20 | ❝CONFLICTING FEELINGS❞

391 59 14
                                    


KANAPKA Z KURCZAKIEM I WARZYWAMI WYGLĄDAŁA JAK PIĘCIOGWIAZDKOWY POSIŁEK W PORÓWNANIU DO TEGO, CO MIELI JOEL I TESS. Ellie zajadała się swoim śniadaniem niemal z uśmiechem, prawdopodobnie ciągle zadowolona z tego, co wcześniej powiedziała Tess odnośnie przemytników, którzy załatwili Marlene kurczaka. Jorie miała dylemat, czy ostatecznie pokazać dobre serce i podzielić się z pozostałą dwójką jedzeniem, zwłaszcza że trudno było określić to, co mieli pożywnym posiłkiem. Kilka kawałków suszonego mięsa wyglądało naprawdę mizernie.

Jednak tego nie zrobiła. Sądziła, że i tak, by od niej nic nie przyjęli.

— Dlaczego jesteś dla niej taka ważna? — Zapytała Tess, stając nad Ellie. — Nie kłam, bo odstawimy cię z powrotem.

— To nie dostaniecie akumulatora — odpowiedziała cwano nastolatka, a Jorie w ostatniej chwili powstrzymała się, by nie parsknąć.

Tess kucnęła przed Ellie i tylko przelotnie spojrzała na drugą kobietę. Miller obserwowała uważnie szmuglerkę, gotowa, by w każdej chwili stanąć w obronie swojej podopiecznej.

— Pogadajmy jak dorosła z dorosłą. Dobra? Nie jesteśmy dobrymi ludźmi. Robimy to dla siebie, bo ewidentnie jesteś coś warta. Nie wiemy ile, bo nie wiemy, co mamy. Dlatego odpowiedz.

— Powiedz jej — wtrąciła się Jorie, a Ellie spojrzała na nią z zaskoczeniem. — Jak coś powiesz Marlene, że ja tak zadecydowałam.

— Naprawdę? — Nastolatka oparła twarz o pięść, czekając na potwierdzenie. Gdy kobieta skinęła głową, wzięła szybki oddech i spojrzała z powrotem na Tess. — Gdzieś na zachodzie jest baza Świetlików. Z lekarzami, którzy szukają lekarstwa. I to, co mi się stało, jest kluczem...

— Do niego — odezwał się Joel, nie wierząc w ani jedno słowo. Jorie kompletnie go rozumiała, bo sama uważała, że nie ma żadnego sposobu na cordycepsa. — Słyszeliśmy to już. Szczepionki, lekarstwa... Nic nie działa. I ty w to wierzysz?

Mężczyzna wskazał ręką na swoją żonę.

— Nie ma znaczenia, w co wierzę. Chcę tylko doprowadzić Ellie tam, gdzie ma trafić.

— Gdybyś chciał wiedzieć, to nie prosiłam się o to! — Zawołała dziewczyna, podnosząc się na nogi.

— To tak jak ja. To się nie skończy dobrze, Tess. Wracamy do strefy!

— Żeby dotrzeć do Tommy'ego, potrzebujesz tego akumulatora — powiedziała spokojnie Jorie. Spojrzała do góry na Joela i wiedziała, że trafiła w czuły punkt. — Widziałam mapę w mieszkaniu. Jest gdzieś w Wyoming, zgadza się? Kawał drogi jak dla mnie.

Ściemniała, bo oprócz tego, że faktycznie zarejestrowała złożoną mapę na stole, tak nawet nie zwracała na nią większej uwagi. O czym Joel nie wiedział, a ona na razie postanowiła nie uświadamiać go w tym, że sama doskonale wiedziała, gdzie przebywał jego brat. Może nie powinna była tego przed nim ukrywać, ale potrzebowała mieć jakiegoś asa w rękawie.

— Nie wierzę, że to mówię, ale ona ma rację. Dokończymy zlecenie — odezwała się racjonalnie Tess. — Czy jest tym, za co biorą ją Świetliki – kogo to obchodzi? Jeśli w to wierzą, to dadzą nam to czego chcemy.

— Dokładnie, tak jak było umówione. Zaprowadzicie nas do ratusza, a dostaniecie wszystko, co tylko chcecie.

— Jeśli choćby drgnie... — skapitulował w końcu Joel.

Ellie dla zabawy zaczęła wydawać z siebie skrzeczące dźwięki i poruszać dłońmi w sposób naśladujący zakażonych. Z jednej strony jej zachowanie było całkiem zabawne, bo ciągle była tylko dzieckiem i nie musiała przejmować się wszystkim, tak jak dorośli. Z drugiej dochodziła do wniosku, że tylko ona uważała to za śmieszne, chociaż w minimalnym stopniu.

FORSAKEN, the last of usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz