4.

27.2K 602 362
                                    

Nie przespałam połowy nocy. W dodatku spałam na jakimś niewygodnym materacu. Jednak w końcu z braku sił udało mi się zasnąć.

Poczułam jak robię się cała mokra, a moje ciało przeszło zimno. Obudziłam się i zauważyłam Jimina stojącego nade mną ze szklanką. Ten idiota wylał na mnie szklankę zimnej wody!

Ja: Czy ty jesteś nie normalny?! - krzyknęłam

Jimin podszedł do mnie bliżej.

JM: Coś ty powiedziała?

Ja: Nic. Przepraszam. - poprawiłam się.

JM: No właśnie. Masz 5 minut, żeby się ogarnąć i zejść na dół do salonu. W szafie masz parę ubrań.

Odparł, po czym wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Wstałam z tego nie wygodnego materacu i podeszłam do szafy. Otworzyłam drzwi zaczęłam szukać jakiś ubrań. W końcu postanowiłam wziąć czarne dresy i bluzę z długim rękawem, po czym poszłam do łazienki. Wyglądam strasznie, moje oczy były czerwone od płaczu, a włosy ułóżone w każdą możliwą stronę świata.

Kiedy ogarnęłam się i ubrałam, rozczesałam swoje długie brązowe włosy i wyszłam z łazienki. Ryszyłam w stronę schodów. Dopiero wtedy poczułam jak dalej jestem obala.

Powoli zeszłam po schodach i nie pewnie weszłam do salonu, gdzie słyszałam głosy innych. Od razu na mnie spojrzeli.

S: W końcu jesteś. Miało być 5 minut. - rzucił

RM: Chodź. - rzucił krótko chodząc w kółko po salonie, na co nie zareagowałam. Kiedy się zorientował, że nadal stoje w miejscu, spojrzał na mnie

Rm: Głucha jesteś? Siadaj. - poprawił się

Od razu ryszyłam się z miejsca i usiadłam na wskazanym fotelu. Inni również zajęli wolne miejsca, tylko lider nadal stał i nad czymś myślał.

Ja: Czego wy ode mnie chcecie? - spytałam przerywając ciszę, nie mająca już siły.

Rm: To my tu będziemy zadawać pytania. - założył ręce na piersi.

S: Lepiej żebyś zaczęła gadać. - odparł obojętnie

Rm: Dobra krotko. Spytam ponownie. Kto zlecił ci nas szpiegować?- spytał, zatrzymując się

Ja: Co? - zdziwiłam się

S: Nie udawaj, że nie wiesz tylko odpowiedź. - zmarszczył brwi

Ja: Ale ja naprawdę nie wiem o co wam chodzi. - kłóciłam się - Nie chciałam was szpiegować! Tak jak mówiłam zwyczajnie przechodziłam i się na was natknąłem. Czego wy nie rozumiecie?

JM: Nie kłam. Przestań udawać i zacznij gadać albo zaraz coś ci zrobię. - rudowłosy wstał z miejsca podszedł zbliżej, na co się odsunęłam.

J: Jimin uspokoj się. - odezwał się starszy

Rm: Słychaj lepiej dla ciebie jak zaczniesz z nami współpracować. Powiedziałem, że musisz jakoś udowodnić, że nic nie wiesz. - przerwał - Nie wiem ile tamtego wieczoru zauważyłaś, a przede wszystkim usłyszałaś. Ale jeśli jednak dla kogoś pracujesz, to napewno swojemu szefowi czy osobie która cie zleciła nic nie przekażesz. Więc ostatni raz pytam. - podniósł głos naprawdę zirytowany.

Ja: Nie wiem i nic wam nie powiem! Odwalcie się ode mnie. - wstałam z fotela i ruszam w stronę wyjścia.

Zatrzymała mnie jednak czyjaś ręką, trzymające mnie za przedramię. Odwróciłam się i ujrzała zdenerwowanego lidera. Wzmocnił uścisk, przez co lekko zgięłam się z bólu.

Rm: Powiedz, albo zaraz...

Ja : Albo co? Znowu mnie uderzysz? - krzyknęłam, zebrało mi się na łzy, ale postanowiłam się wstrzymać. Zapadła cisza.

W końcu udało mi się wyrwać z mocnego uścisku, po czym odeszłam na górę jak najdalej od nich.

Wbiegam do łazienki i zaczęłam płakać. Jak ja mam im udowodnić, że ich wtedy nie szpiegowałam. Z resztą kim oni w ogóle są, że ktoś chciał to zrobić? Jakąś mafią, że tak sie boją, że coś wyjdzie na jaw?  Będę się starać do skutku, żeby się stąd wydostać. Wolę umrzeć niż z nimi tu być.
Podeszłam do zlewu, odkręciłam kran, opukując twarz zimną wodą, poczułam ulgę.

J: Luna? - usłyszałam za drzwiami, po głosie poznałam, że to Jin.

Nic się nie odezwałam, chciałam udawać, że mnie tam nie ma.

J: Wiem, że tam jesteś. Otwórz te drzwi.

Ja: Po co, żebyście znowu mi coś zrobili? - odpwiedziałam, pochylając się nad zlewem.

J: Zaraz będzie obiad, proszę wyjdz stąd. Nie możesz cały czas tam siedzieć. - kiedy chciałam się odwrócić straciłam ręką wydelniczkę, przez co ta rozbiła się na małe kawałki, przełknęłam pod nosem.

J: Co to było? Luna otwórz te cholerne drzwi! - zaczął ciągnąć za klamkę.

Ja: Nie, odejdź! - odpwiedziałam, zbierając kawałki porcelany. W pewnym momencie poczukam jak kawałek szkla rozcina mi skórę na ręce, a po chwili na niej pojawiła się krew. Syknęłam pod nosem przytrzymując ranę.

J: Wchodzę. - po chwili usłyszałam przekręcanie zamka, a chwilę potem drzwi zostały otwarte. Kiedy chłopak mnie zauważył, podszedł do mnie. Chwycił moją rękę. - Coś ty zrobiła?

Ja: Odwal się. - wściekła wyrywałam swoją rękę.

J: Daj, opatrze ci to. - ponownie chwycił moją rękę. Mimo zawahania zgodziłam się. Po chwili zaczął opatrywać ranę. Robił to powoli i delikatnie, odkażając mi ranę.
Kiedy w końcu skończył, ogarnął wszystkie rzeczy, po czym pomógł mi wstać.

J: Następnym razem uważaj bardziej. - odpowiedział chowając rzeczy do szafki

Ja: Dlaczego mam cie słuchać? - spytałam, patrząc w drugą stronę

J: Po prostu nie chce żebyś się zraniła. - spojrzał na mnie. - Chodź na obiad.

Odparł, po czym wyszedł z łazienki. Czy on się o mnie martwił? Nie, to niemożliwe. Oni wszyscy są tacy sami.
Po chwili opuściłam łazienkę i zeszłam na dół do kuchni na obiad.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now