Rozdział 55

1.1K 71 1
                                    

         Harry spacerował nerwowo po salonie francuskiej rezydencji rodziny Malfoy i czekał, aż przez kominek przybędą jego przyjaciele. Pół godziny wcześniej znana mu sowa, będąca w kiepskim stanie, przyniosła niepokojący list. Od przeczytania go, chłopak był mocno wzburzony, zmartwiony i nie potrafił usiedzieć na miejscu. Jego starszy brat próbował go choć trochę uspokoić, ale próby te spełzły na niczym.

          W końcu po chwili ogień w kominku zapłonął żywiej i po kolei przechodzili przez niego bliźniacy Weasley, Zabini, Neville, Hermiona, Diggory, Luna i Astoria. Po tym jak wszyscy dostali ulubione napoje i drobny poczęstunek od skrzatów domowych, siedząc wpatrywali się w młodszego z braci.

-Powiesz nam w końcu, po co zwołałeś zebranie wszystkich huncwotów w trybie natychmiastowym?- przerwała w końcu ciszę Granger.

-Przyleciała do mnie niedawno Zizi z listem.

-Sowa Notta? Co ten idiota od ciebie chciał? Tyle czasu nie dawał znaku życia, a teraz nagle się odzywa?- oburzył się Draco, żywo gestykulując.

-Wiadomość nie była od niego. Niejaka Bellatrix Lestrange napisała, że jeśli nie oddam się dobrowolnie w jej ręce to zabije Theo. Podobno trzyma jego i panią Nott w rodzinnej rezydencji swojego męża. Mam czas do jutrzejszego wieczora na pojawienie się tam albo oboje posłużą za przykład dla zdrajców szeregów Czarnego Pana.

-Jak tam pójdziesz to masz jak w banku, że będą tortury, pokazówka i śmierć. Nie puścimy cię tam. Co na to wasi rodzice?-zapytała Hermiona.

-Oni nic nie wiedzą. Od razu ściągnęli by Aurorów i zrobili szum, a pragnę przypomnieć, że zamieszane są w to rodziny czystej krwi. Każdy nasz ruch zostanie przekazany do porywaczy, a Theo i jego matka zginą. To robota dla kogoś, kto tego nie rozdmucha i bezpiecznie odbije zakładników, zanim porywacze zorientują się co ich trafiło. Pomyślałem, że moglibyśmy, oczywiście ci, któży się zgodzą, zaryzykować i dać popalić Śmierciożercom. Wykorzystamy wszystko czego się nauczyliśmy i co stworzyliśmy na potrzeby kawałów oraz przypadkowo wytworzyliśmy. - przedstawił propozycję czarnowłosy.

-To samobójstwo Harry! Nie masz nawet pojęcia ilu tam jest dorosłych, wyszkolonych czarodziejów, któży nie bawią się w zaklęcia łaskoczące, tylko od wielu lat rzucają niewybaczalne. Nie mamy żadnych szans.-przekonywała Granger.

-Zawsze możemy wziąść wujków Lunatyka i Łapę. Oni raczej znają dwór Lestrange, skoro Syriusz był Aurorem i kuzynem tej Bellatrix. Poza tym nie będziemy mieli bezpośredniego kontaktu z wrogiem. Myślałem bardziej o ślizgońskiej taktyce, nie daj się przyłapać. Rzucamy na nich co mamy, a gdy są zdezorientowani, zabieramy Nottów i wiejemy przy okazji informując Aurorów Dumbledore'a o spotkaniu Śmierciożerców.

-Jak tak o tym mówisz to ja jestem za, tylko musimy opracować dobry plan.-odezwał się George.

-Też jestem za, tylko niech ktoś sprowadzi wujaszków, bo musimy mieć jak najwięcej informacji.- wyraził swoje zdanie Fred.

          I takim sposobem zgodzili się wszyscy obecni, a później również dwaj starsi Huncwoci.
______________
Tak na dobre rozpoczęcie 2022 . Pozdrawiam serdecznie.

Nie ma to jak być Malfoy'em.Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt