20.

16.4K 400 434
                                    

Od razu zbiegliśmy z Tae po schodach sprawdzić co to za hałas. Kiedy znaleźliśmy się na samym dole na korytarzu, zauważyliśmy stojących Jimina, Jungkooka i wybiegającego z domu Suge, wcześniej trzaskając drzwiami.

J: Co się stało? - spytałem zmieszany.

JM: Suga się wkurwił, powiedział, że nie będzie siedział i nic nie robił i sam znajdzie Lune. - wytłumaczył Jimin, wzdychając.

J: Przecież mieliśmy razem jej szukać. Namjoon stara się i wydzwania po ludziach czy coś wiedzą. Mówił chociaż gdzie idzie? - zdenerwowałem się

JK: Nie. Wiesz jaki jest Suga. - wytłumaczył najmłodszy.

JM: Pójdę go znaleźć zanim zrobi coś głupiego. - odparł rudowłosy, ubierając buty, po czym wybiegł z domu.

Luna pov.

Zostałam z nim sama. Chłopak zbliżał się cały czas do mnie, a ja nadal się cofałam po zimnej i brudnej podłodze, chociaż nie miałam szans. W końcu chłopak wyciągnął rękę i chwycił moje włosy, po czym przybliżył się do mnie na małą odległość. Strasznie bolało, jednak nie miałam szans się bronić.

L: Co już nie jesteś taka sprytna? Teraz już nie ma przy tobie twoich przyjaciół. Nikt cie nie obroni. Jak mi przykro. - zaśmiał się prosto w moją twarz - Zostałaś sama.

Ja: Puść mnie... - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.

L: Jesteś taka żałosna, a zarazem taka seksowna - odparł cicho przy moim uchu, przybliżając się. Był blisko, za blisko...

Po chwili rozwiązał moje nogi, jednak ręce zostawił. Zauważyłam na nich ślady i rany od sznurków. Wyglądało to strasznie

L: Wstawaj! - warknął, po czym mocno szarpnął mnie za rękę. Kiedy jakimś cudem wstałam, zaczął ciagnąć mnie w stronę wyjścia.

Ja: Puść mnie! - próbowałam się wyrwać. Ten jednak tylko zmocnił uścisk. - To boli!

L: Zamknij się. - wykrzywił mi rękę na tyle mocno, że jękłam z bólu.

Kiedy znaleźliśmy się na korytarzu, zaczął mnie ciągnąć w stornie schodów. To miejsce wyglądało strasznie. Przypominało jakiś stary opuszczony budynek, na totalnym odludziu. Wszyskto było stare, ściany popękane z odpadającą farbą, a w oknach były kraty.

Kiedy znaleźliśmy się na pierwszym piętrze, podszedł do starych metalowych drzwi, po czym je otworzył. Chwilę po tym wepchnął mnie do środka, przez co wylądowałam na podłodze, zdzierając swoje kolana. Nie było to przyjemne.

Pomieszczenie nie było za duże. Było stare tak jak pozostałe. W pokoju znajdowało się tylko parę szafek i stare metalowe łóżko stojące przy ścianie. W tym oknie również były kraty. Przypominało to więzienie.

L: Chyba czas skończyć to czego nie dokończyliśmy... - zamknął drzwi, po czym podszed do mnie. Chwycił za włosy, i pociągnął na góry. Nie miałam sił stać na własnych nogach.

Ja: Zostaw mnie zboczeńcu! - odepchnęłam go tyle co miałam w sobie siły. Brunet jednak ani drgnął.

L: Nie wyrywaj się. - popchnął mnie na ścianę i przycisnął do niej, przez co nie miałam jak uciec. - Teraz zamknij się szmato. - jego ręce zaczęły jeździć po całym moim ciele, zaczęłam panikować.

Ja: Zostaw mnie! - krzyknęłam. Chłopak chwycił moja szczękę i lekko ją scinął.

L: Zamknij te jebaną twarz suko albo skończysz gorzej. - warknął. Nie wytrzymałam. Zebrałam wszystkie swoje siły, po czym kopnęłam chłopaka w krocze. Od razu zgiął się i mnie puścił. - Ty kurwo!

Nim się zorientowałam, brunet wyprostował się i przywalił mi z pięści w twarz, przez co upadłam na beton, rozdzierając swoją sukienkę. Kurwa. Poczułam ogromny ból szczęki, momentalnie na posadzce znalazło się parę kropel krwi.

L: Przegięłaś. - warknął. Chłopak podniósł mnie z ziemi, po czym rzucił na łóżko. Kiedy znalazł się nade mną bardziej rozerwał sukienkę. Nadawała się już tylko na szmaty.

