56.

6.1K 250 83
                                    

Droga dłużyła nam się niemiłosiernie. Liczyła się każda minuta. Przez całą drogę walczyliśmy, aby utrzymać chłopaka przy życiu. Cały czas trzymałam rękę Yoongiego i mówiłam do niego, aby tylko nie stracić z nim kontaktu, aby tylko nie zamknął oczu. Przez całą tą droge modliliśmy się, aby okazało się to nie prawdą, strach który czułam przez cały czas wstrząsnął mną tak, że nie byłam w stanie zrozumieć niczego co działo się dookoła. Liczył się tylko on. 

Po dłuższej jezdzie dojechaliśmy do jakiegoś miasteczka. Po chwili szukania dotarliśmy do ostatniego odległego domu pod lasem. Wjechaliśmy na jakieś duże podwórko i zatrzymaliśmy się przed dużym drewnianym domem. Po chwili z domy wyszedł dość wysoki umięśniony chłopak, o bujnych brązowych włosach. Na nasz widok od razu podszedł do nas.

W: Dzieki Changkyun, ratujesz nas. - rzucił, wychodząc z samochodu.

CH: Zanieście go tutaj. Chodźcie za mną. - rzucił, zapalając światło na altanie.

Chłopacy od razu chwycili pod pachy ledwo przytomnego chłopaka i wyciągnęli go z samochodu, po czym ruszyli za Changkyunem. Od razu weszliśmy za nim do domu, kiedy znaleźliśmy się na korytarzu chłopak otworzył drzwi, a następnie zeszliśmy po schodach do piwnicy.

Po chwili znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu, zatrzymałam się w drzwiach. Pomieszczenie to było zadbane i czyste, jak zwykły pokój, wyglądało jak pokój szpitalny, znajdowało się w nim  pojedyncze łóżko, szafki, jakieś narzędzia. Gdyby nie to, że pomieszczenie znajdowało się w piwnicy, można byłoby pomyśleć, że jest to normalna sala operacyjna. Zdziwiło mnie jednak to, że takie miejsce ktoś miał w swoim domu. Z jednej strony przeraziło mnie to, ale z drugiej strony nic mnie już nie zdziwi.

JH: Suga? Suga? - spojrzałam zdezorientowana stronę chłopków. - Stracił przytomność!

CH: Cholera położcie go tu! - rzucił na co chłopacy położyli Yoongiego na pojedynczym łóżku.

Ja: Yoongi! - przepchnęłam sie przez stojących chłopaków.  - Yoongi, proszę nie zostawiaj mnie! - krzyknęłam, patrząc na nieprzytomnego chłopaka, szturchajac go za rękę.

CH: Wy zostancie ze mną, a reszta niech wyjdzie! - krzyknął, w stronę reszty

V: Luna Chodź. - odparł, chwytając mnie za rękę. Od razu się wyrwałam. - Luna Chodź! To dla jego dobra!

Ja: Nie! Yoongi zostań ze mną!! - krzyczałam przez łzy, trzymajac rękę chłopaka, nie puszczę jej nie teraz. Krzyknęłam w stronę chłopaka - Chce zostań z nim!!

V: Luna oni wiedzą co robią, bedzie dobrze, to dla jego dobra! - krzyknął, ciągnąc mnie za rękę. - Pomogą mu, ale my musimy wyjść.

Brunet od razu chwycił mnie za ramiona, po czym wyprowadził mnie z pomieszczenia. Został z nim tylko Jin i Wonho. Spojrzałam ostatni raz na nieprzytomnego chłopaka, po czym zniknęłam za ścianą.

Ja: Ja musze tam wrócić, on mnie potrzebuje!! On nie może umrzeć!! - krzyczałam, wyrywając się.

V: Luna, uspokój się proszę. - odparł, chwytając moje ramiona mocniej. Z moich oczu wylewały się łzy.

Ja: To moja wina, to ja powinnam dostać! - krzyczałam, próbując unormować oddech. - Ja nie moge zostać sama!!

V: Kochanie, nie zostaniesz sama. Obiecałem kiedyś Yoongiemu, że jeśli coś się stanie, zostanę i zaopiekuję się tobą.  Nie będziesz sama! - wyjaśnił, trzymajac mnie za ramiona, próbując mnie uspokoić.

Po chwili zaczęło mi sie robić duszo, czułam jak zaczęłam szybciej oddychać.

V: Luna, Luna oddychaj. - rzucił, spoglądając na mnie. Ja jednak nie potrafiłam byłam tak zestresowana, że czułam jak coraz ciężej było mi brać oddech.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now