23

995 103 14
                                    


Nie byłem do końca przekonany do tego pomysłu i do ostatniej chwili chciałem się wycofać, by znaleźć inny sposób. Nie byłem w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo młodszy będzie cierpiał przez to wszystko. Nie chciałem, by przez to przechodził.

Wykłócaliśmy się o to przez kilka dni, aż uległem mu i zgodziłem się. Sam chciałem, by to wszystko się już skończyło. Gdybyśmy nic nie zrobili, pewnie te bransoletki zostałyby z nami na zawsze, a tego nie chcieliśmy.

Postanowiliśmy, że zrobimy to w jego pokoju, ponieważ tam było najbezpieczniej. Poza tym mieliśmy obstawę w postaci Jisunga, który stał na czatach w razie czego. Wszystko musiało się udać, nie było innego wyjścia.

Umówiliśmy się na równą dwunastą w południe w sobotę, by być pewnym, że w tamtej części akademika nikogo nie będzie. Lepiej, żeby wszelakie zagrożenia zostały maksymalnie zminimalizowane. Nie mogliśmy dać się przyłapać.

Na miejsce przyleciałem punktualnie i jedynie czasem machałem skrzydłami w powietrzu, wpatrując się w szeroko otwarte okno Seungmina. Cały czas wahałem się i naprawdę nie chciałem tego robić ze względu na jego dobro. Nie podobało mi się to.

Zaczynamy?

Tak, chyba tak.

Wziąłem głęboki wdech i szybko poszybowałem w kierunku jego okna, przez które wleciałem do jasnego pomieszczenia. Nie chciałem tracić czasu, dlatego młodszy został szybko zamknięty w moich ramionach, a nasze bransoletki zaczęły wręcz buczeć i drgać.

- Przepraszam, przepraszam, przepraszam - szeptałem, wiedząc, że sprawiam mu tym ból.

- Nie przepraszaj - wykrztusił drżąco i osunął się na ziemię, na której z nim usiadłem. Nie mogłem go wypuścić z ramion, mimo że tak bardzo zwijał się z bólu.

- Będę. Przepraszam, niedługo to minie, obiecuję - szepnąłem, przeciągając chłopaka na moje uda. Im bliżej był, tym lepiej.

Nie byłem w stanie patrzeć na grymas na jego ślicznej twarzy ani na łzy, które spływały po niej potokami. Tak bardzo bałem się tego, że będzie cierpiał, a teraz faktycznie to się działo i to przeze mnie. Było mi tak źle z tym.

- Boli - szepnął słabo, a ja rozszerzyłem oczy.

- Nie mdlej, Minnie, nie mdlej - zacząłem spanikowany nim lekko potrząsać, ale jego głowa bezwładnie opadła na moje ramię, gdy spod jego powiek dalej sączyły się łzy - Cholera - jęknąłem, mając ochotę płakać. Nie mogłem go puścić teraz.

Spojrzałem na nasze bransoletki, na których zaczęły pojawiać się drobne rysy i pęknięcia, co nieco mnie pocieszyło. Cały czas czułem ogromne wyrzuty sumienia, jednak nic nie mogłem już poradzić, skoro zaczęliśmy. Trzeba było wytrzymać do końca.

- Tak bardzo przepraszam - szepnąłem, głaszcząc policzek nieprzytomnego chłopaka.

Nagle usłyszałem cichy trzask i poczułem, jak z mojego nadgarstka spada bransoletka, która uderzyła o ziemię z cichym brzękiem. Chwilę później to samo stało się z obręczą na dłoni anioła, który dalej leżał w moich ramionach zemdlony. Udało się. Naprawdę się udało.

- Minnie, Minnie! Słyszysz mnie? Obudź się - złapałem jego buzię w dłonie, by próbować go ocucić.

Szybko uniosłem jego nogi i oparłem je o łóżko, by pomóc mu odzyskać przytomność, co na szczęście udało mi się po chwili. Nic mu nie było, a nam udało się pozbyć tych przeklętych bransoletek.

- Hyunjin, udało się? - mruknął cicho, nie do końca kontaktując.

- A jak myślisz? - zaśmiałem się łagodnie i mocno go przytuliłem - Przepraszam, że tak bolało - szepnąłem ze skruchą.

- To nic. Mówiłem ci, że żaden ból fizyczny nie może równać się z tym psychicznym - wymamrotał, układając się wygodniej w moich ramionach - Najważniejsze, że udało się - uśmiechnął się ze łzami w oczach.

- Ale czemu płaczesz? - westchnąłem z dezaprobatą, by ścierać mu łzy.

- Ulga - wytłumaczył - Tęskniłem - mruknął.

- I ja też, ale teraz odpocznij, hm? - uśmiechnąłem się, po czym przeniosłem go na łóżko delikatnie.

- To może obejrzymy coś? - zaproponował słabo.

- A co byś chciał? - złapałem jego laptopa w ręce i ułożyłem się obok.

- Krainę Lodu 2 - odparł po chwili.

- Żartujesz? - parsknąłem śmiechem.

- A wyglądam, jakbym żartował? - uniósł brew, na co ze śmiechem wyszukałem bajkę, by ją włączyć.

Wreszcie. Znowu razem.

My little angel | SeungjinWhere stories live. Discover now