42.

8.6K 246 60
                                    

Kilka tygodni później...

Minęło kilka tygodni. Czas lecial nieubłagalnie. Czy coś się zmieniło? Chyba nic takiego szczególnego, chłopacy nadal pracowali jak wcześniej, raz są w domu przez długi czas, a czasem znikają nawet na kilka dni. Nie ukrywam jednak, że byłam naprawde szczęśliwsza. Nie tylko dlatego, że z Taehyungiem układało nam sie naprawdę dobrze ale także dlatego, że moja przyjaciółka Minji wróciła właśnie z zza granicy.

Nie widziałam się z Minji chwilę po moim rozstaniu z Chanem. Kiedy odeszłam i wyprowadziłam się od niego, Minji wraz ze swoją mamą przygarnęły mnie i pomogły mi wstać na nogi przez co nie zostałam sama. Pani Kim zaproponowała mi prace w jej własnej kawiarni. Pracowałam tam tak długo, aż w końcu było mnie stać na wynajęcie własnego mieszkania, którego załatwiła mi pani Kim po swoim wujku. W końcu Minji wyjechała na studia za granice, jednak ja nadal pracowałam w kawiarni jej mamy do momentu, aż nie znalazłam sie u chłopaków.

Byłam właśnie w drodze na spotkanie z Minji, na spotkanie umówiłyśmy sie właśnie w tej kawiarni. Kiedy już byłam praktycznie na miejscu, usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Sprawdziłam kto sie do mnie dobija. Był to Tae. Bez wachania odebrałam.

Ja: Halo?

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Ja: Halo?

V: Halo. Kochanie gdzie jestes?

Ja: Przecież mówiłam ci rano, że ide spotkać się z Minji.

V: A faktycznie, zapomniałem. A o której bedziesz?

Ja: Przecież dopiero co wyszłam z domu. - zaśmiałam się - A tak serio to nie wiem ale wieczorem pewnie już będę w domu.

V: W takim razie świetnie. Do wieczora tez zdążymy wrócić, więc wieczorem gdzies wyjedziemy. Zabiore cie gdzieś. - usłyszałam zadowolony głos bruneta

Ja: A gdzie konkretnie.

V: Jeszcze nie wiem, zobaczysz.

Ja: Dobrze w takim razie widzimy sie wieczorem. Do zobaczenia.

V: Do zobaczenia i uważaj na siebie skarbie.

Chwile potem zakończyłam połączenie. Schowałam telefon do kieszeni i podeszłam do drzwi kawiarni. Nim nacisnęłam na klamke, wzięłam głęboki wdech. Zaraz po tym ostrożnie otworzyłam drzwi i powoli weszłam do środka. Od razu poczułam zapach kawy unoszący sie w powietrzu. Rozejrzałam się dookoła. Nie było mnie tu wieki, a mimo wszystko nadal to miejsce urzekało mnie tak jak wcześniej. Aż wszystkie moje wspomnienia wróciły. W kawiarni siedziało kilku klientów, każdy jednak zajety sobą na swój sposób. Powoli weszłam w głąb pomieszczenia, oglądając wnętrze. Z zamyślenia wyrwało mnie wołanie.

PK: O mój Boże, Luna kochanie!

Spojrzałam w stronę lady, okazała się to Pani Kim, niska i czarnowłosa kobieta z ogormnym usmiechem na twarzy. Nic sie nie zmieniła, nadal wyglądała równie sympatyczne jak zawsze, nawet cały czas miała założony swój ukochany żółty fartuszek. Kobieta podeszła do mnie, po czym przytuliła mnie do siebie. Od razu odwzajemniłam uścisk.

Ja: Ciociu. Jak miło ciebie widzieć. - wcześniej jak jeszcze tu pracowałam, mama Minji pozwoliła mi mówić do niej ciociu.

PK: Dziecko drogie co sie z tobą działo przez ten czas? Choć dam ci coś do picia. - pociagnęła mnie w kierunku lady

Ja: Dziekuje. Przepraszam naprawde, że zniknęłam tak bez słowa. - usiadłam na wygodnym krzesle przy ladzie

PK: Nie masz za co mnie przepraszać. Nie ukrywam jednak z poczatku faktycznie się zmartwiłam twoim telefonem, że wyjeżdżasz,  wyprowadzasz się i już nie bedziesz tu pracować. - wytłumaczyła trochę zmartwiona, podajac mi szklankę soku - Myślałam nawet, że coś się stało.

