Rozdział 29

5K 388 26
                                    

          Kilka dni przed przerwą świąteczną chłopcy postanowili zrobić pożegnalny kawał i jednocześnie przetestować nowy, eksperymentalny eliksir Harry'ego pod nazwą "Aniołki". W razie konieczności stworzył on również odtrutkę, ale nie sądzili, żeby była potrzebna.

           Tymczasem zbliżała się pora obiadowa i jednocześnie koniec zajęć OPCM. Nowy nauczyciel był dużo lepszy od poprzedniego, uczniowie bardzo go lubili, przynajmniej większość z nich. Dzieci byłych śmierciożerców oraz niektórzy czystokrwiści byli bardzo ostrożni i wiedzieli, że ich rodzice nie pochwalili by, bratania się z przeciwnikiem Czarnego Pana, który na dodatek nie był czystej krwi.
Wraz z końcem lekcji wszyscy poderwali się ze swoich miejsc i po spakowaniu rzeczy, udali w stronę drzwi, lecz nie wszystkim się to udało.

- Czy mógłbyś zostać na chwilę Harry? Chciałbym z tobą chwilę porozmawiać. -odezwał się głośno profesor Lupin i Malfoy doskonale wiedział, że nie ma możliwości, by taktownie odmówić tej prośbie.

         Gdyby zaczął się wykręcać, byłoby to wielce podejrzane i dało do myślenia mężczyźnie. Tak więc przyparty do muru chłopiec, rzucił swojemu bratu uspokajające spojrzenie, po czym odwrócił się i skierował na przód klasy. Gdy drzwi zostały zamknięte za ostatnim wychodzącym, Remus podszedł do czarnowłosego i uśmiechnął się miło.

-Zauważyłem, że dobrze sobie radzisz z tego przedmiotu i chciałem zaproponować ci pewien układ. Jeżeli byś chciał, mógłbym zrobić dla ciebie dodatkowe zajęcia z Obrony i podszkolić cię z pojedynków. Jestem pewny, że twój nadzwyczaj bystry umysł nudzi się tak prostymi zaklęciami, jakie mamy w podstawie programowej.

-Dziękuję proszę pana, ale dostaję wystarczająco dużo dodatkowej wiedzy od mojego ojca oraz wuja. -odpowiedział dyplomatycznie chłopak.

-Cóż, to dobrze, że obaj dbają o twoją edukację, ale na pewno znam kilka sztuczek, które mogłyby być przydatne. Wiem, że Severus wraz z Lucjuszem nie mają o mnie dobrego zdania, ale z pewnością nie jestem do końca taki jakim mnie opisują. Każdy popełnia błędy, zwłaszcza będąc młodym i głupim. Czasem wrogowie okazują się przyjaciółmi, a przyjaciele wrogami. Ważne jest by w porę zauwarzyć różnicę. Ja kiedyś tego nie zrobiłem i przez to straciłem wszystko co było dla mnie najważniejsze. Miłość potrafi zaślepić człowieka. -westchnął, a jego twarz postarzała się o kilka lat.

-Przykro mi z powodu pańskiej straty. Chyba powinienem już iść, bo spóźnie się na obiad, a jak mama się dowie, to będę miał szlaban. -starał się wycofać z tej niezręcznej dla siebie rozmowy i był już w połowie pomieszczenia, gdy zatrzymały go słowa Remusa.

-Pachniesz dokładnie jak ponad dziesięć lat temu Harry. Mój wilk wyczuwa członka swojego stada w tobie. Stałeś się nim w dniu, w którym James mi cię pokazał i pozwolił trzymać na rękach. Byłeś taki malutki wtedy, bałem się, że coś ci zrobię przez przypadek. Tego się nigdy nie zapomina Szczeniaku.

-Nie wiem o czym pan mówi. Nie znam żadnego James'a. - skłamał szybko czarnowłosy, czując jak wali mu serce.

-Wiem, że kłamiesz mały. Nie masz pojęcia, jak długo cię szukałem. Sprawdziłem każdą rodzinę, do której mógł oddać cię Dumbledore, ale za każdym razem nic z tego. Byłem nawet u Petunii, ale powiedziała, że nie ma cię u niej. To starsza siostra twojej mamy.

-Moja mama ma dwie siostry i żadna nie ma imienia od nazwy kwiatu.

-Nie jestem twoim wrogiem Harry. Jeśli się boisz, że powiem twoim rodzicom lub Severus'owi, że się wygadałeś o prawdziwej tożsamości to nic ode mnie nie usłyszą. Nie zrobię nic, co może sprowadzić na ciebie kłopoty. Jeżeli się icb boisz albo krzywdzą cię w jakiś sposób, to postaram się załatwić, żeby nie mieli żadnycb praw do ciebie. -przekonywał żarliwie Lupin, a młody Malfoy był coraz bardziej przerażony.

     To nie mogło skończyć się dobrze...

Nie ma to jak być Malfoy'em.Where stories live. Discover now