46

914 97 7
                                    

Pov. Jisung

Wpatrywałem się uważnie w każdym ruch Hwanga, analizując go. Ciężko było mi uwierzyć, że to ta sama osoba, która była uważana za najgorszego diabla w szkole. Wpatrywał się z taką troską w Seungmina, że było mi wstyd za to, jak go oceniłem początkowo.

W każdym jego spojrzeniu, uśmiechu czy słowie dało się wyczuć, że zależało mu i wcale nie chciał zrobić mu krzywdy, a wręcz przeciwnie. On go nawet zaczął łaskotać, by ten się rozpromienił. Widocznie pozory mogą mylić i to bardzo.

Jego słowa, które skierował w moją stronę początkowo wbiły mnie w siedzenie, ale nie na długo. Nie wiedziałem czemu, ale prawie od razu wstałem, rzuciłem jakąś denną wymówką i ruszyłem w kierunku sali muzycznej, mając nadzieję, że naprawdę zastanę Chana, który od jakiegoś czasu znowu mnie unikał.

Nie rozumiałem jego zachowania, bo sam powiedział, że zaprzyjaźnimy się, a później wróciliśmy do szarej rzeczywistości. Mógł mi chociaż nie robić nadziei, skoro nie chciał. Byłoby mi łatwiej przyjąć to wszystko, gdyby wprost powiedział, że wcale nie chcę się ze mną zadawać.

Zacisnąłem usta w cienką kreskę, mknąć przez korytarze, aż zatrzymałem się pod odpowiednimi drzwiami. Doskonale słyszałem, że ktoś w środku grał na pianinie dość smutną melodię, a po chwili w sali rozbrzmiał cichy głos. Kompletnie mnie sparaliżowało przez jego brzmienie.

Od razu wiedziałem, że to faktycznie był Chan, jednak nie wszedłem do środka. Wolałem chwilę postać przed drzwiami i wsłuchiwać się w dość przygnębiony głos chłopaka, który w tym samym czasie grał na instrumencie. Piosenka była nad wyraz delikatna i chwytała za serce, co niekoniecznie pasowało do diabłów.

Czyżbym znowu dał się zwieść pozorom?

Delikatnie pchnąłem drzwi i wszedłem do środka, gdzie zastałem diabła siedzącego przy pianinie. Cieszyłem się, że Hyunjin miał rację i w duszy podziękowałem mu za podzielenie się ze mną tą informacją. Musiałem z nim porozmawiać.

- Co tu robisz? - spytał zdziwiony, odwracając się w moim kierunku.

- Ptaszek mi powiedział, że cię tu znajdę - uniosłem lekko kąciki ust i usiadłem obok niego - Chyba musimy ponownie porozmawiać - westchnąłem.

- Hm? O czym? - wlepił we mnie swoje spojrzenie, przez które przeszły mnie ciarki.

- Jeśli nie chcesz się ze mną zaprzyjaźnić to po prostu mi to powiedz, dobra? Mówiłeś, że zaprzyjaźnimy się, a znowu zacząłeś mnie unikać, jak ognia. Przecież nie zmuszam cię do niczego - wymamrotałem przygnębiony, bawiąc się rękawem bluzy.

- O czym ty mówisz, Jisung? Przecież chcę się z tobą zaprzyjaźnić! Po prostu boję się o ciebie - wypuścił powietrze z ust.

- A może to po prostu wymówka? - uśmiechnąłem się smutno.

- Oczywiście, że nie! Wiem, że jestem diabłem, ale nie okłamałbym cię! - burknął oburzony.

- Więc przestań się o mnie bać do cholery i po prostu dopuść mnie do siebie - przeniosłem wzrok na niego ze zdeterminowanym wyrazem twarzy.

- Nie przestanę się bać, bo cię lubię i mi poniekąd zależy, więc nie chcę, by coś złego cię spotkało. Poza tym będziesz żałował, gdy już mnie poznasz - westchnął ciężko, ale nie odwrócił wzroku.

- A może dasz mi samemu decydować o tym, co jest dla mnie dobre, a co złe? Jeśli będę żałował to trudno - parsknąłem niezadowolony.

- Dlaczego aż tak ci zależy? - ściągnął brwi.

- Bo cię lubię! Wydajesz się być w porządku, widzę to po twoich oczach. Są bardzo łagodne, wiesz? - odetchnąłem głęboko i już ledwo powstrzymywałem się przed spojrzeniem w bok.

- W tym momencie powinienem się obrazić - zauważył rozbawiony i położył dłoń na mojej głowie, by poczochrać moje włosy.

- Ale nie obrazisz się - wzruszyłem ramionami z uśmiechem.

- Faktycznie - kiwnął głową, a ja opuściłem wreszcie wzrok - Coś się stało? Wydajesz się przygaszony - odezwał się po chwili.

- Po prostu Hyunjin i Seungmin znowu mają kłopoty - wymamrotałem niewyraźnie.

- Jakie? - uniósł brwi zdziwiony.

- Jakiś diabeł, San, ich szantażować chcę i dzisiaj poturbował nieco Mina - spojrzałem przelotnie na chłopaka, który zacisnął usta w cienką linię. Wydawał się zły.

- Już ja go wyjaśnię z Hwangiem - mruknął zdenerwowany pod nosem, na co zachichotałem - Co? Czemu się śmiejesz? - skołowany zamrugał dwukrotnie.

- Śmiesznie się denerwujesz - odparłem bez wahania.

- Świetnie - wywrócił oczami, a ja już nie wytrzymałem i wybuchnąłem cichym śmiechem - Pewnie! Śmiej się dalej! - fuknął, ale nawet w jego głosie usłyszałem rozbawienie.

- Więc powiedz mi coś o sobie, skoro mamy zaprzyjaźnić się - posłałem mu radosny uśmiech, gdy opanowałem się.

- Oj, młody - westchnął zdruzgotany, a ja usadowiłem się wygodniej, by słuchać go ze skupieniem.

Naprawdę chciałem go poznać.

My little angel | SeungjinWhere stories live. Discover now