Był ładny słoneczny piątek. Wyjątkowo w domu zostałam tylko ja, Jhope i Namjoon. Siedziałam właśnie w salonie opatrując gojące się rany Jhopa po pobiciu. Przetarłam wacikiem jego ostatnią rane na łuku brwiowym, po czym przykleiłam w to miejsce mały plaster.
Ja: To ostatni. - odparłam, uśmiechając się do siedzącego na przeciwko bruneta.
JH: Dziękuję. - rzucił uśmiechając się, dając mi buziaka w policzek, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Zaczęłam sprzątać husteczki i układać apteczkę, kiedy usłyszałam krzyk, przez co aż podskoczyłam w miejscu.
RM: O chuj! - usłyszałam krzyki z kuchni, od razu poszłam to sprawdzić, gdy weszłam do kuchni zauważyłam tam blondyna stojącego przy blacie.
Ja: Co się stało? - spytałam, wchodząc do kuchni. Na moje słowa blondyn nerwowo się odwrócił, chowając coś za plecami. - Co tam masz? - spytałam marszcząc brwi.
RM: To było niechcący. - zaczął tłumaczyć pokazując zza pleców patelnię z wygietą rączką.
Ja: Coś ty zrobił? - spytam zaskoczona, patrząc na zepsutą rzecz.
RM: Chciałem tylko coś ugotować, ale jak wyciągnąłem patelnie to urwałem rączkę. - tłumaczył
Ja: No to fajnie ci wyszło to gotowanie - wrzuciłam sarkastycznie, kiwając głową.
RM: Jin mnie zabije. - odparł, chwytając się za głowę.
Ja: Najprawdopodobniej tak - potwierdziłam kiwając głową, na co chłopak westchnął.
RM: Luna ratuj. - odparł, błagalnym głosem.
Ja: Ale co ja mam zrobić? - spytałam.
RM: Nie wiem wymyśl coś. Ty zawsze coś wymyślisz. - odparł z nadzieją. No cóż zdziwiłam się, że pokłada we mnie taką nadzieję, ale no nie zostawie go z tym samego.
Ja: Okej, nie da sie tego naprawić? - Spytałam, chłopak podniosł patelnie przez co cała rączka odleciała i spadła na podłogę. - Dobra jednak się nie da.
Po moich slowach chłopak załamał się.
Ja: Dobrze, jadę dzisiaj do miasta z Minji to może uda mi się kupić gdzieś taką samą. - Odparłam, pocieszając go.
RM: Ratujesz mnie. - odparł z ulgą
Ja: To.. zrobić ci coś do jedzenia. - spytam, śmiejąc się
RM: Na razie odechciało mi się jeść.- zaśmiał się nerwowo
Ja: Ja nie wiem jak to jest.. na codzień wpadasz w różne konflikty i masz kontakty z najróżniejszymi gangsterami i mafią, posługujesz się bronią, a boisz się powiedzieć Jinowi ze zepsułeś jego patelnie i garnek. - wytłumaczyłam, śmiejąc się.
Rm: Jaki garnek?? - spytał zdziwiony
Ja: No widze, że garnek jest lekko zarysany, a tego nie było. - pokazałam na garnek stojący na płycie.
RM: Kurwa. - rzucił, uderzając głową w blat.
Kilka godzin później...
Byłam z Minji po zakupach i praktycznie pozałatwiałyśmy wszystkie sprawy, zostało nam w sumie ostatnie miejsce. Obiecałam Namjoonowi, że postaram się kupić podobną patelnie do zniszczonej. Podziwiałam Namjoona, miał on nie tylko dużo kontaktów i znajomości wśród innych gangsterów itd, ale był on również bardzo szanowany w ich branży przestępczej m.in. dzięki temu na jakim miejscu się znajdują. Ale jak widać nawet taka osoba może bać się swojego partnera jak zareaguje na zniszczoną patelnię. Brzmi jak z kabaretu.
Czekałyśmy na przystanku na autobus. Po chwili pojaz się zatrzynał, a my wsiadłyśmy do autobusu. W czasie jazdy jako, że były zajęte miejsca w większości przez starsze osoby, a my nie miałyśmy daleko, postanowiłyśmy postać.
Ja: Czyli mam rozumieć, że święci się coś? - spytałam, poruszając brwiami.
M: No nie powiem lubie go bardzo.. Zaprosił mnie na kawe. - dodała, rumieniąc się.
Ja: Co ty gadasz? Oo jak słodko. Jungkook jak na gangstera jest naprawdę kochanym chłopakiem. - zaśmiałam się
M: Tak, chyba masz racje. Mam nadzieję, że...- zaczęła, jednak po chwili przerwało nam głośne hamowanie.
Autobus gwałtownie zaczął hamować, a po chwili uderzył inny samochód, nie kontrolowanie wszyscy stojący pasarzerowie polecieli do przodu. Pod wpływem gwałtowengo uderzenia puściłam się uchwytu i przewróciłam się z dziewczyną, upadajac na podłogę. Autobus zatrzymał się. Byłam przerażona, jednocześnie odczuwałam duży ból.
K: Wszyscy cali?? Czy komuś coś się stało?? - spytał, spanikowany kierowca
M: Luna wszystko okej?! - spytała, kucając obok mnie - Niech mi ktoś pomoże.
Ja: Troche boli. - rzuciłam chwytajac się za brzuch. Po chwili ktos pomógł mi wstać na równe nogi.
M: Jedziemy do szpitala. - rzuciła dziewczyna, byłam zbyt spanikowana, żeby protestować.
...
V POV.
Po załatwieniu wszystkich spraw wróciłem zmęczony do domu. Wszedłem do salonu liczac że zastanę tam Lune, jednak jej nigdzie nie było. Poszedłem na taras gdzie zastałem Jungkook i Sugę.
Ja: Hej, jest może Luna? Nie dobiera telefonu. - spytałem
S: Nie ma jej jeszcze. - rzucił, zaciągając się papierosem.
JK: Minji też nie dobiera telefonu. - wytłumaczył, opierając się o barierkę.
Ja: Jeszcze nie wróciły? - spytałem zdzwiony
Czekaliśmy jeszcze z dziesięć minut, kiedy poczułem wibracje w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i sprawdziłem kto dzowni.
Ja: To Luna. - rzuciłem do chłopaków. Od razu odebrałem telefon.
Ja: Halo stało się coś? Czemu nie dobierasz telefonu? - spytałem lekko zdenerwowany
L: Prosze cię tylko się nie denerwuj.
Ja: Będę się denerować jak mi nie powiesz i bedziesz trzymać mnie w niepewności to ci gwarantuje. - odparłem
L: Ok... Jestem w szpitalu... miałyśmy maały wypadek, ale..
Ja: Jak to w szpitalu?? Co sie stało?! Miałaś wypadek?? Trzeba było z tobą jechać... - krzyknąłem zdenrowany, po chwili Jungkook stanął obok mnie.
L: Tae.. - zaczęła
JK: Jaki wypadek?? Minji nic się nie stało?? - zaczął mi się drzeć do ucha. Na co go odsunąłem
Ja: Ale jest dobrze wszystko?? Boli cie coś?? Oby nie... - zacząłem, jednak chłopak mi przerwał
JK: Minji jest cała, wszystko okej?? Co się stało?? - zaczął krzyczeć mi do ucha, wymachujac rękoma. Od razu zdenerwowany odepchnąłem chłopaka od siebie przez co ten spadł z tarasu.
Ja: Napewno wszystko dobrze?? A co z dzieckiem?? Powiedz, że dobrze.. - wróciłem do rozmowy.
L: Tae do cholery wysłuchaj mnie!
V: ... - zamilkłem
L: Nic mi nie jest.. autobus którym jechałyśmy miał mały wypadek i przewróciłam się, ale dla pewności pojechałyśmy taxi do szpitala i dzwonie czy mógłbyś po nas przyjechać.
V: Przyjechać. Do szpitala. Ok. Jade. - rzuciłem, po czym się rozłączyłem i pobiegłem w stronę samochodu.
JK: Zajebie cię. Jade z tobą! - usłyszałem głos wkurzonego, chłopaka wchodzącego na taras.
☆♥︎☆
Witajcie moi mili. O to ja z nowym rozdziałem. Przepraszam, że dawno nie dodawałam nowego rozdziału, ale następny postaram się dodać szybciej. Mam nadzieję, że się podobał. Przepraszam za błędy jeśli się pojawiły, pamiętajcie o tym co zawsze. Do następnego! ♡
CZYTASZ
PORWANA / BTS 18+
FanfictionLuna to zwykła dziewczyna, żyjąca sama po stracie rodziców. Pewnego wieczoru jest świadkiem dziwnego zdarzenia. Przez to zostaje porwana przez siódemkę obcych mężczyzn. Dlaczego została porwana? Przez kogo? I jak potoczą się losy dziewczyny? Książka...