41 | ❝DON'T FORGET, JUST FORGIVE❞

258 35 9
                                    


JORIE KOLEJNĄ NOC Z RZĘDU NIE MOGŁA SPAĆ. Miała z tym problem od kiedy Joel i Ellie pojawili się w Jackson. Przez wyjątkową śnieżycę wszyscy utknęli w miasteczku i nawet patrole ograniczyły się tylko do tych, które faktycznie były konieczne. Uważała, że ewidentnie wszystko jest przeciwko niej, bo inaczej Joel już dawno zniknąłby z jej życia na dobre.

Czy tego faktycznie chciała? To była już zupełnie inna kwestia.

Słyszała jego rozmowę z Josie i to przede wszystkim ona nie dawała jej spokoju. Ciągle odtwarzała to jak powiedział, że ją kocha, ale czy mogła ufać takiemu wyznaniu? Na to nie umiała sobie odpowiedzieć. Wiedziała jedynie, że jak mocno chciała, by to była prawda, tak za każdym razem, gdy o tym myślała, to przypominała sobie jego okrutne słowa. I wątpiła we wszystko.

Na początku była wściekła, że Joel jak zawsze nie mógł jej posłuchać i po prostu dać im spokój. Wyraźnie powiedziała mu, że ma trzymać się z daleka od niej i Josie, a on i tak to zignorował, mając czelność pojawić się u nich w domu. Chciała wyjść z ukrycia i wygonić go ze swojej bezpiecznej przestrzeni, ale później usłyszała, w jak chłodno Josie go potraktowała. Widziała ból na jego twarzy, gdy własna córka go odtrąciła i to złamało jej serce. Pierwszy raz od ich spotkania była w stanie dostrzec u niego jakieś inne emocje poza ciągłą irytacją i wściekłością. To też sprawiło, że poczuła wyrzuty sumienia. Miała wrażenie, że była odpowiedzialna za to, jak Josie go traktowała, bo pozwoliła na to, by ich córka go znienawidziła. Mógł ją zranić i zakwestionować wszystko, co pozwalało jej przetrwać dwadzieścia lat, ale nie miała prawa zabierać im możliwości, by się poznać. Dlatego zmotywowała Josie, by zaczęła z nim spędzać więcej czasu. Nie było to łatwe, Josie udawała, że wcale nie była do tego chętna, ale ostatecznie zaczęła z nim rozmawiać. Wiedziała to tylko dlatego, bo kilka razy udało jej się ich zobaczyć. Gdy patrzyła na to jak razem stali, czy wspólnie pracowali w Jackson, nie potrafiła oderwać od nich wzroku, a przez myśl przechodziło jej, że właśnie tak to powinno wyglądać.

Josie nie zwierzała jej się z tego, o czym rozmawiali, a ona nie zadawała żadnych pytań, nawet jeśli była strasznie tego ciekawa. Uważała, że jej córka była od niej o wiele odważniejsza, bo ostatecznie rozmawiała z Joelem i próbowała się z nim poznać, gdy ona sama robiła wszystko, by go unikać. Kiedy tylko dostrzegała, że szedł w jej stronę, tak odwracała się i szła w drugą. Gdy widziała go w barze, stadninie lub u Tommy'ego, to nawet nie wchodziła do środka, a kiedy ją wołał, to udawała, że go nie słyszy. Był jednak nieustępliwy i zastanawiała się, ile jeszcze będzie w stanie przed nim uciekać. Była tym zmęczona, ale jednocześnie nie chciała z nim rozmawiać, by po raz kolejny usłyszeć, co tak naprawdę o niej myślał.

Było jeszcze ciemno, słońce nawet nie zdążyło wzejść, gdy narzuciła na siebie pierwsze lepsze ubrania i poszła na stołówkę. Tego ranka Maria miała pełnić dyżur wraz z kilkoma innymi osobami, ale rozchorowała się i nikt nie chciał, by zwykłe przeziębienie przeobraziło się w coś poważniejszego, zwłaszcza że była już w zaawansowanej ciąży. Jorie zaoferowała, że przejmie jej dyżur. W ostatnim czasie i tak przyjmowała niemal każdą robotę, by nie myśleć i nie spotkać Joela.

Gdy weszła do stołówki, kręciło się tam już parę osób, które pracowały w spokojnej, ale cichej atmosferze. Najwidoczniej większość z nich miała problem, by podnieść się z łóżka o tak wczesnej porze.

— Jorie, ty dzisiaj tutaj? — Zagadnęła z udawanym uśmiechem jedna z kobiet.

Była od niej starsza o kilka lat, ale mało kiedy ze sobą pracowały. Jorie właściwie za nią nie przepadała i nawet nie znała jej imienia, ale to był ten typ, co wtrącał się we wszystko. Zakładała, że to ona była odpowiedzialna za plotki na temat Josie i Chrisa. Nie miała żadnych dowodów, ale prędzej czy później sprawa miała się wyjaśnić. Na razie wystarczało to, że któregoś dnia po powrocie nastraszyła grupkę plotkujących kobiet, gdy usłyszała, jak oczerniają Josie i wyzywały ją od najgorszych. To zawsze ją wściekało, bo w takich sytuacjach, to kobieta była przede wszystkim oceniania.

FORSAKEN, the last of usWhere stories live. Discover now