21

1K 96 9
                                    

Zaczynałem kompletnie tracić nadzieję na to, że uda nam się cokolwiek zrobić z tymi bransoletkami. Starałem się tego nie okazywać Seungminowi, który jakoś zebrał się w sobie i zaczął znowu chodzić na zajęcia. Nie chciałem go dobijać.

To, że zaczynałem w to wątpić, nie oznaczało, że byliśmy skazani na porażkę. Ostatecznie Chris naprawdę wciągnął się w poszukiwania i poświęcał im sporo czasu, angażując w to zaciekawionego Jisunga, który zawsze był tam, gdzie on.

Ja w tym czasie skupiałem się na podnoszeniu Seungmina na duchu, bo nie potrafiłem spokojnie spać z myślą, że może akurat w tym momencie płacze. Naprawdę bolała mnie ta wizja i nie chciałem, by się spełniła. Dlatego kilkugodzinne rozmowy przez kamerkę stały się naszą normą.

Często po prostu patrzyłem, jak się uczył i nieco mu w tym pomagałem, bo sam nie miałem żadnych obowiązków, jako diabeł. Wystarczyło raz na jakiś czas pojawić się na zajęciach i zaliczone. Za to oglądanie uczącego się Seungmina było cholernie ciekawe i wciągające.

To, jak marszczył nos, przechylał głowę w bok, jak szczeniaczek, przygryzał dolną wargę albo stukał końcówką ołówka o zeszyt. To wszystko było takie urocze, że nie byłem w stanie przestać go oglądać. Było to po prostu uzależniające.

Zawsze, gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, chłopak lekko rumienił się i odwracał wzrok. Wtedy miałem ochotę złapać go za policzki i po prostu zacząć się nimi bawić rozczulony. Przecież to było takie urocze i niewinne zachowanie, że ja sam wariowałem.

Tym razem było dosłownie tak samo. Min uczył się na test, a ja opierałem policzek na ręce i obserwowałem go z lekkim uśmiechem. Lubiłem studiować całą jego twarz i lubiłem obserwować, jak jego nieco przydługa grzywka wpada mu do oczu, na co niezadowolony próbował ją zdmuchnąć.

Aż miałem ochotę wyciągnąć dłoń, by zgarnąć ją z jego czoła lekko, jednak przypomniałem sobie, że to była rozmowa przez internet. Nie mogłem go dotknąć, niezależnie, jak bardzo tego w tamtym momencie chciałem. A pragnąłem tego z całego serca.

- Myślisz, że kiedykolwiek uda nam się ich pozbyć? - spytał nagle, na co zmarszczyłem brwi.

- Mam nadzieję, że tak - westchnąłem i przechyliłem głowę w bok.

- A jeśli nie? - zasmucił się.

- Zrobię wszystko, by się ich pozbyć - zapewniłem cicho - Nie smuć się, bo naślę na ciebie Hana - zagroziłem.

- Ależ się boję - parsknął cichym śmiechem, na co odetchnąłem z ulgą - Dziękuję - szepnął nagle.

- Za co? - nie rozumiałem.

- Jesteś przy mnie i mnie wspierasz - posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widziałem.

- Nie musisz mi za to dziękować - odparłem łagodnie.

- Ale chcę i będę - prychnął i pokazał mi język.

- Jesteś, jak dziecko - zaśmiałem się cicho, kręcąc głową.

- No niestety, taki jestem - zachichotał.

- I takiego cię lubię - wyznałem miękko, czym widocznie zawstydziłem chłopaka.

- Lubisz mnie? - spytał nieśmiało.

- Aha! I to bardzo - potwierdziłem bez cienia wahania.

- Ja ciebie też - wyszczerzył się radośnie z wypiekami na twarzy - Ale i tak jesteś idiotą - prychnął.

- Ciągnie swój do swego - puściłem mu oczko ze złośliwym uśmiechem.

- Ćwok - skwitował.

- Czy ci się to podoba, czy nie, to jesteś na tego ćwoka skazany - parsknąłem śmiechem.

- Po dłuższym rozważaniu podjętego przez nas problemu, dochodzę do konkluzji, iż jestem dogłębnie usatysfakcjonowany zaistniałą sytuacją - odparł.

- Mów do mnie po ludzku, Min - jęknąłem rozbawiony.

- Podoba mi się - zaśmiał się cicho, zakrywając usta dłonią.

- Mi też, a teraz ucz się, nieuku - wskazałem na jego zeszyt z uśmiechem.

- Dobrze, mamo - westchnął niezadowolony i skupił się na nauce.

Sam wpatrywałem się w niego z lekkim uśmiechem i wzdychałem w duszy, podziwiając jego piękno. Mógłbym to robić przez kilka godzin i to właśnie miałem w planach. Uwielbiałem go obserwować.

My little angel | SeungjinWhere stories live. Discover now