44.

7.8K 243 22
                                    

Minęło kilka dni. Od ostatniego czasu nic szczególnego się nie zmieniło. Czułam się jednak bardziej szczęśliwsza. W końcu miałam przy sobie Wonho i Minji. Spędzałam z nimi dużo czasu, wszyscy odczuliśmy brak siebie przez ostatnie lata. Przyjęłam również propozycję od mamy  Minji i podjęłam ponownie pracew kawiarni u cioci. Tak naprawde stwierdziłam, że oderwanie sie od reszty i wyjście z domu dobrze mi zrobi, tak też pracuje tam już kilka dni. Taehyung co prawda nie był za bardzo za tym pomysłem, ale ostatecznie przekonałam go do tego zapewniając, że w pracy nie ma co mi sie stać złego i nie ma martwić się na zapas. Tak też myślałam.

Był bardzo ciepły i słoneczny poranek, podążałam właśnie do kawiarni, taki spacer z rana to aż przyjemność. Kiedy znalazłam sie w środku kawiarni, zauważyłam stojącą za ladą Minji.

Ja: Jestem już. - rzuciłam zamykając za sobą drzwi

M: O Luna jesteś już. Chodź pomożesz mi. - rzuciła, po czym odwróciła się i udała się na zaplecze.

Od razu poszłam na zapleczę, gdzie zostawiłam swoje rzeczy. Chwyciłam swój żółty fartuszek, po czym poszłam do kuchni, gdzie zastałam Minji stojąca przy blacie.

Ja: Dobra, to w czym mam ci pomóc? - spytałam, na co ta odwróciła się z pełną buzią ciasteczek.- Minji przestań podjadać te ciasteczka. - zaśmiałam się

M: Tylko jedno wzięłam. - odparła z pełną buzią

Ja: Tak tak, to w czym mam ci pomóc. - spytałam, podchodząc bliżej.

M: Wszystkie te ciasta, tarty i placki musimy wynieść na wystawę, na lade.

Ja: A gdzie twoja mama? - spytałam zauważając brak cioci, chwytając kilka ciast.

M: Musiała coś załatwić na mieście, więc dzisiaj będziemy same. - rzuciła, wychodząc z zaplecza.

Ja: O to świetnie zapowiada się zabiegany dzień. - wzruszyłam ramionami.

Minęło kilka godzin, klienci wchodzili i wychodzili praktycznie cały czas miałyśmy co robić. Widząc kolejnych wychodzących, podeszłam do stolika i zebrałam brudne talerze i filiżanki na tacke.

J: Dowidzenia. - pożegnałam kolejnych klientów, wkładając brudne naczynia do zlewu, które po chwli zaczęłam zmywać.

M: Luna dasz rade obsłużyć tamtych dwóch panów koło okna? - spytałam, przechodząc obok mnie, szukając czegoś po kuchni.

Ja: Jasne. - od razu zakręciłam kran, po czym wytarłam ręce w ręcznik - później to dokończę.

Wyciągnęłam swój mały notesik, wychodząc z kuchni. Sięgnęłam jeszcze po długopis i ruszyłam w kierunku czekających klientów. Kiedy podniosłam wzrok i spojrzałam na mężczyzn zatrzymałam się w miejscu. Przeraziłam się, a oddech momentalnie przyspieszył. Patrzył sie w inną stronę, a jednak mimo to mogłam poznać jego twarz od blizn. Oddech przyspieszył, poczułam jak kulka w moim gardle zaciska się. Był to Jiyoung... wraz ze swoim jednym ochroniarzem. Co on tu robi? ... przecież chlopacy spłacili dług do cholery... Stałam na środku pomieszczenia jak słup. Bałam sie ruszyć, bałam się cokolwiek zrobić. Bylam kompletnie sparaliżowana.
Nie mogłam jednak tam cały czas stać. Musiałam podejśc. W głębi duszy liczyłam, że jednak mnie nie rozpozna. Mimo strachu wzięłam głęboki oddech i powoli ruszyłam w kierunku stolika.

Ja: Dzień dobry.. czy moge przyjąć zmaowienie..? - spytałam ciszej. Na moje słowa mężczyzna odwrócił się i spojrzał na mnie. Kiedy złapałam z nim kontakt wzrokowy, od razu opuściłam wzrok na kartkę. Wolałam patrzyć wszędzie byle nie na niego.

(JI =Jiyoung )

JI: Oczywiście... poprosimy dwie czarne kawy. - jego spokój w głosie był aż przerażający. Czułam jak zaczynam się pocić.

Ja: O- oczywiście.. - rzuciłam, po czym odworcilam sie i najszybciej jak mogłam ruszyłam w kierunku kuchni.

Odetchnęłam, jednak nadal czułam jak w środku trzęsłam się ze strachu. Od razu podeszłam do expressu od kawy, po czym zaczęłam szykować dwie. Po chwili zjawiła się Minji. Dlaczego akurat teraz? Byłam jednak tak zestresowana, i chciałam mieć wszystko za sobą, że w momemcie kiedy zabierałam filiżankę wylałam sobie wrzacą kawe na rękę. Niekontrolowanie syknęłam.

