13.

20.9K 512 422
                                    

Idąc za chłopakami, w końcu odnaleźliśmy w tłumie lidera, który chodzić i ewidentnie czegoś szukał. Kiedyś nas zauważył od razu pobiegł do nas.

RM: Gdzie ty byłaś?! - spytał, a nawet krzyknął zdenerwowany, schowałam się za Tae.

V: Uspokoj się to nie jej wina. Dlaczego ją zostawiłeś samą?! - zdenerwował się Tae

RM: Nie zostawiłem, tylko kazałem jej zaczekać chwilę. Ważne, że nic się nie stało! - tłumaczył się

S: Człowieku, jakiś koleś ją zaatakował i się do niej odbierał, a ty mówisz, że nic się nie stało?! - do dyskusji dołączył się Sugar.

RM: Co?! Japierodle, dobra. Słuchajcie, robi się trochę niebezpiecznie, zabierzcie Lune do domu. My musimy jeszcze zostać, jak wszystko załatwimy to wrócimy.

RM: V, ty zostajesz.

Ja: Co? - spojrzeli na mnie dziwnie - Znaczy się nic...

RM: Suga. Jedzcie już. Koło samochodu czeka na was Jin. - odparł oddalając się

Po chwili lider z Tae zniknęli gdzieś w tłumie. Suga chwycił moją dłoń, po czym zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia przeciskając nas przez tłum.

Kiedy dotarliśmy w końcu na parking, podbiegliśmy do samochodu w którym siedział Jin. Suga usiadł z przodu, a ja z JHope z tyłu. Martwiła mnie jedna rzecz... Dlaczego Tae musiał zostać? Ale dlaczego się martwiłam? Może dlatego, że to on od początku był po mojej stronie. Nie wiem. Tak czy siak mam nadzieję, że nic mu się nie stanie.

Jechaliśmy w ciszy i ciemności, ponieważ na dworze było już ciemno. Jin zajęty był kierowaniem, Suga praktycznie zasnął na siedzeniu, a Jhope patrzył coś w telefonie. W końcu sama niekontrolowanie zamknęłam oczy, a po chwili odpłynęłam.

Obudziło mnie lekkie szturchanie. Otworzyłam oczy, okazało się, że trzymał mnie na rękach Jin i zmierzał w stronę mojego pokoju. Kiedy znaleźliśmy się w środku, położył mnie na łóżku, kiedy chciał odejść, chwyciłam go za rękę. Ten odwrócił się i spojrzał na mnie.

Ja: Jin.. Zostań ze mną. Nie chce być sama. - powiedziałam przez sen.

J: Dobrze. - odparł, po czym zdjął swoje spodnie i odłożył gdzieś na bok, przez co został w samych bokserkach, jednak pozostając w koszulce. Po chwili położył się obok mnie, przykrył nas kołdrą, po czym przytulił mnie do siebie. Dosłownie po chwili odpłynęłam.

...

Obudziłam się rano, jednak sama. Jina już przy mnie nie było. Byłam ciekawa czy chłopacy wczoraj wrócili. Od razu zeszłam na dół. Kiedy znalazłam się w salonie. Zauważyłam siedzących chłopaków. Po chwili odnalazłam Tae stojącego w kuchni.

Nie wiem dlaczego tak zrobiłam, ale od razu podeszłam do chłopaka i go mocno przytuliłam. Ten lekko wystraszony nie wiedział o co chodzi, reszta również spojrzała się dziwnie. Odwrócił się w moją stronę, po czym objął mnie rękoma, zamykając w szczelnym uścisku.

V: Co ci się tak nagle zebrało na przytulnie? - spytał zdezorientowany

Ja: Cieszę się, że wróciłeś, że wszyscy wróciliscie. - odparłam, siadając do stołu, zaczynając się zjadać swoją porcją śniadania.

W końcu wszyscy zaczęliśmy jeść przygotowane przez Jina śniadanie. Jedliśmy i rozmawialiśmy spokojnie na różne tematy. Na chwilę się zamysliłam.

JH: Luna? - nie usłyszałam wołania chłopaka

V: Halo? - odezwał się brunet, machajac ręką przed moją twarzą.

Ja: Co? - spytalam zdezorientowana

JH: Chcieliśmy się zapytać co się tak zamysliłaś. - zaśmiał się

Ja: Nic takiego. Po prostu zastanawia mnie jedno... - wzięłam łyka swojej herbaty

JK: Co takiego? - spytał najmłodszy

Ja: Tego wieczoru kiedy mnie porwaliście... Nie byliście sami. Ktoś jeszcze tak był zanim uciekli. Kim oni byli? - spytałam, spoglądając na chłopaków. - Też byli jakimś... gangiem czy coś?

RM: Tak. Dokonywaliśmy sprzedaży, ale jej nie dokonaliśmy bo uciekli gdy ciebie zobaczyli. Ale ostatnio dokończyliśmy ją wczoraj jak wróciliście do domu.

Ja: Jesteście jakimiś przyjaciółmi?

J: Nie. Sprawa wygląda tak, że żadne Gangi się nie przyjaźnią, ale też nie są wrogami. Co prawda dokonujemy sprzedaży między sobą co jakiś czas, ale każdy zajmuje się sobą i nie wchodzimy sobie w drogę. Dla bezpieczeństwa.

Ja: A wy w ogóle macie jakąś nazwę tego waszego gangu? - spytałam ciekawsko.

V: Mieliśmy inna niż teraz ale skruciliśmy ją, więc powstało... BTS. - wytłumaczył

Po skończonym śniadaniu, wszyscy rozsiedliśmy się w salonie, aby pogadać telewizję. Po chwili zdecydowałam się odezwać.

Ja: Mam jeszcze jedno pytanie... Dlaczego kazałeś nam wczoraj wracać? Powiedziałeś coś, że robi się niebezpiecznie. - spytałam się, spoglądając na lidera.

Po moim pytaniu zapadła cisza. Chłopacy popatrzyli na siebie, a ostatecznie ponownie na lidera.

J: Myślę, że powinna wiedzieć. - odezwał się najstarszy

Ja : Co powinnam wiedzieć? - spytałam

RM: Ehh. - chłopak podrapał sie po głowie, po czym dodał - No dobra. Cokolwiek powiem, proszę cię abyś zachowała spokój.

Ja: No okeeej. - zdziwiłam się

RM: Jakby ci to powiedzieć... - zaczął niepewnie

Ja : Wal prosto z mostu. - powiedziałam. Ciekawość mnie zżerała

JK: Gang z którym nas wtedy widziałaś chce cie wyeliminować. - powiedział szybko, przez co dostał od Jimina w łeb

JM: Nie mogłeś tego trochę dyskretniej powiedzieć? - zdenerwował się

Ja: Że co?! - zrobiłam oczy jak talerze - Oni chcą mnie zabić?

RM: Nie koniecznie... Uznali, że stanowisz dla nich zagrożenie, po tym jak nas widziałaś, myślą, że faktycznie dla kogoś pracujesz tak jak my z początku. I najprawdopodobniej zauważyli cie wczoraj na tej imprezie. Będą chcieli się ciebie pozbyć. Miejmy nadzieję, że nie widzieli cie z żadnym z nas. - wytłumaczył lider

JH: Ale nie bój się, z nami jesteś bezpieczna, będziemy cie bronić  - zaśmiechnął się, obejmując mnie ramieniem, przez co zrobiło mi się trochę lepiej.

★♡★
Dobry dobry, wbijam z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podobał. Wyczekujące następnych rozdziałów.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now