Ja: Błagam zostaw mnie! - krzyczałam, blagałam.

Na moje szczęście usłyszałam hałas z korytarza. W końcu ktoś otworzył drzwi i po chwili wszedł do pomieszczenia. Okazał się to ten drugi chłopak, już z opatrzonym nosem.

S: Lee choć szef woła.... Stary co ty robisz? - powiedział zdziwiony, kiedy zobaczył zaistniałą sytuację.
Chłopak od razu ze mnie zszedł.

L: Nic co by mogło cie interesować. - prychnął cicho pod nosem zdenerwowany.

Brunet spojrzał na mnie obojętnie, po czym wyszedł bez słowa omijając blondyna w drzwiach. Blondyn uczynił to samo również wychodząc i zakluczając metalowe drzwi. Zostałam sama.

Dopadła mnie straszna cisza. Słyszałam tylko swój nie równomierny oddech odbijając się od ścian... Zamknęłam oczy z braku sił. Odparłam głowę o ścianę, próbując unormować swój oddech, który drżał. Delikatnie podniosłam trzęsące się ręce nadal podrażniane przez sznury. Dotknęłam rozciętej wargi. Od razu zapiekło, czułam jak powoli cała robi się sina. Łzy popłynęły po policzkach.

Tak bardzo chciałam wrócić do domu, do chłopaków... Być przy nich... Gdy tylko pomyślałam o chłopakach, o Yoongim... Zdałam sobie sprawę jak tęsknię... Ehh Taehyung... Tak bardzo chciałabym być przy nim. Żeby tak jak zawsze mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze...

JIN pov.

Kiedy tylko Jimin pobiegł znaleźć Suge, poszedłem do kuchni zrobić kawę, którą następnie postanowiłem zanieść Namjoonowi do jego gabinetu.

Stanąłem przed drzwiami, po czym zapukałem. Gdy usłyszałem wyczekiwane słowo, wszedłem do pomieszczenia. Zastałem tam blondyna siedzącego za biórkiem, przeglądającego coś w komputerze. Ubrany był jak zawsze czyli na luzie, jednak jak zawsze w tym samym kolorze. Czarna koszulka bardzo dobrze podkreślające jego mieście i klatkę piersiową oraz dżinsy które podkreślały wysportowane nogi. Na oczach miał okulary, dodające mu uroku.

J: Przyniósłem ci kawę. - powiedziałem, podchodząc do biórka, postawiając na nim kubek z napojem. Od razu spojrzałam na mnie.

RM: Dziękuję. - odparł, posyłając mi uśmiech. Przełknąłem głośno slinę.

J: Znalazłeś coś? - spytałem po chwili ciszy.

RM: Sprawdziłem nasze kamery przed domem. Wystąpił jakiś błąd. Wszystkie nagle przestały działać. - zdenerwował się, odsuwając się na fotelu od biurka. Spojrzał na mnie.

J: Widocznie dobrze to zaplanowali. - odparłem. Ten jednak nic się nie odezwał tylko cały czas się na mnie patrzył, siedząc wygodnie na fotelu. Lekko się speszyłem, chyba się zarumieniłem. Postanowiłem przerwać ciszę-  M-mam coś na twarzy?

RM: Nie. - odparł spokojnym głosem, podpierając głowę na ręce. Po chwili dodał - Seksownie wyglądasz kiedy się rumienisz.

Po tych słowach prawie się udusiłem powietrzem. Kompletnie nie wiedziałem co mam odpowiedzieć. Na szczęście, ktoś przerwał nam wbiegając do biura. Okazał się to JHope.

JH: Mam! - wykrzyczał uratowany.

RM: Naprawdę? Pokaż. - odparł wstając. Brunet od razu podał jakąś kartkę z numerem blondynowi. Namjoon od razu wyciągnął telefon i wpisał dany numer. Wziął głęboki wdech - Dobra, to być może nasza ostatnia szansa.

Chłopak zadzwonił, po czym przyłożył telefon do ucha. Po chwili usłyszeliśmy głos z drugiej strony słuchawki.

~Halo?

- Witaj Suho.

~ Namjoon? No proszę. Kope lat. Co jest powodem twojego dzwonienia.

- Potrzebuję twojej pomocy.

★♡★
Siemaneczko. Powracam do was z kolejnym rozdziałem. Przepraszam, że tak późno wstawiony, ale miałam dzisiaj naprawde stresujący i wyczerpujący dzień. Mam nadzieję, że rodział się podobał. Miłego dnia/wieczoru/nocy.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now