53

843 91 6
                                    


Nie miałem pojęcia jakim cudem udało mi się zasnąć, jednak odleciałem nad ranem. Prawdopodobnie byłem zbyt zmęczony, by wytrzymać dłużej, dlatego tak po prostu odpłynąłem. Nic nowego.

Mieliśmy dzień wolny, dlatego żaden z nas nie zamierzał wstawać wcześnie. Obaj chcieliśmy odpocząć i odespać, jednak nie było nam dane niestety. Nie zawsze wszystko szło po naszej myśli, a tego dnia to już szczególnie.

Około godziny dziesiątej do pokoju Chana, jak burza, wleciał przerażony Jisung i zaczął nas obu spanikowany budzić. Początkowo chciałem go wygonić, jednak przypomniało mi się o tej dziwnej sytuacji z zeszłego dnia, dlatego poderwałem się do siadu nieco zestresowany. W końcu czemu był taki roztrzęsiony?

- Co jest, Hannie? - ziewnął zaspany Chan, gdy młodszy chodził w kółko zdenerwowany.

- Nie ma go! Nie ma go, rozumiecie!? Nie odbiera, nie odpisuje, nie odpowiada, nie ma go nigdzie! - zawołał nagle.

- He? Ale że kto? - on naprawdę był przygłupi.

- Seungmin, a kto inny? O kim innym mógłbym mówić? - wywrócił oczami, a ja wpatrywałem się w jeden punkt - Hyunjin? Nie zareagujesz? - spojrzał na mnie.

- Może gdzieś poszedł? - wymamrotałem cicho.

- Nie! Nie odpowiada mi, rozumiesz? Nawet Flake nie może go wytropić - zawołał spanikowany.

- Cholera jasna - pociągnąłem się lekko za włosy - Wczoraj mówił, że czuł się od jakiegoś czasu obserwowany i miałem złe przeczucie - wstałem szybko z kanapy, by pójść do swojego pokoju.

Ostatecznie musiałem się chociaż przebrać, żeby móc iść go szukać, jednak na miejscu czekała na mnie niezbyt miła niespodzianka. Drzwi były uchylone, a samo pomieszczenie było kompletnie zdemolowane. Wszystko wyglądało, jakby przeszedł tamtędy jakiś tajfun.

- O wrócił wreszcie - usłyszałem gruby głos, więc wystraszony spojrzałem w bok, gdzie dojrzałem trzech dorosłych mężczyzn.

- Hwang Hyunjin, tak? - odezwał się nieco wyższy.

- Czego chcecie? - zrobiłem krok w tył.

- My? Nic. Po prostu zabieramy cię - parsknął, by podejść do mnie pewnie.

- Gdzie niby? Nigdzie nie idę - warknąłem, cofając się do wyjścia.

- Nie pytaliśmy cię o zdanie. Trzeba było nie zadawać się z aniołkiem - wzruszył ramionami, a po chwili poczułem coś ciężkiego na dłoniach.

- Co zrobiliście z Seungminem? - poczułem nagły przypływ złości, gdy dotarły do mnie jego słowa.

- Siedzi sobie w lochu, zresztą ty teraz zaraz będziesz, ale twoja cela będzie o wiele mniej zadbana i wygodna - prychnął kolejny, by zacząć mnie ciągnąć za ramię.

- Puszczaj, zasrańcu - warknąłem, szarpiąc się.

- Hej! Co wy robicie? - usłyszałem krzyk Chana.

- Nie wtrącaj się, gówniarzu - westchnął starszy diabeł, a ja syknąłem z bólu, gdy umieścił wokół mnie jakieś obręcze - Żebyś nie mógł używać mocy - wyjaśnił kpiąco.

- Zabrali go. Jest w jakimś lochu - wykrztusiłem do przyjaciela, który próbował się do mnie wyrwać, ale był odpychany - Pomóż mu - poruszyłem bezdźwięcznie ustami.

- Dość tego, idziemy - mruknął znudzony mężczyzna i zaczął mnie gdzieś ciągnąć, a ja nie mogłem przeciwstawić się.

Nie wiedziałem czy byłem bardziej przerażony, wściekły czy załamany. Wszystko wyszło na jaw i stało się to, czego bałem się najbardziej. Spełnił się mój koszmar, a Seungmin tkwił w pieprzonym więzieniu, gdzie również miałem skończyć.

- To doprawdy obrzydliwe, co zrobiłeś - zauważył w końcu niski mężczyzna.

- Nie pytałem cię o jebane zdanie, więc zamknij ryj. Mogę przyjaźnić się z kim chcę - warknąłem wściekły.

- Ale pyskaty - mruknął z uznaniem.

- Zmarnować taki potencjał - westchnął czerwonowłosy z udawanym żalem.

- Mordy w cegły, kurwa mać - wymamrotałem, czując narastającą furię.

- Uważaj na słowa, szczylu pieprzony - warknął wreszcie prowadzący mnie mężczyzna, a ja splunąłem mu pod nogi, za co dostałem z liścia - Ostrzegałem - uśmiechnął się chamsko.

Wlepiłem wzrok w swoje dłonie, przygryzając dolną wargę. Martwiłem się o Seungmina i miałem nadzieję, że wszystko z nim w porządku. Liczyłem na to, że Chan pomoże mu jakoś wraz z Jisungiem i wydostaną go stamtąd. Mniejsza o mnie, liczył się jedynie Minnie, który nie powinien znajdować się w celi.

Nagle dopadło mnie potworne poczucie winy, ponieważ to wszystko zaczęło się ode mnie. To ja przez przypadek popchnąłem ten regał i później go jeszcze dotknąłem. Gdyby nie moja głupota, wiódłby spokojne życie i wcale nie siedziałby w więzieniu, kompletnie niewinny.

To wszystko moja wina.

Przepraszam, Minnie.

My little angel | SeungjinWhere stories live. Discover now