20

1K 101 11
                                    

Dwa tygodnie.

Dokładniej to szesnaście dni, osiem godzin i czterdzieści osiem minut zajęło mi przeczytanie wszystkich książek z biblioteki. Robiłem to, by znaleźć jakiś sposób na pozbycie się tych cholernych bransoletek, ale nic nie znalazłem.

Dziwnym by było, gdyby w szkolnej bibliotece znajdowała się książka z tą informacją, jednak warto było spróbować. Przecież musiał istnieć sposób na nie. Na wszystko była jakaś rada, więc i na te bransoletki na pewno jakaś była. Po prostu książki w szkole nie zawierały jej.

Byłem cholernie sfrustrowany, bo wiedziałem, co działo się z Seungminem przez ten cały czas i właśnie to bolało najbardziej. Cierpiał, gdy byłem i blisko, i daleko. Nie chciałem, żeby płakał, bo w dziwny sposób bolało mnie serce.

Przywiązałem się do niego przez ten czas i polubiłem go, mimo że nie powinienem. Miałem już to wszystko w nosie, bo po prostu chciałem go znowu zobaczyć. Może przytulić, kto wie. Niczego nie wykluczałem na tym etapie tęsknoty.

Czas płynął cholernie wolno, a ja wraz z Chrisem, Jisungiem i Seungminem staraliśmy się znaleźć wyjście z tej chorej sytuacji. Nikt nie miał prawa nas rozdzielać, tym bardziej, że nie było pisanej zasady, że diabeł i anioł nie mogą się przyjaźnić.

Na jakiej podstawie to zrobili w takim razie?

Zagryzłem mocno wargę sfrustrowany i rzuciłem w cholerę ostatnią książkę, w której nic nie znalazłem. Nie miałem pojęcia, gdzie powinienem szukać pomocy z takim problemem. Przecież żaden diabeł nie pomógłby mi z tym, gdyby poznał całą historię, a zapewne musiałbym ją opowiedzieć.

- A może pójdziesz do wyroczni? - rzucił nagle Chris, który pomagał mi w szukaniu.

- Wyroczni? To jeszcze jakieś istnieją? - westchnąłem, zerkając na niego.

- Podobno tak. Poza tym doskonale wiesz, że zapewne i wśród uczniów muszą być co najmniej dwie - mruknął i wzruszył ramionami.

- Musimy odnaleźć jakąś starszą, która ma więcej wiedzy - wymruczałem zamyślony - Tylko jak? Ukrywają się - opuściłem głowę.

- Tym zajmę się ja, nie bój się - zapewnił, na co uśmiechnąłem się słabo.

- Dziękuję, że mi pomagasz - szepnąłem.

- Wiem, że obaj mamy rogi, ale to nie znaczy, że jesteśmy źli - puścił mi oczko - Dobra, to ja idę szukać - wstał, po czym opuścił pomieszczenie, co zrobiłem chwilę po nim.

Nie chciałem robić sobie nadziei na odnalezienie wyroczni, jednak teraz to była nasza ostatnia deska ratunku. Skoro w księgach nic nie było to pozostawała nam tylko ta droga, a mi naprawdę zależało, by pozbyć się tych małych ścierw.

Pozostawało jedynie cierpliwie czekać aż Chrisowi uda się odnaleźć wyrocznię, która mogłaby nam pomóc. Byłem gotów poświęcić naprawdę wiele, co zaskakiwało samego mnie. Ostatecznie czemu chciałem tak ryzykować dla jakiegoś aniołka?

Nie. Nie jakiegoś. To był Seungmin i nie był jakimś, a moim aniołkiem. Właśnie dlatego tak mi zależało, by móc znowu normalnie się z nim spotkać i spędzać czas. Obiecałem sobie nawet, że po tym wszystkim zabieram go do tego cholernego kina na tę nudną komedię romantyczną, którą koniecznie chciał obejrzeć.

Mało tego! Po filmie zabiorę go na to obrzydliwe sushi i będę udawał, że jest to najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek jadłem. A wszystko, żeby uśmiechał się szeroko, pokazując światu tym samym prawdziwe piękno.

- Wytrzymaj jeszcze, Minnie - westchnąłem pod nosem, idąc powoli do swojego pokoju, w którym się zaszyłem, by oglądać nasze wspólne zdjęcia. Zrobiliśmy ich zaledwie kilka, ale liczyło się, że mogłem teraz na niego chociaż w ten sposób popatrzeć.

I właśnie jedno z nich zdobiło tapetę w moim telefonie, którego szczerze nie używałem w tej formie. Wyciągałem go jedynie jako człowiek i też nie wiedziałem po co. Dziwne przyzwyczajenie. Niepotrzebnie marnowali swój czas w ten sposób.

Nagle wpadłem na genialny pomysł i aż uśmiechnąłem się, dziękując w duchu za to, że ludzie wymyślali takie rzeczy. Dzięki nim komunikowanie się było o wiele łatwiejsze. Przynajmniej nie musiałem przesyłać mu karteczek.

Otworzyłem aplikację, w której można było rozmawiać z innymi osobami i odnalazłem w niej Seungmina, do którego postanowiłem od razu napisać. Skoro nie mogliśmy widzieć się na żywo, to chociaż w ten sposób. Lepsze to niż nic.

Hyunjin:
Akuku

Seungmin:
Oh cześć

Hyunjin:
Wpadłem na cudowny pomysł

Seungmin:
Jaki?

Hyunjin:
Po prostu odbierz

Uśmiechnąłem się pod nosem i poprawiłem włosy, by zadzwonić do chłopaka razem z kamerką. Nieco stresowałem się, ale przecież nie miałem czym, skoro widywaliśmy się wcześniej na żywo. Poza tym nie powinno być tak źle.

- Cześć, Minnie - przywitałem się wesoło, gdy na moim wyświetlaczu pojawiła się jego twarz.

- Cześć, Jinnie. Powiesz o co chodzi? - spytał cicho, a ja od razu zauważyłem, że płakał.

- Po pierwsze to nie płacz. Po drugie skoro nie możemy widywać się na żywo, będziemy widywać się tutaj. Co ty na to? - uśmiechnąłem się ciepło do zdziwionego aniołka.

- W sumie to nie jest taki zły pomysł - przyznał.

I w ten sposób spędziliśmy resztę dnia oraz całą noc.

My little angel | SeungjinWhere stories live. Discover now