Rozdział 8

8.5K 543 55
                                    

      Lucjusz zamierzał porozmawiać poważnie z synami, a zwłaszcza z czarnowłosym, lecz widząc jak bardzo są oni zmęczeni, postanowił odłożyć wszystkie sprawy do następnego dnia. I mimo że większość osób znających rodzinę Malfoy zapewne by w to nie uwierzyła, małżeństwo utuliło chłopców czule do snu. Dla większości czarodziejskiego świata Narcyza i jej mąż byli zimnymi krearurami, które z pewnością w ramach kary dla Draco za nieposłuszeństwo rzucali zaklęcie Crucio. W rzeczywistości mały blondynek był w najgorszym wypadku zmuszany do samodzielnego sprzątania swojego pokoiku oraz sali zabaw, lub zakazywano mu zabawy z jego ojcem chrzestnym. Uwierzcie mi, czasem nie ma nic gorszego niż sprzątanie po mugolsku takich dużych pomieszczeń, ze skrzatem wskazującym ci, co pominąłeś.
                          
                         *

        Następnego dnia rano Harry wstał kilka minut po siódmej i z początku nie wiedział gdzie jest. Dopiero po pewnym czasie przypomniał sobie o wydarzeniach poprzedniego dnia. Rozejrzał się za swoją kurtką, gdzie wciąż przebywała Scarlet i nie zauwarzył jej nigdzie. Wpadając w panikę, wyskoczył z łóżka i zaczął przeszukiwać pomieszczenie. Gdy nic to nie dało, wpadł na pomysł, żeby zawołać ją. Ledwo słyszalny syk dochodził zza czarnych drzwi, które były jednymi z trzech. Po otworzeniu jego oczom ukazały się półki od podłogi do sufitu zapełnione różnokolorowymi materiałami.
-Scar?-wysyczał niepewnym głosem, nie wiedząc, czy może tam wchodzić.
         Nagle z dolnej szafki ześlizgnęła się wężyca, będąc widocznie niezadowoloną. Podpełzła do chłopca i wspięła po jego ciele, by ostatecznie owinąć się dookoła nadgarstka.
-Wyprassszam sssobie takie traktowanie! Prawie sssię tam udusssiłam! Ossstatni raz biorę udział w takim przedsssięwzięciu.-zamarudziła przyjaciółka szatyna.
-Ssspokojnie ślicznotko. To raczej ossstatni raz. Jak sssię teraz czujesssz?
-Harry?! Gdzie jesteś?!- usłyszał zmartwiony głos swojej nowej mamy.
           Wężyca schowała się pod rękawem piżamy chłopca i zrobiła to w idealnym momencie, gdyż po chwili do pomieszczenia weszła Narcyza.
-Czemu się nie odezwałeś? Martwiłam się o Ciebie. -powiedziała ciepło, kucając przed zielonookim i kładąc dłonie na jego ramionach.
-Przepraszam, po prostu nie słyszałem. Czy coś się stało? -zapytał ze skruchą i miną zbitego pieska.
-Oczywiście że nie, po prostu nie znasz jeszcze domu , a to już pora śniadaniowa. Później pokażemy ci całą posiadłość i poznamy się lepiej. Co ty na to?
-Super! A czy wszyscy potrafią tak nagle znikać i pojawiać się w innym miejscu, bo panie w domu dziecka tak nie robiły?- z ciekawskim i podekscytowanym błyskiem w oczach zadał pytanie szatyn.
-Potrafią to robić tylko czarodzieje i niektóre magiczne stworzenia...-zaczęła wyjaśniać kobieta, lecz malec jej przerwał.
-To czarodzieje istnieją? Tacy jak w bajkach?
-Oczywiście, tylko zwykli ludzie o nas nie wiedzą.
-O nas? Aale ja jestem Harry, tylko Harry. Nnie jjestem czarodziejem.-zaczął jąkająco sprzeciwiać się Potter.
-I nigdy nic niezwykłego w twoim życiu się nie stało? Przypomnij sobie nasze pierwsze spotkanie. Draco został odrzucony od Ciebie na kilka metrów, a przecież nawet go nie dotknąłeś.-przekonywała go blondynka.
-Właśnie, ja nnic nie zzrobiłem.
-To się nazywa przypadkowa magia. Magiczne dzieci nie do końca to wszystko kontrolują, dlatego w wieku jedenastu lat idą do specjalnej szkoły. Później po skończeniu siedemnastu lat , już mogą czarować poza placówką oświatową. Ty i Dracon będziecie uczęszczać do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Teraz koniec pytań, idziemy coś zjeść, byś miał siłę na wycieczkę. I jeśli chcesz możesz nazywać mnie mamą.-zakończyła z uśmiechem, podnosząc się z kucek i prowadząc chłopca w stronę jadalni.

Nie ma to jak być Malfoy'em.Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin