2.

31.7K 654 779
                                    

Ponownie obudziłam się... Właśnie gdzie?
W jakimś łóżku, ale napewno nie było to moje łóżko, rozjerzałam się po pokoju, ono różnie nie było moje. Czyli to nie był sen.

Podeszlam do drzwi jednak okazały się zamknięte. Próbowałam jeszcze przez chwile znaleźć jakieś rozwiazanie jak stąd wyjść, jednak nie mogłam nic zrobić. Po
dłuższym siedzeniu usłyszałam otwieranie drzwi, ktoś wszedł do pokoju. Był to średniego wzrostu chłopak, o miętowych włosach.
Był ubrany cały w czarne ubranie, przez co wyglądał dość nieprzyjemnie.

?: Widzę, że wstałaś. Masz 10 minut na ogarnięcie się, potem schodzisz na dół. Tam jest łazienka. - pokazał na drzwi w rogu pokoju - Nawet nie próbuj uciekać, będę tu czekać. Idź, tylko się nie zakluczaj. - odparł bez jakichkolwiek emocji.

Nie odpowiedziałam nic, tylko bez słowa szybko ruszyła w stronę łazienki. Zamknęłam drzwi. Zastanowiłam się chwilę. Co ja tu robię i gdzie ja jestem? Przecież nie mogę tu zostać. Oni myślą, że coś im zrobiłam i jeszcze mam może im pomagać. Po moim trupie! Nie wiem czego mam się spodziewać i co mogą mi zrobić. Zakluczyłam drzwi ostrożnie i podeszłam szybko do okna, po czym otworzyłam je. Niestety wywołało to hałas.

?: Co ty tam robisz?! - podszedł bliżej drzwi. Próbował wejść do łazienki. - Otwórz te drzwi!

Ja: Wal się. - krzyknęłam

Wyjrzałam przez okno. Byłam na pierwszym piętrze. Usiadłam na parapecie, może uda mi się skończyć? Wolę spróbować niż zostać tu z tymi typami

?: Otwórz te drzwi! - uderzał pięściami w drzwi. Zawachałam się chwilę, w końcu było dość wysko. W końcu miałam skończyć, kiedy chłopakowi udało się wyważyć drzwi. Od razu podbiegł do mnie i chwycił mnie, odciągając od okna. Próbowałam się wyrwać.

?: Miałaś nie uciekać ! - krzyknął. - Chciałem po dobroci, ale nie to nie! - krzyknął, po czym szarpnął za moją rękę i zaczął prowadzić na parter w stronę schodów.

Ja: Puść! to boli! - prosiłam, starając się wyrwać.

?: Sama się o to prosiłaś. - warknął

Kiedy znaleźliśmy się na dole rozejrzałm się. Ich dom był ogromny. Przeszliśmy przed długi korytarz który prowadził to dużego i przestrzennego salonu, połączonego z dużą białą kuchnią i jadalnią. Jednym słowem wow.
Kiedy znaleźliśmy się w salonie znajdowało się tak pare osób. Wszyscy zgromadzeni chłopacy spojrzeli na mnie i na chłopaka.

?: Suga, co się stało? - spytał jeden

?: Ta pizda chciała uciec. - odezwał się, trzymający nadal moją rękę chłopak. - Siadaj. - Odezwał się miętowowłosy, po czym popchnął mnie na fotel.

?: Słuchaj. - odezwał się blondyn, ten co wczoraj jako pierwszy do mnie przyszedł - Od dzisiaj, pracujesz dla nas, z nami i zapomnij, że narazie opuścisz mury tego domu. - rzucił prosto z mostu

Ja: Słucham?! - krzyknęłam. - Nie możecie mnie tu trzymać!

?: Uwierz, że możemy. I nie krzycz, chyba, że chcesz dostać jeszcze raz. - dodał obojętnie - Chciałbym uwierzyć, że naprawdęnie masz z tym nic wspólnego, ale nie mam na to dowodów, dlatego narazie zostajesz z nami. - kontynuował, a ja spojrzałam się na niego dziwnie. - W tym domu panują pewne zasady..

Ja: Ale wy nie możecie mnie tu trzymać. Mówię prawde, że nie miałam zamiaru was śledzić. Czy ty tak trudno zrozumieć? - spytałam zrezygnowana.

?: Dobra rozwiążemy to inaczej. - blodnym westchnął, łapiąc się za nos. - Jeśli udowodnisz, że nie miałaś z tym nic wspólnego... lub jeśli sam do tego dojdę... wypyszcze cię. Ale na te chwile zostajesz tutaj. - wytłumaczył, zakładając ręce na piersi

?: Więc od dzisiaj nie ma uciekania, masz się słuchać, nie możesz wychodzić po za teren domu, nie ma krzyczenia. Oczywiście jest tego więcej, ale to jest najważniejsze. Za każde złamanie zasady ci się oberwie. Rozumiesz? - spytał, na co nic nie odpowiedziałam.

?: Pytam czy rozumiesz? - podniósł głos.

Ja: Tak. - odpowiedziałam

?: Świetnie, to może teraz przedstawię krótko. Prędzej czy później i tak byś się dowiedziała. - odezwał się ponownie blondyn. - Jestem RM i jestem tu liderem żebyś wiedziała. A to reszta... - zaczął przedstawiać resztę, spojrzałam na wszystkich próbując zapamiętać.

JM: Jest tylko jeden problem. Piwnica jest na razie zajęta. Gdzie bedziemy ją trzymać? - odezwał się rudowłosy. Lider przez chwilę zaczął się zastanawiać. Zmarszczyłam brwi.

RM: Skoro ma z nami pracować, będzie chodzić normalnie po domu. Bedziemy ją mieć na oku. A spać będzie.. coś sie wymysli, w najgorszymi wypadku u mnie.

Ja: Co? Nie! - odezwałam się zdziwiona. To było niedorzeczne.

RM: Coś ci się nie podoba? - spytał zakładając ręce na piersi

Ja: Nie, nie. - odworciłam głowę. To chyba był jakiś żart.

RM: Jak masz na imię?

Nie odezwałam się, chyba byłam nadal w szoku. Miałam jakąś blokadę.

Rm: Spytałem się o coś. - podniosłam głos, przez co się lekko spiełam.

Ja: Luna. - odezwałam cicho

Rm: Trzeba było tak od razu. Dobra, możesz iść dokończyć to czego nie zrobiłaś. Ale bez żadnych ucieczek. Jimin idz z nią. - Rozkazał. Spojrzałam na Jimina, który sprawnie przeczesał ręką swoje rude włosy. Widać było na jego twarzy lekki uśmieszek.

J: Pośpiesznie się zaraz będzie obiad. - odezwał się Jin.

RM: Ona z nami nie je. - odezwał się lider

J: O nie! Mieszka z nami, więc będzie jeść. W moim domu nikt nie będzie chodził głodny. - oburzył się brunet.

Lider tylko westchnął i machnął ręką, po czym opuścił pomieszczenie.
Od razu ruszyłam na górę w stronę pokoju w którym się obudziłam. Już chciałam wejść do łazienki, kiedy zatrzymała mnie ręka Jimina.

JM : Zaczekaj. Masz. - odezwał się, rzucając mi jedną świeżą bluzę.

Sprawnie ja złapałam, po czym weszłam do łazienki. Od razu zdjęłam wszystkie ubrania jakie miałam na sobie, po czym wzięłam ciepły prysznic. Kiedy ogarnęłam swoje ciało, ubrałam białą bluzę, którą dostałam od chłopaka. Była mi trochę za duża i sięgała mi za tyłek, jednak nie przeszkadzało mi to.Ubrałam swoje czarne leginsy z poprzedniego dnia, rozczesałam włosy, po czym wyszłam z łazienki.

Zauważyłam Jimina siedzącego na łóżku. Kiedy mnie zauważył spojrzał na mnie i przygryzł dolną wargę. Po chwili wstał z łóżka i ruszył w moim kierunku. Wystraszyłam się nie powiem, dlatego od razu uciekłam w stronę drzwi, chciałam stąd wyjść. Zatrzymał mnie jednak uścisk na ręce, po czym zostałam przycisnęta do ściany przez Jimina.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now