2. Rozdział 8

5.2K 275 124
                                    

„Jeśli prawdziwa miłość nie może być zdradzona, to zdradzona miłość nie może być prawdziwa."

~ Anthony Huso 












Obudzenie się w ramionach ukochanej osoby to jedna z najpiękniejszych i najcudowniejszych rzeczy na świecie, którą mogą cieszyć się nieliczni, a ja byłam w tym gronie i dziękowałam losowi, że mi na to pozwolił, bo właśnie tego najbardziej potrzebowałam w tym okresie. Móc wyjść z sypialni Nathana i dołączyć do dziewczyn.

Ukrywaliśmy się już ponad trzy tygodnie, długie, okropnie długie tygodnie, nie wychodziliśmy z nory, co zacieśniło nasze więzi, ale też niektóre rozwiązało.

— Jest mi tak przykro... — Mercy płakała mi na kolanach. — Noszę na palcu pierścionek zaręczynowy, a mam wrażenie, że to był tylko prezent.

— George odkąd pamiętam to idiota w tych sprawach, być może nie widzi tego, jak cię krzywdzi. — pocieszyła ją Julia.

Julia okazała się wspaniałą osobą, która stała na czele straży jajników i nie dała besztać żadnej z nas, a jej potyczki językowe z Calebem były wręcz wyrwane z książek.

— Co ja mam zrobić? — rozłożyła ręce. — On też pewnie z nią siedzi i się śmieje, a ja wylewam tonę łez, które nie są tego warte! Obiecałam sobie nie płakać przez żadnego faceta nigdy więcej, a i tak to robię, jestem taka beznadziejna... — ukryła twarz w dłoniach.

— Nie powinno się tego tak załatwiać, ale ja pójdę i z nim pogadam, nie przepadam zresztą za ta Avril. — oznajmiłam i „oddałam" Mercy Grace, a Julia zeszła na dół ze mną.

George faktycznie siedział i rozmawiał z Avril, Caleb na fotelu czytał jakąś książkę, Rey gapił się w sufit, a reszty tutaj nie było.

— Stało się coś? Macie miny, jakbyście zobaczyły ducha. — zapytał Rey. Moja niechęć do niego nie minęła od tych sześciu lat ani trochę.

— No stało się. — powiedziałam ostro, zakładając ręce na krzyż oraz zwracając uwagę dosłownie wszystkich. Nawet Caleb wysunął nos za książki.

— Słuchamy? — powiedział chłopak, zaniepokojony, ale nie wiedział, że to nie dotyczy w ogóle jego.

— George. — westchnęłam głęboko.

— Ty idioto. — wyrwała się Julia. — Od kilkunastu dni twoja narzeczona, powtarzam NARZECZONA, zachodzi w głowę i przychodzi do nas z płaczem, bo zamiast się nią zająć, siedzisz tutaj i dajesz Avril się do ciebie wdzięczyć,a jeszcze lepsze jest to, że robicie to nawet na oczach Mercy, ile wy, kurwa, macie lat? — założyła ręce na krzyż. — Ratuj tę miłość póki możesz, bo to wielkie szczęście, że taka dziewczyna, jak Mercedes cię pokochała, w ogóle to, że ktoś cię pokochał, to wielkie szczęście, wiesz, ilu dałoby wszystko za szczerą miłość? A ty o nią nie dbasz! — uderzyła pięścią w stół.

— Jeżeli mogę dodać cegiełkę, zdecydowanie się z tym zgadzam, ale mnie tu nigdy nikt nie słucha. — wtrącił Caleb, poruszony słowami Julii.

— Ale ja... — George oszołomiony, nie mógł nawet się wysłowić.

— Ja, ja, ja, idź do niej, przeproś ją i pokaż, że wciąż kochasz, a ty spojrzałam na Avril — wstydziłabyś, zarywać do zaręczonego faceta, masz ty rozum i godność człowieka? — potrząsnęłam głową.

— To nie moja wina, że George jest chętny. — wzruszyła ramionami. — Gdyby nie był, nie wylądowałby w mojej sypialni.

Przysięgam na wszystko, wtedy zaczęłam tracić grunt pod nogami.

— Co...? — załamałam się.

— Okaaay, ja stąd spadam. — zakomunikował Rey i rzeczywiście się ulotnił.

— Holly, to nie tak, wypiłem dużo, ja... — przerwał mu policzek wymierzony przeze mnie.

— Masz pojęcie, jak ona się poczuje, kiedy się dowie? — zagadnął Caleb. — Stary, zdradziłeś ją i to pod jednym dachem, jak w ogóle mogłeś?

— Nie dowie się. — stwierdził rudzielec.

— O czym? — Mercedes już w lepszym stanie zeszła na dół, a widząc nasz wyraz twarzy, wiedziała. Wiedziała, że coś się stało.

— Mam dość! — Avril się zdenerwowała. — Mam dość krycia cię, twój narzeczony spał ze mną, z jego wyboru, tak, zdradził cię, róbcie z tym, co chcecie. — z uniesionymi dłoniami wyszła z salonu. Mercy stała nieruchomo, chciała się rozpłakać, ale po tym, co przeszła, była na tyle silną kobietą, żeby powiedzieć:

— Czuję się ponownie wykorzystana. Nie chciałabym, żeby inna dziewczyna się na tobie przejechała, a to... — ściągnęła pierścionek. — Wsadź sobie w dupę, George. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja naprawdę cię kocham. — rzuciła krążkiem w niego, odwróciła się na pięcie i uciekła.

— Mercy! Zaczekaj! — chłopak pobiegł za nią, ale nie widziałam w tym żadnych szans.

— Co tu się dzieje? — Nathan i Jules byli bardzo zdezorientowani, a Grace załamana tym, co zrobił jej brat.

— George. — wydukała. — George zdradził Mercy z Avril.

Wtedy zapadła okropnie długa cisza, bo nikt nie potrafił tego skomentować. Nikt się nie spodziewał, że George posunie się aż tak daleko, mając u boku kobietę, która go kocha.

Ja sama nigdy nie pomyślałaby, że ta dwójka tak skończy, a moja biedna Mercy znowu zawiedzie się na mężczyźnie.

— Powiesiłabym za jaja i sprała mordę, jak kwaśne jabłko, co za pajac! — Julia nie mogła trzymać w sobie złości. — Nie wierzę, że on mógł jej to zrobić, nie wierzę po prostu! — usiadła na kanapie. — Ona jeszcze z taką siłą to przyjęła, jak...? — rzuciła mi spojrzenie. — Byłam na jej miejscu i chciałabym być tak dzielna w tamtym momencie.

— Nie dochodzi do mnie ten fakt, przepraszam. — Nate zmarszczył czoło. — To jakaś klątwa zdradzania, czy jak? — odwoływał się zapewne do Elise.

— Nie chcę też niszczyć atmosfery, która jest wręcz genialna, ale dostałem info, że Ravens dowiedzieli się, że robimy zakupy w tym sklepie na rogu Chester Street. — przerwał Jules. — To szansa, żeby jednego wrobić i dowiedzieć się, gdzie mają kryjówkę.

— Dobry pomysł, ogarniemy to z Calebem i Deanem. Geogre'a... nie chcę widzieć na ten moment. — oświadczył Nate, a ja dawno nie widziałam na jego twarzy takiego rozczarowania. 







_____________________________________

Luźne pytanie, mogąc żyć z jednym z chłopaków, który by to był? 

Blue EyesWhere stories live. Discover now