Rozdział 3

9.7K 670 87
                                    

Państwo Malfoy siedzieli w sali zabaw, znajdującej się w sierocińcu "Pod Wierzbami ", rozglądając się za idealnym kandydatem na ich przyszłe dziecko. Wspólnie ustalili, że tym razem to oni , a nie ich syn, będą wybierali. Młody Draco był bardzo wybredny i jak tak dalej pójdzie to nigdy nie adoptują żadnego dziecka. A czas leciał nieubłaganie. Nie chcieli, by ich pociecha była jedynakiem, gdyż takie dzieci były zazwyczaj samolubne, rozpuszczone i nie radziły sobie tak dobrze w kontaktach z rówieśnikami. Nie zamierzali oni wychować syna na małego paniczyka, jak to niegdyś zrobił ojciec Lucjusza. Tylko dzięki trudnej szkole życia, jaką była służba dla Czarnego Pana, małżeństwo zmieniło swoje postępowanie i teraz starają się przekonać całe społeczeństwo, że nie popierają już ideologii Voldemorta.
Młody Malfoy kręcił się niespokojnie na krześle, znudzony do granic swoich możliwości i rozglądał po wszystkich nowych, dziecięcych twarzach. Jego wzrok natrafił na małego chłopca, siedzącego w kącie pomieszczenia i bawiącego się cicho pluszowym wężem. W tym momencie do stolika podeszła dyrektorka ośrodka i zajęła całą uwagę jego rodziców. Młodzieniec ześlizgnął się z wysokiego krzesła, po czym podszedł do wspomnianej wcześniej osoby.
Harry znał już wszystkie dzieci, przebywające w jego miejscu zamieszkania, więc przestraszył się, gdy podszedł do niego jakiś nowy, radosny i dobrze ubrany rówieśnik. Na tyle wielki był ten strach, by jego przypadkowa magia się uaktywniła i odrzuciła blondwłosego na jakieś trzy metry od czarnowłosego.
Państwo Malfoy wraz z dyrektorką gwałtownie wstali ze swoich miejsc i podbiegli do swojego dziecka z paniką w oczach. Jednakże malec podniósł się ostrożnie, a na jego twarzy zagościł radosny uśmiech.
-Znalazłem dla siebie braciszka mamusiu! Zabierzemy go już do domu? -zawołał radośnie chłopiec, a trójka dorosłych stanęła jak zamurowana.

Nie ma to jak być Malfoy'em.Where stories live. Discover now