17.

60 7 0
                                    

GREG






Nana nawet nie próbowała skontaktować się z córką. Wcale nie interesowała się jej losem. Byłem na nią wściekły. Nie odzywaliśmy się do siebie. Ostatnio nawet przestała spędzać czas z Joshem. Wcale mnie to nie dziwiło. Wiedziałem, że w końcu znudzi ją udawanie idealnej matki. Wychodziła na miasto, nie informując mnie o tym. Zapewne znowu mnie zdradzała. Nie miałem sił jej pilnować. Powinienem ufać żonie, ale nie mogłem. Tym razem nie zamierzałem udawać, że o niczym nie wiedziałem. Wystarczy jedno podejrzenia, a zakończymy to małżeństwo. I tak ciągnęliśmy je zbyt długo. Dzieci kiedyś mnie zrozumieją. Miałem taką nadzieję. Postaram się, żeby w życiu Josha niewiele się zmieniło.

Spotykałem się z Polly co tydzień. To był mój warunek. Inaczej zmusiłbym ją do powrotu do domu. Nie dyskutowała. Na szczęście. Musiałem wiedzieć, co się u niej działo. Tym bardziej że wcale nie miała zamiaru pogonić swojego beznadziejnego chłopaka. Chciałem od razu dostrzec coś niepokojącego i zabrać ją do domu. Nie pozwolę Malikowi zniszczyć mojej córki. Gdy tylko zdecyduje się go pogonić, rozliczę się z nim za każdego siniaka na ciele Polly.

Pewnego razu córka dnia zadzwoniła do mnie w nocy zapłakana. Nic nie rozumiałem z jej słów. Jednak od razu się rozbudziłem, gotów do niej jechać. Byłem przerażony. Nie zastanawiałem się nawet chwili. Córka mnie potrzebowała i nie mogłem jej zawieźć. Miłem tysiące myśli i modliłem się, żeby żadna z nich nie okazała się prawdą. Od razu zjawiłem się w mieszkaniu córki. O kilka minut za późno.

Polly leżała zakrwawiona na podłodze. Jej ciało było bezwładne. Miałem wrażenie, że nie oddychała. Rozpłakałem się na ten widok. Właśnie tego próbowałem uniknąć. Dzwoniąc na pogotowie, obawiałem się, że stracę swoje dziecko. Nie umiałem zebrać się w garść, żeby pomóc córce. Nigdy w życiu nie czułem się taki bezradny i bezużyteczny. Czekałem na lekarzy, mając wrażenie, że mijały godziny.

– Polly, córeczko. - Trzymałem ją mocno w ramionach. – Polly. Polly, wytrzymaj. Jesteś silna – szeptałem.

Była pobita. Miała siniaki na całym ramieniu i zakrwawione ubranie. Wiedziałem, że to się źle skończy. Nie powinienem zostawić jej z tym facetem. Próbowałem namówić córkę do pogonienia go. Czułem się winny. Nie powinienem odpuścić. Mogłem go dorwać i obić mu gębę za każdym razem, gdy podniósł rękę na Polly. Może by go to czegoś nauczyło. Znajdę go. Zrobię wszystko, żeby chłopak cierpiał. Choćbym miał iść za to do więzienia. Będzie warto.

Wydawało mi się, że minęły godziny, a nie minuty, zanim zjawiło się pogotowie. Panował chaos. Wyrwali mi córkę z rąk i zadawali masę pytań. Na żadne z nich nie umiałem odpowiedzieć. Szumiało mi w głowie. Starałem się skupić tylko na córce. W którymś momencie nawet zacząłem poganiać lekarza, przerażony, że nie uda mu się uratować Polly. Chyba właśnie dlatego nie wpuścili mnie do karetki. Jechałem za nimi, łamiąc przepisy, modląc się o życie córki i o to, żeby nie zatrzymała mnie policja. Musiałem być przy swoim dziecku.

W szpitalu mnie przesłuchano. Nie pozwolono mi się dowiedzieć, czegokolwiek o stanie zdrowia swojego dziecka. Niewiarygodnie, że podejrzewano, że byłbym zdolny zrobić krzywdę własnej córce. Przecież to nie przeze mnie się tutaj znalazła! Miałem ochotę rzucać przedmiotami. Ledwo powstrzymywałem się przed pobiciem policjanta, który zasugerował, że pobiłem Polly. Pierdolony idiota!

– Jesteście popierdoleni! – wrzeszczałem.

– Proszę się uspokoić.

Jak miałem się uspokoić? Podejrzewali mnie o zrobienie krzywdy własnemu dziecku. Nigdy bym tego nie zrobił. Dbałem o Polly całe życie. Nie mogłem wybaczyć sobie, że pozwoliłem jej zamieszkać samej. Jedyne, co mnie uspokoiło to świadomość, że córka wiedziała, że mogła do mnie zadzwonić w każdej chwili. Była w stanie prosić mnie o pomoc. Inaczej być może umarłaby w mieszkaniu, zanim zjawiłbym się tam rano. Nie chciałem nawet o tym myśleć, bo zaczynało mną trząść. Poza tym nie siedziałbym tutaj przerażony, gdybym skrzywdził Polly. Jak mogli być takimi idiotami?! Musieli szukać sprawcy, zanim ucieknie z miasta. Nie mógł uniknąć kary! Liczyłem, że zgnije w więzieniu.

Skrzywdzeni.Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang