Rozdział 6

14.6K 544 105
                                    

„Jednak w chwili, gdy otworzyła oczy i spojrzała na mnie, już wiedziałem. Ta dziewczyna albo przypieczętuje moją śmierć... albo to właśnie ona w końcu przywróci mnie do życia." 

~ Colleen Hoover




Po otworzeniu drzwi, aby Jules mógł wprowadzić ranną dziewczynę do środka, uderzyłem kostką o cegłę. Taka mała część ciała, a tak bolało.

— Woah! — zawołał Dean. — Rudolf aż tak chybił? — zapytał, patrząc na jej ranę.

— To nie moja zasługa. — odpowiedział, kładąc Holly na kuchennym stole. Stęknęła z bólu.

— To wygląda jak wstęp do pornola. — stwierdził Dean, a my spiorunowaliśmy go wzrokiem.

— George! — krzyknąłem, a chłopak w mgnieniu oka zjawił się w kuchni.

— No nie... — jęknął niezadowolony. — Wy sobie chyba jaja robicie! — jego oburzenie wręcz mnie śmieszyło.

— Cicho. Zajmij się jej raną, proszę. — złożyłem dłonie tak, jak do modlitwy. Wypuścił powietrze z ust i podszedł do dziewczyny.

— No dobra. — powiedział do niej.

— Nie wiem, czy mogę ci ufać. — wydyszała.

— Kochana. Nie takie cuda mi tutaj przynoszono, nie bój się. Nic ci nie zrobię. — uśmiechnął się do niej serdecznie. — Ale najpierw: czemu nie zatamowaliście krwawienia, wy buce? — skarcił nas.

— Zapomnieliśmy. Stary, nie masz pojęcia co tam się wydarzyło. — Jules wyglądał na przejętego.

George bez problemu uporał się z raną, a ja w międzyczasie wszystko mu opowiedziałem. Potem zaczęliśmy się naradzać.

Jakie z nas potwory, tak każdy z nas się zgodził, że nie ma sensu jej zabijać.

— Dobra, w takim razie ona musi tutaj zostać. — oświadczył Jules, czym wywołał nasze zdziwienie.

— Jak to? — zapytał Dean. — Czegoś tu nie jarzę. Najpierw chcemy ją zaciukać, a teraz ją kochamy?

— Tak, właśnie tak jest. — potwierdziłem.

— Jezu... — George wyraźnie nie był za tym pomysłem.

— Słuchajcie, możemy ją wykorzystać. — oznajmił Julian.

— Seksualnie? — dopytywał Dean.

— Nie! Idioto. Nawet nie próbuj jej tknąć.

— Hej, wcześniej nie byłeś taki ochoczy do bronienia jej. Spodobała ci się, czy jak? — zapytałem swojego przyjaciela, głupkowato się uśmiechając.

— Jej ojciec jej prawnikiem. — zbył moje pytanie. — Możemy zarobić hajs.

— Jak?

— Wiem! — wyrwał się Goryl. — Zagrozimy mu, że ją zabijemy i zażądamy okupu!

— Nie, na Boga. — westchnąłem zirytowany. Jules powiedział mi już o tym pomyśle wcześniej. — Będziemy ją chronić, a on nam będzie za to płacił.

— Zaczekaj, bo nie nadążam. — wtrącił George. — Z jakiej racji mamy ją ochraniać?

— Pieniądze. — powiedział Julian. — Zresztą... — spojrzał na nią. — Jest niewinna.


— Jak reszta osób, które zdążyliśmy zamordować. — żachnął się George. 

— Jak ty to sobie wyobrażasz? — zwróciłem się do Jules'a. — Zadzwonimy i co? Powiem: przetrzymujemy pańską córkę, zabiłem także Theresę, mieliśmy zabić także Holly, ale ktoś inny miał zamiar to zrobić, więc my zapewnimy jej bezpieczeństwo, a pan nam będzie za to płacił.

Blue EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz