40.

9.5K 260 118
                                    

SUGA POV.

Powoli w sumie robił się już wieczór. Kolejny dzień straciliśmy na jedzeniu i załatwianiu paru spraw związanych z transportem i innymi gównami, na które kompletnie nie miałe dzisiaj ochoty się zajmować. Ale cóż z czegoś trzeba żyć nawet jeśli to co robisz nie jest do końca.. W sumie legalne. Pocieszsła mnie jednak myśl, że został nam ostatni przystanek z towarem, który mieliśmy dostarczyć jakiemuś kolesiowi, jebanemu kretaczowi, z takimi zawsze trzeba krótko.

Kiedy zaparkowaliśmy naszym jeepem pod dużym starym budynkiem na obrzeżach miasta. To było chyba jedyne miejsce gdzie jeszcze nigdy nie widziano policji. Pierwszy z samochodu wyszedł Namjoon, ja razem z Taehyungiem i Jungkookiem wyciągnęliśmy z bagażnika trzy kartony z różnorodną bronią, amunicja i jeszcze innym towarem z przemytu. Ruszyliśmy w stronę budynku.

Kiedy znaleźliśmy się w środku, trzech ochroniarzy podeszli do nas ze swoim szefem, . Tradycyjnie sprawdzili, czy wszystko co powinno znajduje się w pudełkach. Kiedy wszystko obliczyli, jedne z nich skinął głową dając znać, że wszystko się zgadza.

Sz: Dobrze w takim razie możecie zanieść te broń do magazynu i przekazać je do przetestowania. - rozkazał

RM: Chwila chwila najpierw pieniądze. - odpowiedział bez chwili zastanowienia

Sz: Myślę, że... - zaczął

RM: Dobrze znasz zasady. Najpierw pieniądze, później towar. - przerwał mu zdenerwowany blondyn

Sz: Ale tak się składa, że nie mam teraz tych pieniędzy. - rozłożył ręce, robiąc minę pewnego siebie. Jebany grubas.

RM: Żartujesz sobie? Nie tak się umawialiśmy! - odparł wkurwiony Namjoon. Wrazie co, chwyciłem za broń schowana pod kurtką.

Sz: Wiem, ale nie mam ich. Możemy się inaczej dogadać. A pieniądze dostaniecie z czasem... - tłumaczył cwaniak, jednak znowu mu przerwano.

RM: Nas nie wykiwasz, albo dajesz te pieniądze teraz albo załatwimy to inaczej. - pogroził mu, wyciągając broń. Podeszliśmy bliżej.

Sz: Dobra dobra po co te nerwy. - poniósł ręce- Mogę wam zaoferować 100.000 won.

RM: Miało być 30.000.000 won. Przestań kłamać, mówiłem, że nas nie oszukasz! Masz ostatnią szanse. - zaczął mu grozić. Ten jednak nic sobie z tego nie robił.

Sz: W takim razie nie dajecie mi wyboru. - zaśmiał się. - Pozbyć się ich - na te słowa jego ochronoarze odłożyli pudełka, a następnie wyciągnęli bronię. Od razu zareagowaliśmy tym samym. Padły pierwsze stały.

Ja: Kryć się! - szybko, schowaliśmy się za skrzyniami. Od razu przeładowałem broń i wymierzyłem w przeciwnika. Padł jak mucha - Nam ten cały szefuncio ci ucieka.

Blondyn od razu wyjrzał zza skrzyni i zobaczył oddalającego się szefa.

RM: Nie tym razem. - od razu przymierzył się i wycelował w oddalająca się postać, po czym strzelił. Oczywscie celnie. Już po chwili cel leżał martwy na ziemi. - Niech pamięta, że z nami się nie zadziera.

V: Suga nie wychylaj się tak. Pamiętaj, że obiecałeś coś Lunie dzisiaj. - zaśmiał się, po czym wychylił się i strzelił do przeciwnika

Ja: Dzisiaj? Cholera nie pamiętna co. - schowałem się bardziej.

V: Przypomnij sobie o co cię prosiła wczoraj rano! -

S: Ehh.. Nie pamiętam To nie pora na takie pogaduchy! - w końcu strzały ucichły.

V: Dzisiaj jest rocznica śmierci rodziców Luny pacanie!

S: Cholera faktycznie. - strzeliłem

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now