62

854 90 3
                                    

Pov. Seungmin

Nie wiedziałem, ile czasu spędziłem na czekaniu aż Rada skończy swoje pogaduszki, ale zacząłem się porządnie niecierpliwić. Nie rozumiałem czemu naradzali się, skoro ja już podjąłem decyzję i nie zamierzałem zmieniać zdania. Chciałem być człowiekiem.

Zniecierpliwiony zacząłem przechadzać się w kółko, by nie zwariować. Nie chciałem czekać, chciałem ponownie zobaczyć moich przyjaciół oraz Hyunjina. Na niczym innym mi nie zależało tak, jak na tym.

Wreszcie aniołowie wrócili na swoje miejsca, a ja wlepiłem wzrok w najstarszego z nich, który zapewne zajmował najważniejsze miejsce. Nie chciałem tego przedłużać, ponieważ nie miałem najmniejszych wątpliwości. Właśnie to chciałem mu przekazać swoim spojrzeniem.

- Może być nieprzyjemnie - odezwał się, ale zanim zdążyłem zadać jakiekolwiek pytanie poczułem ból.

O dziwo nie był on wcale gorszy od tego, który targał moim ciałem za sprawą bransoletek, więc nie ugiąłem się i dzielnie znosiłem go na stojąco. Spotkało się to z cichym szeptami i pomrukami podziwu, jednak kompletnie mnie one nie interesowały. Chciałem mieć to z głowy.

- Tracisz nieśmiertelność, a wraz z nią skrzydła, aureolę oraz wszelkie inne moce - westchnął starzec, gdy ból ustał - Powodzenia, Seungminie - uśmiechnął się lekko na koniec, po czym z jakiegoś powodu zamknąłem oczy.

Gdy je otworzyłem, znalazłem się w parku, gdzie zawsze spotykałem się z Hyunjinem, więc zdziwiony zacząłem rozglądać się. Nikogo nie było w pobliżu za to z drzewa zeszła mała wiewiórka, która od razu wdrapała się na moje ramię. Jak mógłbym go nie poznać?

- Cześć, Sol - szepnąłem przez łzy i przytuliłem do siebie małe zwierzątko.

Nie miałem siły nigdzie iść, dlatego siedziałem w miejscu dość długi czas, aż w oddali dostrzegłem tak dobrze znanego mi lisa. Za nim szły dwie postacie, a jedna z nich gwałtownie przyspieszyła. Poznałem od razu.

- Minnie! - wykrzyczał Han, po czym rzucił mi się na szyję z płaczem.

- Cześć, Sungie - wykrztusiłem i sam zacząłem płakać.

- Miło cię znowu widzieć, mały - wreszcie dotarł do nas Chan, który objął nas obu. Płakaliśmy we trójkę.

- Tęskniłem za wami - szepnąłem drżąco.

- My za tobą też, Minnie. Chcesz spotkać się już z Hyunjinem? - zachichotał Jisung, a ja zarumieniłem się.

- Co to w ogóle za pytanie? Oczywiście, że chcę - zawołałem oburzony, ocierając łzy.

- Nie jesteśmy pewni czy podjął tę decyzję. Inu, czujesz go? - Chan spojrzał na swojego wilka, który podniósł ogon i skinął łbem - No tak, mogłem się spodziewał - zaśmiał się.

- Więc prowadź - zaśmiał się wesoło Han, a wilk o dziwo ruszył przed siebie.

- Słucha się ciebie? - spytałem zdziwiony, jednak zaraz uśmiechnąłem się wymownie.

- Oj cicho bądź - fuknął mój przyjaciel, po czym poszliśmy za wilkiem - Więc jesteś teraz człowiekiem - westchnął, oglądając mnie.

- Na to wychodzi - kiwnąłem głową z uśmiechem.

- Żałujesz? - wtrącił się Chan.

- Ani trochę, jak mam być szczery - wzruszyłem ramionami, idąc z nimi chodnikiem. Znałem tę okolicę - Hyunjin chyba jest u Jeongina - mruknąłem z zastanowieniem.

- W sensie u człowieka, tak? - dopytał się Hannie.

- No teraz on też nim jest, ja też - zaśmiałem się cicho i objąłem przyjaciela ramieniem.

- Fakt - westchnął z uśmiechem.

- Może ty poczekaj tutaj, a my go wygonimy do ciebie? - zaproponował starszy, a ja skinąłem głową. Denerwowałem się.

Nie wiedziałem, co powinienem powiedzieć Hyunjinowi i jak się zachować, gdy zobaczymy się. Oczywiście chciałem przytulić się do niego, wyznać mu uczucia, przyznać, że tęskniłem za nim, ale nie wiedziałem czy powinienem. Czy wypadało?

A co jeśli mnie odrzuci i wszystko się skończy?

Zestresowany wpatrywałem się w przyjaciół, którzy zniknęli za drzwiami i zacząłem chodzić w kółko. Momentalnie poczułem ucisk na żołądku, a w gardle pojawiła się spora gula, której nie mogłem przełknąć. Stresowałem się i to potwornie, jednak musiałem zebrać się w sobie.

Po co marnować czas?

My little angel | SeungjinOnde histórias criam vida. Descubra agora