„Tysiąc sposobów, by powiedzieć żegnaj,
Tysiąc sposobów, by uronić łzę jedną,
Tysiąc sposobów, by nałożyć kapelusz
Nim po raz ostatni wyjdziesz na zewnątrz.
Więc wołam: - żegnaj, żegnaj, żegnaj!
Krzyczę to tak głośno, głośno
Bo następnym razem, gdy odzyskam głos,
Może być już za późno."
~ Maggie Stiefvater
Dwie i trochę i jedno plusknięcie. Kawa nie wyszła taka, jak sobie wymarzyłem, ale była bardzo zbliżona smakowo do tej od Holly.
Biednej Holly.
Odkąd zobaczyłem te siniaki, nie mogłem się pozbyć tego widoku z głowy. To nie tylko bolało, to bolało podwójnie przez Logana. Gdyby zrobił jej to ktoś, kogo nie znam, byłbym bardziej opanowany, ale cholera, to był mój rodzony brat.
W tym momencie usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Bez namysłu otworzyłem, a moim oczom ukazał się mężczyzna wyglądający z urody jakby pochodził z Włoch.— Stavo cercando la mia donna, mi ha dato quell'indirizzo.* — powiedział na wstępie. Dzięki Bogu, uczyłem się włoskiego i zrozumiałem, co do mnie powiedział.
— Sembra che tu abbia commesso un errore, nessuno di loro vive qui.** — odpowiedziałem zgodnie z prawdą i zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem.
— Andre?! — odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem przerażoną Grace.
— O co do cholery jasnej, chodzi z tym Andre? — zapytałem na maksa wkurwiony.
— Ja... — zaczęła, niestety nie dane jej było dokończyć, gdy do drzwi znowu ktoś zapukał.
— Un amico! ***
— A, to ty. — zmarszczyłem czoło, widząc Logana. — Po co tu przylazłeś?— Mam ofertę dla mojej dziewczyny, więc jeśli pozwolisz, pójdę z nią pogadać. — chciał przejść, ale zagrodziłem mu drogę ręką. — Możesz mnie wpuścić?
— Niekoniecznie. Jaką ofertę? — skinąłem na niego.
— Mogłaby wrócić do szkoły i tak dalej, ale mieszkałaby u mnie. To załatwione, w sensie ochrona. — uśmiechnął się zwycięsko. Prychnąłem tylko.
— Co?
— Stary, żartujesz sobie? Może przedstaw ją mamie. — założyłem ręce na krzyż.
— Nathan... To logiczne, że tego nie zrobię. Nasza rodzina jest przecież wysoko postawiona, ona nie bardzo. To jak król i plebs.
— Jesteś idiotą? — wybuchnąłem mu w twarz śmiechem. — Holly jest niby „niższego sortu" twoim zdaniem?
— Właśnie... — przygryzł nerwowo wargi.
— Logan, czy ty się jej...
— Wstydzisz? — dokończyła brunetka, stając obok mnie. Mina mojego brata był bezcenna.
— Wszystko słyszałam. — powiedziała, udając niewzruszoną. — Logan, moi rodzice zarabiają tyle, że mogłabym mieć wyspę na własność. Naprawdę się mnie wstydzisz?
— To znaczy... — kompromitował się tylko.
— Fajnie wiedzieć. — prychnęła.
— To nie tak...
— A jak? Cały czas mnie okłamywałeś. Gdyby nie twój brat, nigdy bym się pewnie nie dowiedziała, co? — do jej oczu zaczęły napływać łzy.
— Kwiatuszku. — zbliżył się o krok, a wtedy ona cofnęła się, nieświadomie wpadając na mnie. Przytrzymałem ją, żeby nie straciła równowagi. Logan położył dłoń na jej policzku, ale ona natychmiast ją strzepnęła, jakby to było coś toksycznego.
![](https://img.wattpad.com/cover/154231569-288-k333588.jpg)
CZYTASZ
Blue Eyes
RomanceCelując każdej ofierze w głowę, patrzył prosto w jej oczy. W oczy Holly, nie potrafił. Nathan Hale jest perfekcyjny w każdym aspekcie, ale nie w jego oczach. Kiedy coś zaczyna, robi to porządnie i do końca. Ma wszystko, czego kiedyś chciał. Luksusow...