8

1.2K 113 13
                                    

Spędzanie czasu z aniołem nie było czymś naturalnym dla diabła i chyba nikogo to nie dziwiło. Ostatecznie te istoty były wrogami od zawsze. Nigdy się nie zgadzali ze sobą i nie potrafili dojść do porozumienia przez to, że po prostu za bardzo się różnili.

Anioły i diabły były od siebie tak różne, jak dzień i noc. Światło oraz mrok. Dźwięk i cisza. No po prostu były swoimi kompletnymi przeciwieństwami, jednak była jedna prawda, którą obie strony musiały uznać, mimo że nie przyznawały tego na głos. Nawet jeśli się nienawidzili to nie mogli bez siebie istnieć.

Ostatecznie bez światła nie ma ciemności, a bez zła nie ma dobra. Na tej samej zasadzie można było powiedzieć, że ten, kto nie zaznał ani razu smutku, nie poznał nigdy smaku prawdziwego szczęścia.

Anioły i diabły nie miały racji bytu bez siebie. Gdyby jednej ze stron zabrakło, druga nie mogłaby już istnieć, ponieważ nie miałoby to kompletnego sensu. Byli, jak Yin i Yang, a właściwie byli nimi. Uzupełniali się, nawet jeśli byli swoimi kompletnymi przeciwieństwami.

Tym bardziej dziwne było, że Hyunjin i Seungmin postanowili razem wybrać się do galerii handlowej, w której planowali spędzić część dnia razem. Owszem, wiązało się to z ich więzią, którą wytworzyła się między nimi w momencie, gdy ich dłonie styknęły się, jednak dalej nie była ona dobrym wyjaśnieniem ich zachowania.

Wcale nie musieli spędzać ze sobą wolnego czasu, a to, że robili to, to była ich własna decyzja. I właśnie to dziwiło obu chłopaków, którzy po dotarciu na miejsce zmienili swoje postacie, by przybrać ludzkie formy.

Wtedy czuli się mniej niekomfortowo i fakt, że byli ze sobą w tym centrum nie był taki dziwny. Wszystko zdawało się być bardziej naturalne, gdy przybierali tę cielesną, ludzką postać. Ostatecznie wtedy mogli na spokojnie się dotykać, nie bojąc się konsekwencji, mimo że ponosili je.

Nawet wtedy, gdy byli ludźmi, na ich dłoniach widniały znamiona w kształcie gwiazd, które przypominały im o tym, co zrobili. A właściwie co zrobił niesforny diabełek, chcąc ratować nierozgarniętego anioła. Sam fakt, że mu pomógł był bardzo nienaturalny.

Chociaż czy w tej relacji cokolwiek było naturalne?

Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie. Ostatecznie powinni się nienawidzić, kłócić i najlepiej to unikać się, a jednak oni żartowali i rozmawiali, chodząc sobie po galerii i zaglądając do praktycznie każdego sklepu.

Oczywiście były to jedynie pozory, ponieważ oni sami byli cholernie naturalni w tym wszystkim. Anioł nie ukrywał swoich złych cech, a nawet diabełek ukazywał swoje milsze oblicze, czego nie robili nigdy. Zachowywali się po prostu naturalnie.

Najlepsze było to, że żaden z nich nie zwracał uwagi na te dziwne anomalie w zachowaniu drugiego. Traktowali to jako coś normalnego, co miało rację bytu, podczas gdy każdy inny anioł bądź diabeł byłby w szoku.

No bo jak to? Złośliwy anioł i miły diabeł? Podręcznikowe przykłady oksymoronów.

A jednak oni nieświadomie odkrywali swoje prawdziwe oblicza w swoim towarzystwie i przy okazji akceptowali się wzajemnie, nie zdając sobie z tego tak naprawdę sprawy. W pewnym momencie zaczęli wręcz zachowywać się, jak dobrzy przyjaciele, przepychając się i szturchając ze śmiechem.

Każdy kto na nich spojrzał powiedziałby, że na pewno przyjaźnili się od dawna i byli blisko, mimo że prawda była wręcz odwrotna. Powinni być wrogami, którzy nienawidzą się z całego serca, a oni niekoniecznie świadomie sprzeciwili się temu stereotypowi, tym samym łamiąc jedną z niepisanych zasad.

I to była już druga zasada, którą zlekceważyli, a to przecież był zaledwie początek ich znajomości. Dopiero stawiali pierwsze kroki, pisząc swoją własną, wyjątkową historię, o której kiedyś miało być głośno.

Bo przecież nie każdy stereotyp musiał być faktem, a już tym bardziej zasadą.

Tak samo nie każda zasada była warta przestrzegania.

My little angel | SeungjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz