Rozdział 17

11.5K 462 148
                                    

  „[...] życie to nieprzerwane pasmo niespodzianek..."  

~ Andrzej Sapkowski 






— To... Jesteś teraz wolna, tak? — zapytał Rey, kiedy spożywaliśmy obiad.

Holly znieruchomiała, spojrzała na niego i skinęła głową.

— Czy teraz dasz mi szansę? — Grace opluła się herbatą. Elise rzuciła jej pytające spojrzenie, a mnie zastanawiało, jakim cudem ten chłopak może być tak bezpośredni wśród tylu ludzi.

— Rey, zostaw ją. — Finn przewrócił oczami.

— Wyluzuj, tylko pytam. To? — zwrócił się do niej.

— Nie jesteś w moim typie. — zrzedła mu mina, a ja pogratulowałem sobie w duchu. Rey był ciemnym blondynem o zielonych oczach i trójkątnej szczęce. Miał lekko zadarty nos, ale nadal wyglądał przyzwoicie.

— Oh, rozumiem. Żadna nie oprze się urokowi Hale'a. — zwrócił się do mnie.

— Zazdrosny? Chciałbyś być mną, wiem. — uśmiechnąłem się sztucznie. Nie lubiłem go.

— Jasne. — prychnął. — To jak wygląda twój typ?

— Mój typ wygląda jak: nie odzywaj się do mnie więcej. — powiedziała tylko, po czym wstała, aby umyć naczynie, z którego jadła.

— Uwielbiam ją. — przyznała Elise, puszczając mi oczko z nad kieliszka czerwonego wina.

— Charakterna. — stwierdził Eliot.

— Zajęta. — upomniał go Finn.

— Już nie! — fuknął jego kumpel.

— Zajęta. — powtórzył, patrząc znacząco na mnie. Posłałem mu delikatny uśmiech. — Dzięki za gościnę, spadamy. — oznajmił, a jego towarzysze wydali z siebie dźwięki niezadowolenia. Zebrali się i z nami pożegnali, a potem poszli po swoje rzeczy i wreszcie nas opuścili.

— Już myślałam, że zostaną tutaj na zawsze. — westchnęła Grace i pozbierała nasze talerze, a potem podreptała do kuchni. Ja zaraz za nią. Dziewczyny myły naczynia i nie zwracały na mnie w ogóle uwagi. Mina Holly mi się nie spodobała.

— Hej. — musnąłem kciukiem jej usta. — Uśmiech. — spełniła moją prośbę. — On nie jest wart twoich łez. — szepnąłem.

— Pójdę się przewietrzyć. — zbyła mój komentarz i wyszła.

Zostałem sam na sam z Grace, która zabawnie poruszała brwiami. Zaczęła się szczerzyć.

— Dużo mnie ominęło. — uznała.

— Przestań. — machnąłem ręką.

— Co przestań? Nathan! — szturchnęła mnie łokciem w żebro. — Julian was shippuje. Ja też zaczynam.

— Mój Boże! W jak głębokiej relacji jesteś z Julesem? — uniosłem jedną brew w górę. Zalała się rumieńcem.

— Nie o tym mowa. — pstryknęła mnie w nos.

— Dlatego uważasz, że dobrze postąpiłem nie oświadczając się Elise? — na moje pytanie uśmiech z jej twarzy szybko zniknął.

— Grace? — przysunąłem się do niej. — Wiem, że coś jest na rzeczy. Wiem też, że wczoraj mnie okłamałaś. Co jest?

— Nic, naprawdę. — potrząsnęła głową.

— Powiedz mi. Jesteśmy przyjaciółmi. — złapałem jej dłoń. — Czy to ma coś wspólnego z Andre?

Blue EyesWhere stories live. Discover now