W niczym nie wyróżniającym się domku z numerem czwartym, przy ulicy Privet Drive usłyszeć można było głośny płacz dziecka. Właściwie jak się nad tym zastanowić, zawodzenie to słychać było już od kilku dni. Mieszkańcy owego budynku byli w coraz gorszych nastrojach i ledwo trzymali nerwy na wodzy. Ten okropny chałas powodował syn państwa Dursley, Dudley. Miał on półtorej roku i był wyjątkowo pulchnym, marudnym oraz płaczliwym malcem. W tym samym domu przebywał również mały, spokojny, zielonooki chłopczyk, który tego dnia znów nie dostał na czas swojego posiłku, przez co było tylko kwestią czasu, aż i on wybuchnie płaczem. Działo się tak, ponieważ małżeństwo na pierwszym miejscu zawsze stawiało potrzeby własnego syna, zamiast dbać o obu w równym stopniu. Gdy w końcu mały Harry zaczął kwilić nieszczęśliwie, panu domu puściły nerwy.
-Ubieraj się Petunio. W tej chwili jedziemy do sierocińca i pozbywamy się tego podrzutka.
-Ale Vernonie, co jeśli Ci dziwacy, którzy nam go zostawili nas obserwują? Wiem do czego oni są zdolni i wierz mi, że nie chcemy by do nas zawitali. -odezwała się jego żona.
-Mam ich gdzieś! Spakuję Dudziaczka, a Ty zajmij się tym bachorem.
Tak oto półtoraroczny Harry Potter został przetransportowany do Londynu, a później kolejny raz w przeciągu miesiąca porzucony na czyimś progu. Tym razem był to sierociniec o wdzięcznej nazwie "Pod Wierzbami ".
Kilka pierwszych lat nie było łatwych dla chłopca. Za każdym razem, gdy już miał go ktoś adoptować , okazywało się, że domniemani przyszli opiekunowie jednak rezygnują. Harry był bardzo nieufnym dzieckiem i stronił od kontaktów z innymi ludźmi. Z czasem w jego pobliżu zaczęły dziać się dziwne i niewytłumaczalne rzeczy, co jeszcze bardziej odstraszyło innych. Opiekunki martwiły się o tego malucha.
Minęło dwa i pół roku, zanim wtedy już czterolatek otrzymał szansę na normalne życie.
CZYTASZ
Nie ma to jak być Malfoy'em.
FanfictionHarry trafia do domu dziecka. Nikt nie wie jak chłopiec ma na nazwisko, ponieważ na kartce którą miał przy sobie, kiedy go znaleziono na progu domu dziecka, napisane było tylko jego imię. Czy ktoś go adoptuje i stworzy dla niego dobry dom? Czy...