Ja: Wiem, to było naprawde głupie z mojej strony, że nie przyszłam powiedzieć tylko zadzowniłam, ale to była naprawde szybka i nioczekiwana decyzja. Nie było to planowane - wytłumaczyłam, chociaż nadal było mi głupio, jednak wiem, że nie mogłam postąpić inaczej.

PK: Kochana nie przejmuj sie naprawdę. Tak to już jest w naszych czasach. Coraz częściej wszystko wychodzi na spontanie. Co nie? - zaśmiała się, chwytajac mnie za rękę.

Ja: To racja. - odwzajemniłam ciepły uśmiech

PK: Ale pamiętaj, że tu zawsze jest dla ciebie miejsce. Jeśli będziesz chciała, nadal możesz tu pracować.

Ja: Naprawdę? Dziękuję za propozycję, jeśli będę potrzebowała to napewno skorzystam. W sumie fajnie byłoby znów tu pracować. - po moich słowach, ktoś dosłownie szybko wparował do kawiarni. Spojrzałyśmy w tamtą stronę. Oczywiści był to nie kto inny jak Minji.

M: Dobra, gdzie ona jest? - zaśmiała sie rozglądając

Ja: Tu jestem ślepoto. - wstałam i ruszyłam w jej strone.

M: Chodź tu aż cię uściskam. Ale zaraz... - zatrzymała się przede mną, po czym uniosła rękę nad nasze głowy. - Dobra, nadal jestem wyższa o 2 cm, teraz mogę cie przytulić. - tak też zrobiła. Stałyśmy tak chwile, po czym sie dosunęłyśmy od siebie.

Ja: Nic się nie zmieniłaś, nadal masz te same blond włosy. Aż dziwne, że nie zmieniłaś koloru przez ten czas. - zaśmiałam się.

M: Za to ty w końcu byś zmieniła swój kolor. - odparła, oglądając moje włosy

Ja: Oj podziękuję, po twojej ostatniej namowie prawie włosy straciłam. - zaśmiałam sie

M: Już nie przesadzaj. Choć pójdziemy się przejść i pogadamy. - po chwili obie wyszłyśmy z kawiarni i ruszyłyśmy w losową stronę.

...

Nastał wieczór. Po pół dnia spedzonym z Minji, w końcu wróciłam do domu, szykując się na spacer z Tae. Jako, że robił się wieczór ubrałam długie spodnie, jednak na górze pozostawiłam krótki rekawek i na wszelki wypadek wzięłam pod rękę bluze. Po chwili zeszłam na dół na korytarz ubrać buty.

Ja: Jestem gotowa. - rzuciłam w stronę bruneta czekając przy wyjściu

V: Zajęło ci to mniej czasu niż myślałem. - zaśmiał się, ubierając buty

Ja: To gdzie jedziemy? - spytałam

V: Zobaczysz. - odparł, otwierając mi drzwi.

Po pół godziny siedzieliśmy oboje w samochodzie, w drodze w wybrane miejsce. Taehyung był zajety kierowaniem, a ja rozglądałam się i podziwiałam mijający obraz.

Ja: Tae, martwi mnie to, że są tu same lasy. - spojrzałam na chłopaka, uśmiechając się

V: Chyba nie boisz sie, że wywożę cie gdzieś w las? - zaśmiał się, spoglądając to na mnie to na kierunek jazdy.

Ja: A wywozisz? - również zażartowałam.

V: Nie, ale chce cię gdzieś zostawić komuś. - odparł poważnie, patrząc na ulice na co mój uśmiech zniknął. - No przecież żartuje. - roześmiał sie spoglądając na mnie, na co odepchnęłam z ulgą. - Nie zrobiłbym ci tego... Z resztą jesteśmy prawie na miejscu. - po tych słowach, brunet włączył kierunkowskaz, a następnie skręcił w prawo.

Po chwili zjechaliśmy z głównej drogi,  zjeżdżając w piaskową drogę prowadzącą przez las.

★♡★

Dzieńdoberek kochani. I o to kolejny rozdział. Dzisiaj troszkę bardziej spokojniejszy. Ale mam nadzieję, że się podobał i przepraszam za błędy jeśli się pojawiły. Pamiętajcie o komentowaniu i gwiazdkowaniu. Miłego dnia/nocy. Do następnego kochani! ♥︎

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now