47 | ❝LIKE A FAMILY❞

150 18 1
                                    


JORIE NIE BYŁA PEWNA, JAK DO TEGO DOSZŁO. Może chodziło o to, że od słowa do słowa wyszło to, że Tommy nauczył Josie strzelać z broni na 800 metrów. Ellie podchwyciła temat, która jedyne, co umiała to ledwo, ale celnie strzelać ze zwykłego pistoletu. Polana, na której się zatrzymali wyglądała, na tak bezpieczną, jak się tylko dało, a Miller z ulgą przyjęła krótką chwilę przerwy. Przez ostatnie trzy dni zatrzymywali się właściwie tylko na nocleg i przyjemnie było rozprostować nogi, albo po prostu odpocząć od niewygodnego siodła.

Postanowiła trzymać się nieco z tyłu, gdy pozostała trójka świetnie się bawiła. Josie i Joel ustawili prowizorycznego stracha na wróble, gdzie na samym środku młoda Miller napisała jedno słowo – DUPEK. Później Josie strzelała jako pierwsza. Jej próby były właściwie bezbłędne, ale kilka razy zjechała jej celność i zamiast w środek celu, trafiła nieco niżej. Tak czy inaczej, radziła sobie świetnie i najwidoczniej na chwilę pozwoliło jej to zapomnieć o własnych rozterkach. Jorie martwiła się o swoją córkę, ale cokolwiek miało się wydarzyć, tak uważała, że ona i Chris w jakiś sposób się dogadają. Wiedziała, że obydwoje mieli gorący charakter i najpierw robili, zanim myśleli. Co wcale nie było jej takie obce.

— Kto cię tego nauczył? — Jorie usłyszała pytanie Joela. Mężczyzna był ewidentnie pod wrażeniem tego, co widział na własne oczy. Nawet z tej małej odległości, w której od nich stała, potrafiła dostrzec dumę w jego oczach. Ją samą zalewało ciepło, bo tego zawsze pragnęła. Josie i Joela razem.

— Tommy — wyjaśniła młoda Miller. Wyprostowała się i delikatnie zarumieniła, gdy zobaczyła wzrok swojego ojca. — Gdy trafiłyśmy z mamą do Jackson, to poprosiłam go, by mi pokazał, jak to robić. I całkiem niezły z niego nauczyciel.

— W to nie wątpię — mruknął Joel, próbując ukryć swoje uczucie zawodu. — Świetnie się spisał. To nie takie proste.

— Nie może być trudniejsze od strzelania z pistoletu — wtrąciła się Ellie, która ewidentnie czuła się nieswojo pośrodku. Albo może była odrobinę zazdrosna umiejętności Josie, ale taka myśli sprawiła, że Jorie zachichotała cicho, a to zwróciło uwagę całej reszty. — Jak też chcesz się popisać, to zapraszamy. Grzejesz tylko tyłek na tym pieńku, jakby zależało od tego twoje życie.

— Zdecydowanie podziękuję. Wolę patrzeć jak nawzajem się popisujecie. Dobrze mi tu, gdzie jestem.

— Po prostu cykorzysz, że okażę się lepsza od ciebie.

Jorie zaśmiała się tym razem głośniej. Ellie odwróciła się od niej i spojrzała na Joela.

— Więc? Co mam zrobić?

Niemal rozkazała, a Miller szybko zaczął jej wszystko tłumaczyć. Josie stanęła z boku, a Jorie mimo wszystko postanowiła do nich dołączyć. Podniosła się ze swojego miejsca i ruszyła do zajętej trójki. Ellie kucnęła w miejsce Josie, a Joel tuż obok niej.

— Jak nie trafisz za pierwszym razem, to każdemu się zdarza — odezwała się Josie. Powiedziała to niby by pocieszyć nastolatkę, ale złośliwy uśmiech czaił się na jej twarzy. — Poza mną. Ja trafiłam za pierwszym razem.

Jorie wywróciła oczami. Nie była głupia i potrafiła od razu dostrzec tę małą rywalizację między dwiema dziewczynami. Miała tylko nadzieję, że była to raczej niewinna rywalizacja, a nie taka z tych prawdziwych, które mogły wymknąć się spod ich kontroli.

— Zamknij się Pani-Jestem-Perfekcyjna! Przeszkadzasz mi. Nie przypominam sobie, bym ja to robiła.

— Jak cię ktoś zaatakuje i nie trafisz, to powiesz mu to samo? „Sorry, rozpraszasz mnie, możesz się zamknąć, żebym cię mogła zabić" Serio?

FORSAKEN, the last of usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz