Rozdział 26

10.2K 415 92
                                    

  „Jak bardzo miłość jest podobna do siebie. Miłość bezinteresowna ma zawsze te same słowa. Miłość, którą się sprzedaje, ma zawsze te same formuły."  

~ Pitigrilli 









Obudziłem się zwarty i gotowy do działania, ale jechać mieliśmy dopiero później, więc nie miałem jak wyładować nagromadzonych we mnie emocji, przez co rzecz jasna cierpieli inni, słuchając moich złośliwych uwag czy tekstów.

— Ludzie! Zbiórka! — krzyknął Julian, a zaraz wszyscy usiedli dookoła stołu.

— Uwielbiam zbiórki. — powiedział George, uśmiechając się serdecznie.

— Chodzi o te, w których ludzie wysyłają pieniądze na twoje leczenie? — zapytałem, chociaż przysięgam, nie chciałem.

— Cokolwiek. — potrząsnął głową Jules. — Zacznę od ciebie, Mercedes. — wskazał na nią dłonią.

— Mam zadanie? Woah! — zdziwiła się.

— To oczywiste, że je masz. Przebierzesz się za pannę lekkich obyczajów, zrobisz odpowiedni makijaż i wyjedziesz tam razem z Chloe. Ona pokieruje cię do odpowiedniego miejsca, ja założę ci podsłuch, dzięki czemu będziemy wiedzieć gdzie jest Deer.

— Przecież mnie rozpoznają.

— Tak, ale... Chloe wciśnie im kit, że nafaszerowała cię heroiną. Nie chce mi się tłumaczyć, jak to działa w świecie dziwek z przymusu. — machnął lekceważąco ręką. — George i Dean pójdą załatwić tych, co trzeba. Ja i Nate znajdziemy Grace i Holly. Akcja ma nie zająć więcej niż pół godziny.

— Co ze mną? — zapytała Mercedes.

— Chłopaki cię po drodze zgarniają. Wszystko jasne?

— Jak słońce. — potwierdziłem i włożyłem do ust truskawkę. Po chwili tego pożałowałem, bo przypomniał mi się żel pod prysznic należący do Elise.

— Jeśli coś nie wyjdzie, wycofujemy się. — oświadczył mój przyjaciel.

— Kim wy w zasadzie jesteście, jak nie gangiem? — blondynka zmarszczyła czoło.

— Ludźmi. — wzruszyłem ramionami. — Grupą przyjaciół, działających na czyjeś zlecenie. Płatni mordercy, ale nic na własną rękę. Chyba że musimy się bronić.

— Jak to jest, że mimo tego, co robicie, kobiety lgną do was jak ćmy do światła? — uśmiechała się półgębkiem.

— No wiesz, to laski kręci. Pistolety, niebezpieczeństwo. — wyjaśnił Julian. — Nie jesteśmy też przecież chamami bez szacunku. Od lewej — wskazał na mnie — spec od uwodzenia, idealny w łóżku. — pokazał na George'a. — Uroczy misiu, chociaż mówimy na niego Goryl i ja, romantyk. Dziewczyny to uwielbiają.

— Spec od uwodzenia? — uniosła brwi. — Na co złapałeś moją przyjaciółkę?

— W tym przypadku, to ona złapała mnie pierwsza. — zaśmiałem się.

— I... Nie przeszkadza ci różnica w wieku? — dopytywała.

— To tylko cztery lata. Zresztą, moja mentalność jest, jak u nastolatka. — wzruszyłem ramionami.

— Cieszę się, że to któryś z was się w niej zadurzył, a nie taki kolejny Logan. — wywróciła oczami, mówiąc to imię.



* * *



Blue EyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz