73.

5.7K 172 173
                                    

Po całej drodze, w czasie której krzyczałam na biednych chłopaków, no jednak emocje wzięły górę, zatrzymalisny się pod szpitalem. Po przyjeździe od razu, zawieziono mnie na sale porodową. Po długich chwilam męczarni, momentalnie odczułam ogromną ulgę, a na świat w końcu przyszła nasza córeczka. Próbując unormować oddech, pierwszy raz ujrzałam swoje własne pierwsze dziecko, które w końcu mogłam chwilę trzymać. To uczucie i szczęście które pierwszy raz mi towarzyszyło zostanie napewno na długo w pamięci.

Spojrzałam na Tae stojącego obok, który w tamtym momencie wyglądał jakby miał się rozpłakać, chociaż to powstrzymywał. On też dzielnie to zniósł. Próbując wyrównać oddech, uśmiechnęłam się do niego, co chłopak odwzajemnił.

V POV.

Nigdy nie przypuszczałbym że będę tak przeżywać ten dzień. Kiedy musiałem opuścić salę. wróciłem na korytarz gdzie znajdowali się chłopacy. Kiedy mnie zauważyli, wstali z krzeseł i podeszli do mnie.

S: I jak? wszystko dobrze? - spytał, podchodząc bliżej. Będąc nadal w lekkim szoku, kiwnąłem energicznie głową.

JH: No teraz to możemy ci szczerze pogratulować. - uśmiechnął się, klepiąc mnie po ramieniu.

S: Nie urodził się przypadkiem chłopiec? - spytał, na co spojrzałem na niego pytająco.

V: Co? Nie, nadal jest dziewczynką. - rzuciłem, marszcząc brwi.

J: Pogudź się z tym, że przegrałes ten zakład. - rzucił w stronę chłopaka - Wygladasz na... bardzo zestresowanego. - zaśmiał się, widząc moją minę.

V: Ja.. - zacząłem - Nigdy nie sądziłem, że będę się tak stresować w ten dzień. Nie pamiętam żebyś kiedyś się tak zachowywał. Z resztą dziwisz mi się? - przetarłem rękoma twarz.

RM: No widzisz. Nigdy nic ci nie sprawiało kłopotu, a tu nagle taka sytuacja. - dodał rozbawiony.

V: Miałem zadzownić po Minji. - rzuciłem po chwili, wyciągając telefon.

JM: Jungkook już po nią jechał. - oparł, na co schowałem telefon do kieszeni.

V: Możecie jechać do domu, ja jeszcze zostanę i poczekam jeszcze chwilę, porozmawiam z lekarzem. Jak coś będę dzwonił. - rzuciłem w stronę reszty. Ci od razu się mnie posłuchali, po czym pojechali do domu. Ja zostałem jeszcze, aby porozmawiać z lekarzem.

Po kilku dniach Luna wraz z naszym dzieckiem mogła wyjść ze szpitala i wrócić do domu. Oczywiście przyjechałem w ten dzień po nią odebrać ją i naszą kochaną córkę. Na szczęście wszystko było dobrze co sprawiło mi ogromna radość i po wcześniejszej rozmowie z lekarzem dziewczyna mogła szybciej opuścić szpital. W końcu mogliśmy wrócić razem w trójkę do naszego nowego domu. Tu gdzie miał się zacząć nasz nowy rozdział w życiu. Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy.
...

LUNA POV.

Kilka miesięcy później...

M: Luna chodź szybko, jeszcze włosy ci muszę poprawić. - rzuciła w moją stronę dziewczyna. Od razu usiadłam na fotelu, po czym podeszła do mnie dziewczyna, próbując poprawić mi welon we włosach. - Jak tak dalej pojdzie to spóźnisz się na własne zaślubiny. - odparła pospiesznie.

Ja: Spokojnie mamy jeszcze dużo czasu. - zaśmiałam się uspokajając ją, choć sama byłam w lekkim stresie.

To bym ważny dla nas dzień, dzień który tak długo planowaliśmy. Dzień w którym mieliśmy wziąć wraz Tae ślub. Jako że miałam mieszane korzenie, zdecydowaliśmy się zrobić ślub nawiązujący do obu tradycji. Od samego rana każdy biegał, choć ja starałam się zachować spokój, mając nadzieję, że chłopcy dobrze sobie radzą z moim dzieckiem, wtedy kiedy ja musiałam się przygotować do ceremoni zaślubin.

PORWANA / BTS 18+Where stories live. Discover now