Rozdział 23

6.1K 448 154
                                    

-Slytherin! - wykrzyczała Tiara, a przy stole węży rozbrzmiały głośne oklaski.

          Czarnowłosy ściągnął kapelusz, oddał go wicedyrektorce, po czym wolnym krokiem skierował się w stronę miejsca, gdzie siedział jego brat. Usiadł po prawej stronie Draco i na chwilę się wyłączył. Ocknął się dopiero, gdy blondyn szturchnął go mało delikatnie pod żebrami i zauwarzył, że dookoła panuje niezwykła cisza.

-Czy pan Harry Potter jest tu z nami?- zawołała McGonagall, ze zirytowaną miną.
         Kiedy nikt się w dalszym ciągu nie odezwał, ludzie wokół zaczeli szeptać. W końcu do mównicy podszedł Dumbledore i przemówił spokojnie.

-Spokojnie moi drodzy, zapewniam, że osobiście zbadam tą sprawę, a teraz dokończmy przydział.- zapewnił z dobrotliwym uśmiechem i wszystko pozornie wróciło do normy.

         Po posiłku, przemowie dyrektora i udaniu się do pokoju wspólnego, pierwszaków przejął Snape.

-Witam wszystkich w nowym roku szkolnym. Starsi zapewne znają na pamięć wszystkie zasady, które wpajam wam zawsze na początku, ale dla nowych jest to coś nieznanego, tak więc zacznijmy od początku. Slytherin to zgrany dom, który ma własne tradycje oraz prawa. Wszyscy traktujemy się nawzajem z szacunkiem, stajemy za sobą murem, gdy inne domy są przeciwko jednemu z nas. Wszyscy którzy tu stoicie jesteście na czas trwania waszej edukacji rodziną i tak macie się zachowywać. Wszystkie kłótnie zostają w tym pomieszczeniu. Jeśli zdaży wam się coś przeskrobać, to mam nadzieję, że użyjecie swojego sprytu, by się ze wszystkiego wyplątać. Naszymi najgorszymi przeciwnikami są Gryfoni, którym nie radzę ufać. Te małe gnojki są pod specjalną protekcją dyrektora oraz Minerwy McGonagall, więc nie radzę z nimi zadzierać, bo wiadome jest to, że przegracie. Inni twierdzą, że nasz dom to siedlisko zła i przyszłych Czarnych Panów, co jest oczywiście nieprawdą. Nie dajcie się sprowokować i dbajcie o siebie nawzajem, a w razie jakichkolwiek problemów, zawsze możecie zgłosić się do mnie. Życzę wam spokojnych snów i widzimy się jutro na śniadaniu. Nie spóźnijcie się. -zakończył Severus, po czym oddalił się, łopocząc szatami, przez co wyglądał jak przerośnięty nietoperz.

          Wszyscy zaczeli rozchodzić się do swoich pokoi, opowiadając przyjaciołom o wakacjach. Dwójka Malfoy'ów dostała miejsca razem z Blaisem Zabinim i Teodorem Nottem. Po zapoznaniu ze współlokatorami, chłopcy po kolei udali się do łazienki, po czym pogasili światła i poszli spać.

         Niestety jeden z nich przewracał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Draco wyczulony na wszelkie sygnały od brata, przebudził się, po czym z westchnięciem wygramolił z pod ciepłej kołdry i na paluszkach podszedł do łóżka czarnowłosego.

-Suń się dzieciaku, zaraz cię utulę. Mam nadzieję, że reszta nie odezwie się jutro na ten temat, bo cię utłukę twoją własną miotłą.-wymamrotał blondynek, burkliwym tonem.

-Tobie też dobranoc starszy bracie.

         Malfoy'owie wtulili się w siebie, po czym obu szybko zmorzył sen i spali spokojnie aż do rana.

Nie ma to jak być Malfoy'em.Where stories live. Discover now