55.

6.2K 234 287
                                    

Znowu panowała cisza. Siedzieliśmy zrezygnowani na zimnej podłodze. Taehyung opierał się plecami o ścianę, a ja leżałam oprata głową o chłopaka, czując jak obejmuje mnie ramieniem. Zamknęłam oczy, aby ponownie oderwać się od złych myśli panujących w mojej głowie. Chciałam choć przez chwilę zapomnieć o tym, że nadal tu się znajdowałam. Jedyne co poprawiało moje samopoczucie to to, że znajdowałam sie w ramionach Tae. Że miałam przy sobie osobę na której naprawde mi zależało, dzięki niemu bałam się zdecudowanie mniej. W głębi miałam nadzieję, że w końcu ten koszmar się skończy, a my znowu wrócimy do normalności... Po chwili poczułam jak brunet bardziej przyciąga mnie do siebie i gładzi delikatnie moje ramię.

Po długiej chwili samotności, usłyszeliśmy ogromny hałas na zewnątrz, zdawało się, że usłyszeliśmy nawet strzały. Nagle zerwaliśmy sie i wyprostowaliśmy. Po chwili hałas zaczął dobiegać z drugiej strony metalowych drzwi, a następnie ktoś zaczął je otwierać. Od razu spojrzeliśmy na siebie z Tae, jakby to było nasze ostatnie spojrzenie. Byliśmy gotowi na wszystko, na najgorsze.. Patrzyliśmy w strone drzwi jak w martwy punkt. Nagle metalowe drzwi z hukiem się otworzyły, a w drzwiach stanęła jedna osoba.

J: No dzień dobry kochani. - nagle w przejściu stanął Jin z trzymaną w rękach bronią. Na jego widok chyba jeszcze nigdy nie ucieszyłam się jak teraz.

Ja: Jin?! - krzyknęłam z radości, otwierając szerzej oczy.

V: Już myślałem, że nas nie zjadziecie. - rzucił brunet ciesząc się, wstajac z podłogi

J: Zbierajcie się, pogadamy w domu. - machnął ręką poganiając nas, poprawiając broń.

Szybko zerwaliśmy się z miejsca i ruszyliśmy za Jinem. Dopiero teraz odczułam duże zmęczenie jakie mi doskwierało, jednak kiedy wiedziałam, że to wszystko może się zakończyć, nie przestawałam biec. Biegliśmy wzdłuż korytarza kiedy nagle zza rogu wyskoczył mężczyzna i rzucił się na stojacego Tae. Mężczyźni od razu zaczęli się szarpać.

V: Biegnijcie dalej. - opadł, przyduszając mężczyznę do ściany, podduszając go.

Jin od razu chwycił mnie za nadgarstek i pobiegliśmy dalej. Nie zaszliśmy daleko kiedy wyszło na nad dwóch mężczyzn. Kiedy jeden z nich ruszył w moim kierunku od razu ratrztmał go Jin.

J: To moje dziecko! - rzucił, strzelając prosto w mężczyznę. Zacisnęłam oczy.. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. - Nikt nie ma prawda jej dotykać. - Po chwili wycelował w drugiego.

Ja: Dziękuję.. - odparłam zdzwioniona

J: Biegnij dalej, na końcu będzie czekał na ciebie Yoongi. - rzucił, na co kiwnęłam glowa i ruszyłam biegiem w stronę wyjścia. Widziałam samochód stojący na dworze byłam już tak blisko. Kiedy byłam już na końcu korytarza, ktoś mnie zatrzymał.

JI: Nie tak prędko! - usłyszałam za soba na co sie zatrzymałam. Stanęłam w miejscu i powoli się odwróciłam. Za mną stał Jiyoung z wymierzoną we mnie swoją bronią. Wytrzymałam oddech. Spojrzałam na jego twarz, po której spływał pot, a za razem na której panował okropny gniew.

Ja: Nie rób tego.. - szepnęłam, czując kulke w gardle.

JI: Zepsułaś wszystko. - rzucił, zaciskając szczękę.

JI: Trzeba było cie zabic od razu!! - warknął, na co jego głos odbił się echem od ścian korytarza. Sparaliżowana strachem stałam w miejscu.

Wiedziałam, że mężczyzna chciał już strzelić. Wstrzymałam oddech. W momencie kiedy mężczyzna chciał nacisnąć spust, nagle z mojej prawej strony wybiegł Yoongi z wycelowaną w mężczyznę bronią.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now