7.

79 4 0
                                    

GREG




Nana poroniła. Była w piątym miesiącu i naprawdę dobrze znosiła myśl, że zostanie matką po raz drugi. Nawet dla Polly była miła. Córka była szczęśliwa, że oboje rodziców skupiało na niej swoją uwagę. Wierzyłem, że mogliśmy być szczęśliwą rodziną, że wszystko się ułoży. Bardzo tego chciałem. Mimo zdrady nadal kochałem swoją żonę. Jednak po stracie dziecka zaczęła zachowywać się dziwnie. Nie poznawałem jej. Często bywała smutna i oschła. Zamykała się w domu, mimo że kiedyś nie było dnia, żeby nie wyszła do miasta. Lubiła towarzystwo ludzi. Podejrzewałem, że miała depresję. Zasugerowałem nawet wizytę u psychologa, na co zareagowała nerwowo. Chciałem tylko pomóc. Szkoda, że Nana odebrała to jako atak. Mimo to spróbowałem ponownie.

– Nie – powiedziała stanowczo.

Nie rozumiałem, czemu była taka uparta. Nie przejmowała się, że też cierpiałem i powinienem porozmawiać z kimś na ten temat. Na tę chwilę nie miałem nikogo poza żoną, ale ona mnie obwiniała. Zamierzałem skorzystać z pomocy psychologa i nie wiedziałem w tym nic złego. Nana sama nie poradzi sobie ze stratą dziecka. Nie spodziewałem się, że aż tak bardzo ją to dotknie. Po urodzeniu córki szukała powodu, żeby wyrwać się z domu. Nie spędzała z nią więcej czasu niż to konieczne. Czemu miałem uwierzyć, że tym razem będzie inaczej?

– Nana, potrzebujesz pomocy.

– Miałeś o nas dbać! – rzuciła oskarżycielskim tonem.

Kolejny raz to samo. Miałem dość tłumaczenia się z czegoś, na co nie miałem wpływu. Lekarz powiedział, że nic nie mogliśmy zrobić. Jednak nie potrafiłem wytłumaczyć tego swojej żonie, która uznała, że gdybym lepiej się nią zajmował, nie straciłaby dziecka. Nic do niej nie docierało. Miałem wrażenie, że obwinianie mnie sprawiało, że czuła się lepiej. Szkoda tylko, że nie brała pod uwagę moich uczuć. Jak zawsze myślała tylko o sobie, bo przecież tylko ją spotkało coś złego.

– To nie moja wina.

– Twoja. - Wycelowała we mnie palcem.

Ta rozmowa była bez sensu. Wolałem jej nie kontynuować. Mógłbym wytknąć żonie wiele błędów. Do tego dodałbym zdradę, która zabolała mnie najbardziej. Mimo tego, co zrobiła Nana, wcale nie starała się być lepszą małżonką. Ciągle we mnie widziała problem. Miałem tego dość.

– Mamusiu! - Usłyszałem za sobą piskliwy głosik Polly.

Nie była już malutkim dzieckiem, które nic nie rozumiało. Miała sześć lat i wiedziała, kiedy rodzice się kłócili. Musiałem ją stąd zabrać. Wolałem, żeby nie słuchała oskarżeń swojej matki, rzucanych w moją stronę. Chyba bałem się, że kiedyś córka zacznie mnie obwiniać tak samo, jak Nana. Chociaż starałem się być dobrym ojcem.

– Chodź do tatusia. - Wziąłem ją na ręce i szedłem w stronę wyjścia.

– Dbasz tylko o nią! – krzyknęła za nami Nana.

Zignorowałem to. Żona wiele razy wypominała mi, że wolałem zajmować się córką niż nią. Wkurzało mnie, że była zazdrosna o własne dziecko. Nie powinno tak być. Polly potrzebowała opieki rodziców. Była zależna od nas, a Nana to dorosła kobieta, która powinna zrozumieć, że dziecko było na pierwszym miejscu.

– Mama jest na mnie zła? – spytała córka, gdy skończyliśmy oglądać bajkę.

Nie chciałem, żeby obwiniała siebie. Chociaż zdawałem sobie sprawę z tego, że córka nieraz zauważyła, że matka ją od siebie odpychała. Nie wiedziałem, jak tłumaczyć zachowanie Nany. Odkąd na świat przyszła Polly nie znajdowała dla niej czasu. Była wściekła, że została uziemiona na kilka tygodni w domu, bo przez to jej kariera modelki stała w miejscu. Wydawało mi się, że bardziej bolało ją, że obcy faceci nie patrzyli na nią, jak dawniej, bo wiedzieli, że została matką. Dopiero po powrocie do formy sprzed ciąży wrócił jej lepszy nastrój, ale to nie sprawiło, że zbliżyła się do córki. Czemu więc uwierzyłem, że przy kolejnym dziecku byłoby inaczej? Chyba tylko dlatego, że chciałem ponownie zostać ojcem.

Skrzywdzeni.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz