Rozdział 32

9.6K 426 114
                                    

  „Kiedy człowiek boi się coś zrobić, wtedy wie, że żyje. Ale kiedy człowiek nie robi czegoś, tylko dlatego, że się boi, to wtedy jest martwy."   


~ William Faulkner 












— Tak po prostu pukasz w nasze drzwi? — zapytałem, prychając.

— Tak po prostu mi je otwierasz? — również zadrwił. — Bez zbędnych ceregieli. — pstryknął palcem, a wtedy zza jego placów wyłoniła się grupka napakowanych facetów. Zaśmiałem się krótko, kiedy u mojego boku stanęli chłopcy.

— Powiedziałem dziewczynom, żeby zamknęły się w zbrojowni. — zakomunikował szybko Jules.

— Zabawę czas zacząć. — syknąłem i wyjąłem pistolet.

Trafiłem jednemu najpierw w prawe, a potem lewe oko. Na końcu wpakowałem mu kulkę w łeb. Deer chciał uciec, ale Dean bez palca nadal jest tak samo zręczny, więc bez problemu go zatrzymał.

— Łapy precz! — wyrywał się napastnik.

— Zamknij ryj. — skwitował Goryl.

— Rudolf! — krzyknął George, żeby uprzedzić kolegę, na którego biegło dwóch ludzi. Jednemu dał radę, ale z drugim szło mu ciężej, więc musiałem zainterweniować.

— Dzięki, Nate. — wydyszał, kiedy zdzieliłem tamtego gościa po głowie tak, że upadł i stracił przytomność.

Coś mi się nie zgadzało. Załatwiliśmy pięciu, a było ich siedmiu. Usłyszałem złośliwy chichot Deera.

— Jesteście głupsi, niż ustawa przewiduje. — uznał.

— Mówiłem ci, żebyś zamknął ryj. — warknął zirytowany Dean. — A, coś za coś. —uśmiechnął się i odciął mu palec. Deer wydał z siebie długi jęk, ale żadnego słowa. Spanikowany skierowałem się do zbrojowni. Jak się okazało, nie byłem tam wcale potrzebny.

Jeden facet leżał, a Grace trzymała w dłoniach cegłę, którą wyciągnęła chyba ze ściany, natomiast drugi napastnik był maltretowany przez Mercedes. Ta dziewczyna była istnym złem wcielonym, jeżeli chodzi o znęcanie się nad mężczyznami.

Po jakiejś godzinie udało nam się wszystko ogarnąć.

Ogarnąć, czyli zabić i zakopać.

Zostawiliśmy tylko Deera, bo przecież musiał zapłacić za wszystko.

— Nie doceniłem was. — wymamrotał, plując krwią. George wcześniej solidnie mu przypierdolił w twarz. Patrząc na tego człowieka czułem jak cofa mi się jedzenie w żołądku. Nienawidziłem go, mimo że nie znałem. Nienawidziłem za to, co zrobił Gorylowi, Grace i Holly. Przede wszystkim Holly.

Mężczyźni bijący kobiety powinni smażyć się w piekle razem z takimi, jak ja.

— Jak na to wpadłeś? — wywrócił oczami Jules.

— Zabijecie mnie.

— Woah! Amerykę odkryłeś, normalnie Kolumb pieprzony. — fuknąłem. — Nie interesuje mnie to, że Fangs zabił twojego syna. Interesuje mnie tylko fakt, że chciałeś zabić jego córkę, a ja — zaśmiałem się krótko — ja ci tego nie daruję. — zacisnąłem usta w wąską linię, nachylając się nad nim.

Był przywiązany do krzesła.

— Czy ta dziewczynka jest dla ciebie kimś więcej niż klientem? — skinął na Holly, która stała i na to patrzyła, krzyżując ręce pod piersiami.

— Jej mama jest moim klientem. Ona jest dla mnie kimś na tyle ważnym, że mogę zrobić to. — uśmiechnąłem się złośliwe i wylałem wrzątek na jego dłonie. Uszy mnie bolały od tego wrzasku, ale było warto.

Blue EyesTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang