38

945 98 15
                                    

Pov. Chan

Nie bardzo wiedziałem, co powinienem ze sobą zrobić, dlatego wyszedłem z pokoju. Przecież nie mogłem w nim siedzieć całe życie, odizolowany od reszty świata. Unikanie Hana i tak mi nic nie dawało, bo to było jedynie tymczasowe rozwiązanie.

To nie tak, że ja go nie lubiłem czy mnie denerwował, bo zdecydowanie tak nie było. Wręcz przeciwnie, lubiłem słuchać jego głosu, mimo że nie odzywałem się praktycznie nigdy. Polubiłem tego rozgadanego aniołka, któremu buzia się nie zamykała.

Z reguły nie lubiłem gadatliwych osób, jednak on był wyjątkiem. Zawsze opowiadał z taką pasją i emocjami, że ciężko było się nie uśmiechnąć, a jednak ja musiałem hamować cisnący się na usta uśmiech. Młodszy był po prostu uroczy i był to fakt, a nie opinia.

Nie zmieniało to faktu, że ja byłem diabłem, a on aniołem i nie powinniśmy się ze sobą zadawać. Nie powinienem go lubić ani uważać, że jest słodki, a jednak tak właśnie było. Od razu poczułem do niego sympatię, którą musiałem dokładnie ukrywać, by nie robić mu nadziei, a i tak zrobiłem to wtedy na dachu.

Bałem się, że przypadkowo go zranię albo wpadnie w tarapaty przeze mnie, ponieważ nie wolno nam było się przyjaźnić. Martwiłem się, że ktoś odkryje łączącą nas więź i Jisung zostanie ukarany. Już nawet sobą się tak nie przejmowałem, jak nim. On nie zasługiwał na cierpienie.

Wepchnąłem dłonie do kieszeni i westchnąłem ciężko, spoglądając na wilka, który zmaterializował się obok mnie. Widocznie wyczuł, że jestem przygnębiony i pojawił się, by sprawdzić, co się dzieje. Jak na dzikie zwierzę to Inu był bardzo uczuciowy.

- To nic - mruknąłem do sporego wilka, który przechyliłem łeb w bok - Nie martw się - pogładziłem go po głowie, by ruszyć dalej, a zwierzę zniknęło.

Nie wiedziałem ile idę i dokąd zmierzałem, ale wiedziałem, że natrafię na Hana, wcześniej czy później. I nie myliłem się, bo z daleka go rozpoznałem, gdy ten siedział na ławce, ale co gorsza nie był sam, a z jakimś innym chłopakiem, który go przytulił.

Z jakiegoś powodu moja krew zawrzała w żyłach, a ja poczułem gniew, zwłaszcza, gdy zobaczyłem, że daje mu całusa w nos. Nie wiedziałem, kim był ten chłopak, ale nie podobało mi się, że pozwalał sobie na takie gesty wobec Jisunga. Jakim niby prawem?

Postanowiłem raz,a porządnie porozmawiać z aniołem, gdy tylko jego cholerny towarzysz zniknie.

***

Nie sądziłem, że będę musiał czekać kolejne dwie godziny aż się nieco ściemniło, ale nic sobie z tego nie robiłem. Chciałem porozmawiać z Jisungiem i nie mogłem tego odwlekać. Tym bardziej, że wydawali się być blisko, co mnie niemiłosiernie denerwowało.

Nie rozumiałem, czemu nagle czułem się zły i zazdrosny o tego aniołka, ale tak po prostu było. Nie zamierzałem przeczyć oczywistym faktom, za to chciałem to rozwiązać i wyjaśnić. Nie żebym miał prawo mu się wtrącać w jego życie, ale przecież byłem diabłem. Mogłem robić to, co chciałem.

Wreszcie dwójka nastolatków się rozstała, a ja cierpliwie czekałem aż Jisung zacznie zbliżać się w moim kierunku. Oczywiście nie był świadomy mojej obecności, bo ukryłem się nieco, ale miałem nadzieję, że nie wystraszę go jakoś bardzo. Nie taki był mój cel.

- Dobrze się bawiłeś? - spytałem, gdy miał przejść obok zamyślony, a on z piskiem odskoczył na metr. Ledwo uchroniłem go od wylądowania na ulicy, szybko obejmując go skrzydłem.

- Boże! Czy ty jesteś normalny!? Wystraszyłeś mnie! - zawołał oburzony, łapiąc się za serce.

- Pytam czy dobrze się bawiłeś - uniosłem brew.

- O co ci chodzi? - zmarszczył śmiesznie nos.

- O tego człowieka - wskazałem dłonią w kierunku, w którym poszedł tamten chłopak.

- Co masz do Minho? - prychnął, spoglądając mi w oczy.

- A co ty masz? - odbiłem piłeczkę.

- To mój przyjaciel - wzruszył ramionami.

- Przyjaciel, który cię tuli i daje czułe całuski w nos? - prychnąłem z politowaniem.

- O co ci do cholery chodzi? Masz mnie gdzieś, ignorujesz mnie, traktujesz, jak powietrze, a teraz co? Nagle się zainteresowałeś? - fuknął zły, wymachując rękoma.

- Jesteś aniołem - przypomniałem mu.

- Nie obchodzi mnie to teraz! - spojrzał na mnie wyraźnie wściekły, co zdziwiło mnie - Sam mnie do siebie nie dopuszczasz, a teraz zachowujesz się, jak zazdrosny gówniarz! - zawołał.

- Han, uspokój się - westchnąłem i zgarnąłem go w swoje ramiona, nie zastanawiając się nad tym, co robię.

- Co ty.. - mruknął, ale ja tylko bardziej go do siebie przytuliłem.

- Przepraszam. Po prostu nie chcę, by ktoś się dowiedział o naszej więzi i cię skrzywdził - wyrzuciłem z siebie, póki miałem odwagę.

- Co? - zająknął się w szoku, a ja poczułem, jak jego spięte ciało się rozluźnia.

- Lubię cię, Han. Nie chcę, by ktoś cię skrzywdził, bo zadajesz się z diabłem - westchnąłem i na chwilę dosłownie zamknąłem oczy.

- Ale mnie to nie interesuje, hyung. Ja też cię lubię i chcę się z tobą zaprzyjaźnić - burknął niewyraźnie, na co mimowolnie uśmiechnąłem się.

- Dobrze, zaprzyjaźnimy się - zgodziłem się, wiedząc, że i tak nie mam wyjścia.

- Naprawdę? - zawołał nagle podekscytowany. Szybko mu minęła ta złość.

- Naprawdę, a teraz wracajmy, hm? - zaproponowałem, spoglądając na zegarek.

- Jasne, chodźmy! - uśmiechnął się szeroko, a ja naprawdę nie potrafiłem tego nie odwzajemnić.

Miał po prostu śliczny uśmiech.

~~~~
Sama muszę sobie momentami przypominać, że to miał być chansung, a nie minsung-
Save me

My little angel | SeungjinWhere stories live. Discover now