Rozdział 46

3.1K 205 24
                                    

Przez następne tygodnie Theo zawzięcie próbował zwrócić uwagę wybrańca na siebie. Na jego nieszczęście Harry był zajęty dodatkowymi lekcjami z OPCM oraz innymi przydatnymi zajęciami. W końcu przecież nie chciał dać się zabić w Turnieju jak jakiś imbecyl. Poza tym po przemyśleniu wszystkich za i przeciw, młodzieniec stwierdził, że nie ma zamiaru startować do swojego obiektu westchnień, będąc kimś innym niż w rzeczywistości. Dla tego starał się unikać czarnowłosego i najczęściej mu to wychodziło. Nie licząc tych momentów, kiedy chłopak napadał na niego, przyciskając do ściany i całował aż zapominał własnego imienia. I mimo szczerych chęci coraz bardziej wyczekiwał tych chwil.

Wieczorem szóstego grudnia Harry spotkał się ze swoim bratem w Pokoju Życzeń, by jak co roku wręczyć sobie nawzajem drobne upominki. Po kilku kremowych piwach brunet poskarżył się na zachowanie Notta. Draco wymyślił, w jego mniemaniu, najlepszy sposób na pozbycie się zalotnika jego kochanego braciszka. Mianowicie blondyn miał udawać partnera zielonookiego, dzięki czemu Theo miał dać sobie z nim spokój. Żaden z nich nie wiedział niestety, do czego zdolny był akurat ten ślizgon, jeśli na czymś mu zależało.

⛄🦌

Swój plan chłopcy postanowili wprowadzić w życie już następnego dnia. Decyzją dyrektora, Potter miał co tydzień siedzieć przy stole innego domu. Akurat dobrze złożyło się, że teraz była kolej na Slytherin, więc brunet zajął miejsce tuż obok swojego
brata. Przez cały posiłek blondyn udawał, że adoruje Harry'ego i kątem oka obserwował reakcję Notta. Nastolatek przywdział na twarz maskę obojętności, lecz jego wzrok ciskał zaklęcie zabijające w Draco. Po posiłku starszy z braci chwycił młodszego pod ramię i wyciągnął go z Wielkiej Sali do Pokoju Życzeń. Gdy chłopcy usiedli na kanapie w pomieszczeniu wyglądającym jak salon rodziny Malfoy we Francji, pierworodny zaczął zwijać się że śmiechu, aż spadł z mebla na miękki dywan.

-Gdybyś tylko widział ten jego wzrok. Facet najchętniej ubiłby mnie na miejscu. Chyba nieźle go wzięło.-rechotał nie mogąc nabrać oddechu.

-Nie chcę robić mu emocjonalnej krzywdy ani żadnej innej. W dalszym ciągu jest jednym z naszych przyjaciół.

-Niemartw się mały, to tylko zawód miłosny, nikt jeszcze od tego nie umarł.

_______________

. *
W
WWW
WWWW
WWWWWW
. WWWWWWW
I

Wesołych świąt wszystkim życzę i wymarzonych prezentów pod choinką. Rozdział miał być dłuższy, ale przez pracę nie miałam czasu na pisanie, wtedy kiedy pojawiała się wena. Do końca roku postaram się wrzucić jeszcze jeden. Macie śnieg, bo w Holandii to już nawet miejscami kwiaty kwitną? Ściskam was mocno i do następnego.😘

Nie ma to jak być Malfoy'em.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz