44

886 92 9
                                    

Pov. Seungmin

Byłem zadowolony, że przetrwałem jakoś wszystkie lekcje tego dnia i w przeciwieństwie do Jisunga nie musiałem iść na żadne wyrównawcze zajęcia. Ja przynajmniej przykładałem się do historii świata, nie to co mój przyjaciel. Właściwie przykładałem się do nauki w ogóle, bo nie chciałem robić sobie problemów.

Dzięki temu miałem wolne popołudnia i mogłem spędzać je tak, jak chciałem. Choćby na oglądaniu z Hyunjinem jakiejś dennej dramy albo na siedzeniu z nim w parku pod naszym drzewem. Nim się obejrzałem każde moje ulubione zajęcie było związane właśnie z nim.

W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka na tę myśl, ponieważ zacząłem powoli pojmować w jakim kierunku to wszystko zmierzało. Bałem się, że to wszystko skończy się tragicznie, ale nie chciałem rezygnować z naszej znajomości. Zależało mi.

Odetchnąłem głęboko, idąc spokojnie korytarzem w kierunku swojej części akademika. Chciałem już zdjąć mundurek i wziąć po prostu długą kąpiel, podczas której mógłbym się zrelaksować i pomyśleć. Potrzebowałem czasu, by wszystko poukładać sobie w głowie na spokojnie. Nie chciałem popełnić żadnego durnego błędu.

W naszym wypadku każde potknięcie mogło mieć potworne konsekwencje, których chciałbym w miarę możliwości uniknąć. Nie chciałem, by znowu nam założyli te bransoletki albo wymyślili coś gorszego, a niestety było to prawdopodobne. Jeśli chodziło o kary na załamanie zasad, nawet anioły nie miały litości.

Objąłem się poddenerwowany ramionami i rozejrzałem się po pustym korytarzu, jednak w oczy rzucił mi się piesek, który siedział na środku drogi. Początkowo byłem skołowany, jednak domyśliłem się, że to pupil jednego z uczniów. Nawet udało mi się rozpoznać rasę psa. Shiba Inu.

Nagle poczułem gwałtowne szarpnięcie, a moje plecy mocno uderzyły o ścianę, na co jęknąłem boleśnie. Wszystko działo się zbyt szybko, bym mógł sobie to przyswoić. Dodatkowo przeszkadzał mi teraz ból w plecach.

- No cześć, aniołku - usłyszałem złośliwy głos, więc uniosłem wzrok na zielonowłosego chłopaka - Raczej mnie nie znasz, więc San jestem - wyszczerzył się.

- Czego chcesz, diable? - burknąłem niezadowolony, mierząc go wzrokiem.

- Porozmawiać - wzruszył ramionami.

- Nie mamy o czym - prychnąłem i odepchnąłem się od ściany, ale on znowu mnie do niej przygwoździł. Cwaniak przybrał ludzką postać, by mnie dotknąć.

- A mi się wydaje, że mamy. O tobie i o Hwangu - zacmokał - Aniołek polubił diabełka, hm? - złapał mnie boleśnie za policzek.

- Nie wiem o czym mówisz i zabieraj tę łapę - warknąłem, by chwycić go za nadgarstek, ale okazał się odrobinę silniejszy.

- Doskonale wiesz. Widziałem was w parku i to kilka razy, więc nie kłam. Aniołkowi nie przystoi - parsknął z uniesioną brwią.

- Odczep się, póki jeszcze zachowuję pozory - ostrzegłem podirytowany, zbierając energię w ciele.

- Aniołek denerwuje się? Boisz się, że prawda wyjdzie na jaw, hm? - zaśmiał się złośliwie, a ja kopnąłem go w piszczel, dzięki czemu wyswobodziłem się z jego uścisku.

- Czego ty właściwie chcesz? - warknąłem, ale nim się obejrzałem znowu uderzyłem plecami, jednak teraz w ścianę naprzeciwko.

- Nastraszyć was. Pobawić się i wydać, gdy zbiorę dowody - wzruszył ramionami ze złośliwym uśmiechem.

- Niech no ja cię dorwę, ty cholerny.. - syknąłem pod nosem, ale znowu boleśnie obiłem się o ścianę, przez co uderzyłem w nią potylicą i zjechałem z jękiem na ziemię.

- Widzę, że ktoś tu ma pazurki. Podoba mi się to. Do zobaczenia, Kim - zaćwierkotał - Obserwuję was obu - rzucił na odchodne, a ja siedziałem pod ścianą, uspokajając się.

Nie miałem nawet ochoty wstawać w tamtym momencie, a poza tym byłem obolały, więc wolałem odpocząć na siedząco. Po chwili po moich policzkach zaczęły spływać gorące łzy, które lądowały na podłodze. Byłem przerażony i zdenerwowany.

A co jeśli on naprawdę zbierze te dowody i wszystko wyda się?

Skuliłem się bardziej i rozpłakałem się na dobre, ignorując fakt, że byłem na korytarzu. Miejsce liczyło się w tamtym momencie najmniej, ponieważ i tak nie było nikogo wokół. Zostałem kompletnie sam, a mój cichy szloch odbijał się echem od ścian.

Co ja zrobiłem nie tak, że wylądowałem w takiej sytuacji?

- Hyunjin.. - wymamrotałem niewyraźnie pod nosem, chcąc się do niego po prostu przytulić z całej siły i mieć w nosie to wszystko.

Miałem już dość tej sytuacji i ciągłego stresu z nią związanego. Miałem dość strachu przed tym, że ktoś odkryje prawdę i obaj będziemy mieć problemy. Chciałem żyć spokojnie, mogąc cieszyć się swoją przyjaźnią z Hyunjinem. Lub czymś więcej.

- Seungmin? Co tu robisz? Co się stało? - usłyszałem nad sobą dobrze mi znany głos i od razu skoczyłem tej osobie na szyję z płaczem.

- Hannie.. - wydukałem z trudem, ale on od razu mnie uciszył.

- Spokojnie, pójdziemy do ciebie i wszystko mi opowiesz, dobrze? - zaproponował łagodnie i zaczął prowadzić mnie dalej.

- Nie jesteś na zajęciach wyrównawczych? - pociągnąłem nosem, spoglądając na niego przez łzy.

- Powiedziałem, że brzuch mnie boli - wzruszył ramionami.

- Skłamałeś? - uniosłem brew.

- A żeby to pierwszy raz - parsknął i spojrzał na mnie łagodnie - Cokolwiek się stało, nie płacz, proszę - mruknął, po czym otarł moje łzy.

- Łatwo powiedzieć - wymamrotałem cicho.

- Wiem, wiem. Chodź, opowiesz mi wszystko - otworzyłem nam drzwi do mojego pokoju, gdzie od razu rzuciłem się na łóżko - Zamieniam się w słuch - usiadł obok, a ja zacząłem mu wszystko dokładnie opowiadać.

Obaj nie wiedzieliśmy, co zrobić, ale jedno pewne.

Hyunjin musiał o tym wiedzieć.

My little angel | SeungjinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz