45.

7.2K 234 51
                                    

Zmęczona po drodze jaką przeszłam i zdenerowana całą dzisiejszą sytuacją wracałam do domu. Kiedy weszłam do domu, zdjęłam buty, po czym bez słowa ruszyłam w kierunku schodów. Część chłopaków siedziała na dole w salonie i zajmowała się sobą. Pierwszy zobaczył mnie Taehyung.

V: O Luna, ty już w domu? Nie miałaś być za godzinę? - spytał, wstając z siedzenia.

Ja jednak ominęłam go i nie patrząc w kierunku reszty, weszłam na schody.

Ja: Źle sie czuje. Nie mam ochoty gadać. - Odparłam obojętnie, wchodząc na górę. Tae jak i reszta chłopaków spojrzała się na sobie nie rozumiejąc o co chodzi. Byłam poprostu zdenerwowana i zła na nich o tą całą sytuację.

Kiedy znalazłam się na górze, zamknęłam się w pokoju. Przebrałam się w czarne dresy i bluzke z krótkim rękawkiem i położyłam się na łóżku. Miałam dość, ta cała sytuacja totalnie mnie przytłoczyła. Nie wiedziałam co zrobić, powiedzieć
czy siedzieć cicho. Jak powiem, to znowu Tae zacznie nawijać, że nie powinnam pracować, że nie potrzebnie mnie tam puścił i znowu nie bedzie chciał żebym wychodziła gdzieś sama i zapewne skończy sie to kłótnią jak ostatnio, a jak nie powiem to prędzej mnie albo jego dorwą. Ale mimo wszystko nie mogłam tego tak zostawić, musiałam powiedzieć. Dlaczego kiedy już robi sie spokojnie to zawsze się coś znajdzie co musi wszystko zepsuć. Po chwli namysłu, usłyszałam pukanie do drzwi.

V: Halo kochanie? - w drzwiach zauważyłam bruneta.

Ja: Czego chcesz? - Spytałam siadając na łóżku. Ten wszedł do pokoju, zamykajac za sobą drzwi.

V: Co ci jest? Milej się nie da? - spytał, zatrzymując się na środku pokoju, z założonymi rękoma.

Ja: Nie, nie da się. - Odparłam zirytowana, odwracając głowę.

V: O co ci w ogóle chodzi, co? - spytał, lekko sie denerwując. - Wchodzisz do domu z miną jakby ci kurwa psa przejechali. A do mnie odzywasz się tak jakbym ci coś zrobił. - patrzył na mnie, chcąc wyjaśnień.

Ja: A może jednak zrobiłeś. - wstałam z łóżka zdenerowana, patrząc na niego.

V: Co ci niby takiego zrobiłem, co? - zaczal juz zdenerwowany, opuszczając ręce -Możesz jaśniej, nie zamierzam sie domyślać o co ci chodzi, jeśli... Co ci sie stało? - przerwał, zauważając rane od uścisku na mojej ręce.

Ja: Nic nie zrobiłam. - rzuciłam zdenerowana.

V: Pokaż to. - odparł stanowczo, chwytając moją rękę.

Ja: Zostaw mnie. - rzuciłam, wyrywając swoją rękę z jego uścisku.

V: Luna do cholery przestań się tak zachowywać i zacznij mówić o co ci do cholery chodzi! - podniósł głos, widziałam, że był już dość zdenerowany. Dawno nie widziałam Taehyunga tak zdenerwowanego.

Ja: Dobrze proszę bardzo, już mówię. Okłamałeś mnie, a ja ci ufałam! - podniosłam głos, pokazując na niego palcem

V: Słucham? Nie okłamałem cie, jestem z tobą cały czas szczery. Nie wiem o co ci chodzi. - wytlumaczył zdenerwowany i jednocześnie zaskoczony

Ja: Tak? Jesteś pewien? To powiedz mi dlaczego w takim razie dzisiaj do kawiarni przyszedl Jiyoung ze swoim jednym typem, co? - krzyknęłam, Tae wyglądał na zaskoczonego. - Groził mi, to on mi to zrobił i powiedział, że nadal nie spłaciliście u niego długu. Przecież powiedzieliście, że spłaciliście u niego ten jebany dług. Dlaczego mnie okłamaliście?! Zaufałam wam, a teraz dorwie albo ciebie albo mnie i będę płacić za twoje błędy! Chciałeś tego?!

V: Ale jak to przyszedł? Coś jeszcze ci zorbił? - mówił zdenerowany, podchodząc bliżej mnie

Ja: No poprostu kurwa przyszedł i domoga sie spłaty długu. Dlaczego mnie oklamałeś? - odepchnęłam go od siebie.

V: Nie okłamałem cie! Spłaciliśmy ten jebany dług, ale najwidoczniej dalej domaga się odsetek, za to że go nie spłaciliśmy na czas.- wytlumaczył, spoglądając w bok.

Ja: To dlaczego nie możecie mu do cholery zapłacic tej reszty?

V: Bo nie mamy na te chwile tyle kasy, żeby całego go spłacić! Czy ty myślisz, że tyle pieniędzy można wziąć znikąd. -

Ja: Nie no super teraz będę na każdym kroku przez niego śledzona i czekała aż się mnie kurwa pozbędą. Gratulacje. -

V: To nie moja wina, że nie chce dać nam spokoju. - wytlumaczył, pokazując na siebie palcem.

Ja: Twoja, bo nie trzeba było sie pakować w takie gówno kiedyś!

V: To co było kiedyś to jest przeszłość i to co było przed tobą nie powinno cie w ogóle interesować! - krzyknął w moją stronę, wymachując ręką.

Ja: Tak? To skoro nie powinno mnie obchodzić to co było przede mną, to nie mam zamiaru płacić za twoje błędy! A przez ciebie jestem na pierwszym strzale, a oni w każdej chwili mogą się mnie pozbyć. Jak ja mam pracować, wychodzić z domu i w ogóle żyć wiedząc, że gdzieś za rogiem moga czaić sie na mnie, żeby mnie zabic?!

V: Właśnie dlatego, nie bedziesz pracować, ani opuszczac domu, dopoki jakoś tego nie rozwiążemy.

Ja: Słucham? Ty nie możesz mi tego zabiornic! - oburzyłam się, otwierając szerzej oczy. To wydawało mi się niedorzeczne.

V: To dla twojego bezpieczeństwa. Tak bedzie najlepiej i przestań...! - nie dokończył bo mu przerwałam

Ja: Najlepiej ale dla ciebie! Nie możesz mi tego zabiornic! Nie mozesz mi rozkazywać! - krzyknęłam, na co ten podszedł do mnie bliżej

V: Uwierz że moge! I lepiej żebyś sie na to zgodziła czy ci sie to podoba czy nie, bo nie mam zamiaru pokazywać ci jaki potrafię być jak się wkurwie. - w tym momencie brunet wybuchnął złością, po tych słowach brunet odwrócił sie i opuścił pomieszczenie, trzaskając drzwiami. Zostałam sama.

Patrzyłam się nadal w ten sam punkt gdzie jeszcze przed chwilą stał Tae. Przełknęłam głośno ślinę. Dlaczego on to powiedział? Nigdy jeszcze mnie tak nie potraktował, nigdy nie podniósł tak na mnie głosu. Stałam w tym samym miejscu jeszcze chwile zamyślona patrząc w ten sam punkt. Szczerze czułam się strasznie, byłam wściekła, byłam przerażona zachowaniem Taehyunga.

Po chwili przetarłam swoją twarz i sięgnęłam po swój telefon, leżący na szafce. Wybrałam numer to Minji. Po chwli w słuchawce usłyszałam sygnał.

M: Halo?

Ja: Hej Minji, mam sprawę. - zaczęłam nie pewnie

M: Jaką? Jak się czujesz w ogóle?

Ja: Właśnie w tej sprawie dzownie... do końca tego tygodnia nie przyjde do pracy. I nie wiem czy w przyszłym tygodniu też nie. Niezbyt dobrze się czuję. Poprostu wolę zostać w domu dla pewności.

M: Jasne, rozumiem. Nie wyglądałaś dzisiaj najlepiej, więc lepiej zostań w domu, odpocznij i idz do lekarza.

Ja: Nie będzie to żaden problem?

M: Weź przestań, nie bedzie to problem. Jak będziesz chciała wrócić to dasz mi znać.

Ja: Dobrze, dziękuję.

M: Nie ma za co. To odpoczywaj i trzymaj sie. Do zobaczenia.

Ja: Narazie.

☆♥︎☆

Witajcie kochanie. Przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Mam nadzieję, że również się podobał mimo obrotu akcji. Jak zawsze przepraszam za błędy. Pamiętajcie o komentowaniu i gwiazdkowaniu. Do następnego! ♡

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now