34

981 98 26
                                    


Leniwie przeczesywałem miękkie kosmyki chłopaka, który postanowić ułożyć głowę na moim brzuchu bez wcześniejszego pytania mnie o zdanie. Chociaż tak naprawdę nie musiał, bo nigdy nie miałem nic przeciwko jego bliskości. Byłem już do tego tak bardzo przyzwyczajony, że dziwnie byłoby, gdyby chociaż raz nie oparł się o mnie.

Już dawno zauważyłem, że Seungmin był przylepą, ale za każdym razem, gdy mu to wypominał, obrywałem czymś. Najczęściej poduszkami bądź książkami, a te drugie raczej do miękkich nie należały. Dlatego przestałem się narażać.

Wolałem mieć oczy dalej i nie mieć obitej twarzy, bo nigdy nie wiadomo, gdzie taka książka by mnie trafiła. A gdyby rogiem uderzyła prosto w moje oko? Byłaby kompletna kaplica dla mnie. Chciałem widzieć jeszcze.

Uśmiechnąłem się pod nosem i zerknąłem na aniołka, który albo drzemał, albo po prostu leżał z szczelnie zamkniętymi powiekami. Wokół było naprawdę cicho, jak na ten park, więc nic mu zapewne nie przeszkadzało, a poza tym było przyjemnie ciepło. Chociaż pewnie byłoby za gorąco, gdyby nie chłodny wiaterek.

Było naprawdę przyjemnie i najchętniej sam poszedłbym spać, ale ktoś z naszej dwójki musiał być przytomny. Jeszcze ktoś by mi go porwał, podczas gdy ja bym spał i co wtedy? Jak potem miałbym go znaleźć? Na kicikici się nie zjawi.

- Śpisz? - spytałem cicho po dłuższej chwili, dalej bawiąc się jego włosami.

- Nie - mruknął cicho, jednak słyszałem, że był senny.

- I nie zasypiaj, bo cię wrzucę do stawu, jak jakiś znajdę - prychnąłem, by dać mu pstryczka w czoło.

- Czemu mnie atakujesz, okrutniku? - jęknął, łapiąc się za głowę.

- Żebyś nie spał - zaśmiałem się złośliwie.

- Przecież nie śpię, gadzie - burknął niezadowolony i spojrzał na mnie.

- Ale było blisko - puściłem mu oczko, na co skrzywił się.

- Idź w pizdu - fuknął.

- Cóż to za słowa, aniołku? - udałem przerażonego.

- Jestem w ludzkiej postaci, odwal się - parsknął, na co pokręciłem głową z niedowierzaniem.

- Ależ ty niemiły, no nie mogę. Czy to mój zły wpływ? - uniosłem brew wysoko.

- Pewnie tak, a teraz zamilcz - wzruszył ramionami, by ponownie zamknąć oczy.

- Nie dam ci spać - mruknąłem rozbawiony i pochyliłem się nad nim, przez co od razu podniósł powieki.

- Odsuń się, póki nie dostałeś krzyżem w twarz - szepnął, gdy nasze nosy się ze sobą styknęły.

- A może nie chcę się odsuwać? - wymruczałem z łobuzerskim uśmiechem.

- Jesteś nieznośny, wiesz? - westchnął, a na jego policzkach pojawił się rumieniec.

- Aniołek się wstydzi? - zachichotałem, by delikatnie pogładzić jego policzek.

- Diabełek chce spłonąć na stosie? - odgryzł się, odwracając wzrok.

I naprawdę teraz wyglądał jeszcze piękniej niż zawsze. Nie miał żadnej wady, bo każda zmieniała się w jego zaletę. A może to ja po prostu kompletnie ogłupiałem i tak uważałem. Tak też mogło być.

Powoli skanowałem jego buzię spojrzeniem, ale najbardziej zaciekawiły mnie jego oczy i, o zgrozo, usta. Spanikowany postanowiłem skupić się na tych pierwszych, bo była to bezpieczniejsza alternatywa, więc wbiłem w nie swoje ciekawskie spojrzenie.

Zawsze były takie łagodne i ciepłe, wreszcie mogłem przyjrzeć się im z bliska. Wcześniej nie dostrzegłem pojedynczych, miodowych plamek w jego tęczówkach, jednak teraz widziałem je doskonale, tak samo, jak wewnętrzny blask, który je rozświetlał. Lśniły jaśniej niż słońce nad naszymi głowami.

Był to tak piękny i hipnotyzujący widok, że zawiesiłem się na chwilę, wpatrując się w jego oczy oczarowany. Były po prostu przepiękne, a nawet najpiękniejsze, jakie widziałem w swoim życiu. Najchętniej wpatrywałbym się w nie bez końca, ale wrócił do mnie zdrowy rozsądek.

To był anioł, a ja byłem diabłem.

Zasada numer dwa - Diabły i anioły nie mogły się w sobie zakochiwać.

Wycofałem się szybko, jednak na moich ustach pojawił się złośliwy uśmiech, który miał zamaskować mętlik w mojej głowie. Byłem zagubiony, bo nigdy nie poczułem czegoś takiego, jak podczas wpatrywania się w jego oczy.

- Jak uroczo, aniołek się zawstydził - zaćwierkotałem, mimo że wewnętrznie byłem kompletnie rozdarty. Nie rozumiałem, co się stało ze mną.

- Wypchaj się, krowi placku - burknął pod nosem, po czym zamknął oczy, by odpoczywać dalej.

A ja mogłem przestać wymuszać złośliwy uśmiech, który zastąpiło zagubienie. Tak zdecydowanie nie powinno być, ale moje serce biło o wiele szybciej niż wcześniej. To nie miało prawa się wydarzyć.

- Jesteś uroczy - skwitowałem po dłuższej chwili i również przymknąłem oczy, by zagłębić się w moich myślach.

My little angel | SeungjinWhere stories live. Discover now