JACKSON
JOSIE WIEDZIAŁA, ŻE SZLAG JASNY JĄ TRAFI. A przynajmniej wszystko na to wskazywało, gdy dowiedziała się, że miała zastąpić Marię na patrolu z Chrisem. Sama perspektywa patrolu nie za bardzo ją przerażała. Nie miała też nic za złe Marii, bo wiedziała, że od kilku dni nie czuła się najlepiej i większość czasu spędzała w domu.
Problemem okazywał się Chris, z którym miała spędzić kilka godzin sam na sam.
— Znasz trasę, zgadza się? — Zapytał Tommy, a ona chciała wywrócić oczami.
Przejechała dłonią po włosach Cherry – swojej białej klaczy – i spojrzała na mężczyznę.
— Wiesz dobrze, że tak. Jechałam już nią niejednokrotnie od kiedym jestem w Jackson.
— Wolę się upewnić — odpowiedział. Josie widziała, że był zdenerwowany, ale nie potrafiła stwierdzić, czy to z powodu złego samopoczucia Marii, czy dlatego, że po raz pierwszy puszczał ją na patrol bez kogoś, kto dłużej niż ona znajdywał się w Jackson. — Twoja matka mnie za to zabije. Serio. Więc proszę cię, uważaj na siebie, dobrze?
— Skoro tak bardzo obawiasz się mojej mamy, to czemu nie weźmiesz kogoś innego? Albo to ty pojedziesz z Chrisem, a ja zajmę twoje miejsce, co?
Josie żyła złudną nadzieją, że może tym razem uda jej się przekonać Tommy'ego, by zmienił jej partnera, ale zanim jej odpowiedział i tak wiedziała, że były na to marne szanse.
— Nie ma nikogo innego. Większość jedzie ze mną w grupie, bo musimy sprawdzić teren od południowej strony. Ostatnio kręciło się tam sporo zakażonych, więc potrzebuję więcej ludzi.
— Wiem, wiem — westchnęła bezgłośnie. — Znam tę trasę, Tommy. Oblecimy teren, zameldujemy się w punkcie i wrócimy.
— Tylko proszę... Nie pozabijajcie się — Josie zszedł uśmiech z twarzy. Nie spodziewała się, że zmiana w jej relacjach z Youngiem, aż tak bardzo była widoczna. — Nie mam pojęcia, co między wami zaszło i chyba nie chcę wiedzieć, ale zachowujcie się. I nie róbcie zbyt długich postoi. Pogoda robi się coraz gorsza i szybciej robi się ciemno.
— Wszystko zapamiętałam. Naprawdę za bardzo panikujesz. Nie robię tego pierwszy raz. Poza tym byłam dzieckiem, gdy opuszczałam niejednokrotnie strefy kwarantanny z matką, więc dam sobie radę — zapewniła go, a Tommy tylko na chwilę odetchnął z ulgą. — Nie obiecuję jednak, że nic nie zrobię Chrisowi.
Tommy wypowiedział ostrzegawczo jej imię, doszła do wniosku, że cokolwiek się z nim działo, tak stracił swoje normalne poczucie humoru. Musiało to być coś poważnego i postanowiła, że spróbuje się dowiedzieć, o co chodzi, jak tylko wrócą z patrolu. Żarty żartami, ale naprawdę zaczęła martwić się o niego.
Josie pociągnęła Cherry do miejsca zbiórki, gdzie Chris już siedział na jednym z wolnych Zacisnęła palce na skórzanym materiale, bo sama obecność Younga ją irytowała. Wiedziała, że tak naprawdę nie była zirytowana, a po prostu wkurzona i zraniona. Do tej pory nie było żadnego faceta, który by ją odtrącił, ale miała wrażenie, że nawet jeśli by był, to nie zabolałoby ją to tak mocno, jak w przypadku Chrisa. Nie miała bladego pojęcia, dlaczego akurat to, że to on ją odtrącił, miało dla niej, aż tak wielkie znaczenie. Uważała, że z logicznego punktu widzenia ta sytuacja była kompletnie pojebana.
— Masz wyjątkowego konia — próbował zagaić rozmowę Young. Krępująca atmosfera między nimi była wręcz nieznośna.
— To klacz — mruknęła, podciągając się do góry. Spojrzała na niego tylko przez chwilę, poprawiła swoją strzelbę i kliknęła kilka razy językiem, by zagonić Cherry do ruchu. — Nie zostawaj w tyle, Chris. Nie mamy całego dnia.
YOU ARE READING
FORSAKEN, the last of us
FanfictionMarjorie Hart kochała prawdziwie tylko jedną osobę. Joel Miller był jej wszystkim. Sercem, szczęściem, radością, życiem. Jednak wybuch epidemii sprawił, że ich wszystkie wspólne marzenia legły w gruzach. the last of us au!