M: Luna wszystko ok? - spytała podchodząc - Dobdze się czujesz? Cała się trzęsiesz.

Ja: Tak tak... wszystko ok. - rzuciłam szybko, wycierając rękę. Tak bardzo nie chciałam jej wtedy okamywać, ale nie mogłam powiedzieć prawdy. Kiedy wytarłam rozlaną kawę, chwyciłam kubki i pośpiesznym krokiem zaniosłam je mężczyznom.

Ja: Bardzo proszę. - szybko położyłam filiżanki na stół, po czym odwróciłam się i odeszłam.

Kiedy zniknęłam z ich pola widzenia, weszłam na zaplecze, po czym wyszłam tylnimi drzwiami na tył kawiarni. Znalazłam sie w uliczce, gdzie zazwyczaj inni wychodzą zapalic, albo wyrzucić śmieci. Nie było nikogo. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym odeszłam dwa metry dalej. Chwyciłam się za głowę, ciągnąć za włosy, próbując się uspokoić. Zacisnęłam oczy, próbując unormować oddech.

Ja: Cholera...

Zaczęłam krążyć w tą i we w tą, myśląc, że to mi pomoże. Stałam tak chwile, kiedy po chwili usłyszałam kroki. Odwróciłam się, jednak zanim zdąrzyłam zareagować, ktoś chwycił mnie i pociągnął przyduszając do ściany, nie zdąrzyłam nic powiedzieć a czyjaś ręka wylądowała na moich ustach. Zdezorientowana i przerażona spojrzałam na twarz Jiyounga, za nim stał jego ochroniarz. Moje oczy zaszły łzami. Zaczęłam się szarpać, jednak ten mocno trzymał moje ramie wbijając w nie swoje palce.

JI: No witam. - zaśmiał się. - Jak cieszę się, że ciebie widze. Jak cieszy mnie widok twoich przerażonych oczu... dobrze, że masz świadomość tego jak bardzo masz teraz przesrane... a raczej twoi znajomi - dodał cicho. Czułam jak pierwsze łzy poleciały mi z oczu. - Twój chłoptaś nadal nie uregulował u mnie długu. I chyba nie musze mówić co będzie, jeśli nie dokona ostatniej zapłaty... - zabrał rękę z moich ust, po czym ścisnął moją szczękę. Przerażona patrzyłam w jego ciemne oczy. - Najpierw załatwię ciebie... A później jego.. żeby cierpiał dwa razy bardziej... -  zaśmiał się cicho. - a chyba szkoda takiej ładnej buzi... - mocniej ścisnął moją szczękę. - To było ostatnie ostrzeżenie z mojej strony... zostało wam nie wiele czasu. - odparł poważnym i niskim głosem. Kiedy skończył, popatrzyl na mnie jeszcze chwile, po czym odepchnal mnie na bok i przerwacajac na ziemię, odchodząc z jednym ze swoich ludzi.

Po chwli oboje zniknęli za rogiem opuszczając uliczkę. Upadłam na ziemie uwalniając moje łzy. Ale jak to nie spłacili długu. Tae okłamał mnie? Ale dlaczego? Przecież obiecał mi... siedziałam jeszcze chwile na schodach, kiedy się uspokoiłam weszłam do środka, od razu na wejściu spotkałam zmartwioną Minji.

M: Luna, gdzie byłaś? - spytała przejęta

Ja: Przepraszam, byłam na dworze się przewietrzyć. - Wytłumaczyłam, opierając się o blat.

M: Nie wyglądasz najlepiej. Może idz już do domu. - odparła, kladąc rękę na moim ramieniu.

Ja: Nie, przecież nie zostawie cie samej tutaj. - Spojrzałam na nią.

M: Daj spokoj, została godzina do zamknięcia dam rade tyle. Naprawde idz do domu i odpocznij, bo źle wyglądasz. - odparła, przejęta.

Ja: No dobrze, odwdzięczę ci się jakoś. - Odparłam, zabierając rzeczy.

Kiedy byłam pewna, że zabrałam wszystkie swoje rzeczy, ruszyłam pośpiesznym krokiem do domu. Co ja mam teraz zrobić? Nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć o tym czy nie. Przecież dopiero co pozwolił mi normalnie pracować i wychodzic samej z domu. Nie chce się z nim kłócić ale powinna to z nimi wyjaśnić. Przecież powiedzieli, że spłacili dług, wiec dlaczego był tu dzisiaj. Nie rozumiałam z tego nic, wiedziałam jednak, że nie wyglądało to zbyt ciekawie.

★♡★

Dzień dobry kochani. Oto ja z nowym rozdziałem. Bardzo was przepraszam, że danwo żaden rozdział się tu nie pojawił, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie. Przepraszam jeśli pojawiły się jakies błędy, pamiętajcie o komentowaniu i gwiazdkowaniu. Do następnego! ♡

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now