Rozdział 7

14.6K 584 237
                                    

  „Wybaczenie ma się w sercu, a nie na języku. Trzeba poczuć, że wybaczasz, a nie rzucić jednym pięknym słowem."  

~ Katarzyna Michalak






Jules wytłumaczył mi, że mama Holly przyjęła tę informację ze spokojem, ale zapomniał ugryźć się w język i wspomniał o akcji w domu Tessy. Wykręcił się tym, że ktoś inny też miał zlecenie na nią, a my przybyliśmy za późno i zastaliśmy tam tylko jej córkę. Reszta została tak, jak było. 

Suma, którą nam zaoferował była niemała. Kiedy tylko usłyszałem, ile będziemy zarabiać przez najbliższe dwa miesiące, cieszyłem się jak dziecko. 

To nie tak, że było mi źle z moimi finansami, ale pieniądz to szczęście. I nikt mi nie wmówi, że one tego szczęścia nie dają. 

Szkoda, że dziewczyny wyjechały. Nie musiałbym robić za osła, a one lepiej dogadałyby się z Holly. 

George dał mi jedną z koszuli nocnych Grace, bo Elise nie była tak drobna i jej ubrania zwyczajnie by się nie nadały. 

Mieliśmy dwa wolne pokoje, więc jeden zajęła ona. Oczywiście była trzymana pod kluczem, nie ufaliśmy jej. Musiałem nieźle się namęczyć, żeby znaleźć jakąś pościel i poduszki, ale koniec końców, udało mi się. 


Wychodząc z pokoju, spojrzałem w lustro.Faktycznie byłem przystojniejszy niż mój braciszek. Wyjąłem kluczyk i przekręciłem go w zamku, a potem zapukałem i kiedy usłyszałem „proszę", popchnąłem lekko drzwi. Kątem oka dostrzegłem, że dziewczyna ścierała łzy.

— Powinno na ciebie pasować. — powiedziałem, kładąc wszystko obok niej, na łóżku.

— Dzięki. — wymamrotała. Westchnąłem ciężko i uklęknąłem naprzeciwko niej.

— Słuchaj, wiem, że to porąbana sytuacja, ale staram się to łagodzić jak mogę. Nie chcę żebyś patrzyła na mnie, jak na najgorszego człowieka na świecie. — wiedziałem, że to co powiedziałem nie na sensu, zważając na to, że...

— Zabiłeś Tess.

Właśnie.

— Jak mam patrzeć na ciebie normalnie? — znowu się rozpłakała. — Boję się was, najbardziej ciebie, chociaż to Dean wygląda na najgroźniejszego. Moje serce jest zbyt miękkie, bo wiem, że jestem w stanie ci wybaczyć, ale tylko dlatego, że jako jedyny na początku okazałeś mi dobroć i wiem, że nie robisz tego dla przyjemności, a dla pieniędzy. Chociaż to wciąż źle brzmi. — pociągnęła nosem. — Jestem w stanie to zrozumieć, ponieważ mój tata często wynajmował kogoś takiego jak wy, do zabijania... ale... To była Tess. Nic nie zmieni tego, że ją zabiłeś i słowa, że gdybyś wiedział, to byś tego nie zrobił. Każdy jeden człowiek, a przynajmniej większość, których zabiłeś przez tę aferę, był pewnie niewinny, tak jak moja Tess. — spojrzała na mnie z pogardą. 

— Mam nadzieję, że przestaniesz mnie nienawidzić. — szepnąłem, przymykając powieki.

— Nie nienawidzę cię. Nie Nie da rady cię nienawidzić. — zaśmiała się bez krzty wesołości. — Nienawidzę tego, kto ci to zlecił. Ja... musiałam wszystko zostawić. Przyjaciół, chłopaka... Podejrzewam, że mama załatwi mi nauczanie w domu, żeby szkoła nic nie podejrzewała. Rozumiesz jak się czuję? Nie, przecież nie mogę tego od ciebie wymagać... — znowu starła te cholerne łzy, a ja miałem ochotę zrobić to za nią. Nie mogłem znieść tego widoku i nie wiedziałem dlaczego.

— Tak naprawdę nie wiem co ci powiedzieć. Pierwszy raz nie byłem zdolny do strzelenia w kogoś, jeżeli mam być szczery. — uśmiechnąłem się krzywo.

Blue EyesWo Geschichten leben. Entdecke jetzt