49

873 96 1
                                    


Gdy w ciągu kilku następnych miesięcy nic się nie wydarzyło, stwierdziliśmy, że naprawdę udało się nam i San odpuścił sobie. Cała nasza czwórka odetchnęła z wyraźną ulgą, bo mogliśmy cieszyć się w spokoju swoim towarzystwem. Zaczęliśmy się wszyscy spotykać prawie każdego dnia.

Nigdy nie sądziłem, że moimi najbliższymi przyjaciółmi staną się anioły, jednak teraz byliśmy praktycznie nierozłączni poza szkołą. Oczywiście Seungmin był mi znacznie bliższy niż Han, jednak i tą wiewiórę obdarzył sympatią oraz zaufaniem. Najlepsze było to, że ze wzajemnością.

Podobnie sprawa miała się między Chanem i Minem, którzy traktowali się wręcz, jak rodzeństwo. Aż momentami dziwiło mnie to, jaki opiekuńczy był wobec anioła, jednak cieszyłem się, że dogadywali się. Przecież na niczym innym mi nie zależało.

Wyciągnąłem się wygodniej na miękkim dywanie, jednak przeszkodziła mi w tym głowa, która spoczywała na moim brzuchu. Fakt, nie miałem nic przeciwko, a wręcz cieszyłem się, że młodszy postanowił zrobić sobie ze mnie poduszkę. Niestety leżeliśmy tak już ponad godzinę.

- Minnie, zabierz głowę. Chciałbym zmienić pozycję - jęknąłem obolały, gdy ten niewzruszony leżał z zamkniętymi oczami - Śpisz? - mruknąłem nieco zdziwiony i pochyliłem się na jego twarzą.

Wydawał się być spokojny, a jego klatka piersiowa podnosiła się w powolnym tempie, co jedynie potwierdziło moją tezę. Nie dziwiło mnie to aż tak, gdy przypomniałem sobie, że młodszy skarżył się na problemy ze snem, dlatego nie chciałem go budzić, mimo dyskomfortu.

Doszedłem do wniosku, że odpoczynek chłopaka jest ważniejszy niż moje obolałe ciało, więc wplotłem delikatnie palce w jego włosy, by się nimi bawić. Tego dnia byliśmy wyjątkowo we dwójkę i cieszyłem się z tego, mimo że uwielbiałem tamtych idiotów.

Przez te kilka miesięcy nie tylko udało nam się wszystkim zgrać i zaprzyjaźnić, ale ja kompletnie przepadłem w nieodpowiednim uczuciu do uroczego anioła. Broniłem się przed tym, jak tylko mogłem, jednak nie miałem najmniejszych szans. Wystarczyło jedno spojrzenie i uśmiech Seungmina, a ja byłem w kropce.

Podobał mi się. Tak bardzo mi się podobał, że nie mogłem tego znieść momentami i ciężko było mi swobodnie oddychać przy nim. Przez jego idealną cerę, lśniące oczy, kuszące usta i delikatny głos kompletnie mnie paraliżowało. Gorzej było jedynie, gdy ten tulił się do mnie albo w jakikolwiek inny sposób mnie dotykał. Wtedy kompletnie przepadałem.

Chciałem trzymać go w ramionach cały czas i składać drobne całusy na jego słodkiej twarzy, jednak wiedziałem, że to uczucie było nieprawidłowe. Nie miało prawa bytu, a żadne z moich marzeń związanych z młodszym nigdy nie mogło się spełnić. Bolało.

Mimo wszystko postanowiłem pogodzić się z przegraną i udawałem, że wcale nic do niego nie czuję poza zwykłą sympatią. O dziwo szło mi to naprawdę dobrze, więc nie narzekałem, a po prostu cieszyłem się jego przyjaźnią. W końcu lepiej było być jego przyjacielem niż nikim.

- Hyunjin - z zamyślenia wyrwał mnie senny głos chłopaka, na którego spojrzałem.

- Hm? Co trzeba? - uśmiechnąłem się lekko do zaspanego anioła.

- Zaniesiesz mnie do łóżka? - ziewnął, a ja od razu spełniłem jego prośbę - Dziękuję - wymamrotał.

- Nie ma za co, śpij dobrze - zaśmiałem się, by odwrócić się i iść do siebie, jednak zatrzymał mnie sam Kim - O co chodzi? - zdziwiony spojrzałem na jego rękę.

- Zostań ze mną, Jinnie - wbił we mnie przenikliwe spojrzenie.

- Skoro chcesz - kiwnąłem głową, a on pociągnął mnie na łóżko, bym ułożył się obok.

- Przytulisz mnie? - zamknął oczy, a ja zdziwiony objąłem go.

Jeszcze nigdy nie domagał się bliskości ani przytulenia w tak jawny sposób i byłem nieco zszokowany, jednak nie zamierzałem odmawiać. Uwielbiałem wtulać w siebie niższego chłopaka, dlatego nie chciałem przegapić żadnej okazji, by to zrobić. Zwłaszcza, gdy sam prosił.

Przynajmniej wtedy mogłem mieć go tak blisko, jak o tym marzyłem.

Delikatnie pociągnąłem nosem, a do moich nozdrzy dostał się cholernie przyjemny zapach wanilii, który kojarzył mi się tylko z Seungminem. Nie wiedziałem czego to była zasługa, ale uwielbiałem tę woń. Słodka i delikatna tak, jak sam Kim.

- Odpocznij - szepnąłem łagodnie i schowałem nos w jego włosach, by z uśmiechem po prostu tulić go do siebie.

W odpowiedzi dostałem jedynie cichy pomruk, a po chwili oddech chłopak stał się spokojny i równomierny. Cieszyłem się, że czuł się przy mnie na tyle bezpiecznie i swobodnie, że zasnął. W końcu to też świadczyło o jego zaufaniu do mnie, które zadeklarował mi jakiś czas wcześniej.

Jednak słowa, a czyny to dwie różne sprawy.

My little angel | SeungjinHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin