10.

80 7 1
                                    

GREG




Dni spędzane z Naną były coraz gorsze. Ciągle się mnie o coś czepiała. Odnosiłem wrażenie, że nagle wszystko jej we mnie zaczęło przeszkadzać. Skoro byłem taki zły, czemu lata temu się ze mną związała? Wtedy nie widziała we mnie żadnej wady. Udawała wielce zakochaną. Nie miałem nic, więc nie mogło jej chodzić o moje pieniądze. Najczęściej miałem dość swojej żony. Rozważałem rozwód. Nie widziałem już dla nas szans.

– Chcę dziecka! – wrzeszczała.

Gadała o tym od miesięcy. Nie mogłem jej słuchać. Wcześniej wariowała na innym punkcie. Po tym, jak poroniła, wymyślała sobie tysiące problemów. Nie poznawałem jej. Dawna Nana nie robiła takich cyrków. Chyba wolałem, gdy oglądała się za facetami, niż zatruwała życie mnie. Przynajmniej mogłem normalnie żyć i zajmować się swoimi sprawami. Obojgu było nam lepiej.

– Staram się.

Chciałem mieć drugie dziecko, ale to, co wyprawiała moja żona to wariactwo. Nie byłem w stanie jej zaspokoić. Ciągle czułem presję, a ona nawet nie starała się mnie zachęcić. Każde zbliżenie z nią było stresujące. W kółko powtarzała, że mam się bardziej starać, że pragnie tego dziecka, a mnie odechciewało się działać. Nie sądziłem, że kiedyś będę narzekał na zbyt dużo seksu, ale od niedawna nie czerpałem z niego żadnej przyjemności.

– Postaraj się bardziej.

– Czego ode mnie oczekujesz? - Skrzyżowałem dłonie na torsie.

Zastanawiałem się, co jeszcze miałem zrobić, żeby zadowolić swoją żonę. Czekałem na jej cudowne rady, ale może powinna pomyśleć o swoim zachowaniu. Może to przez nią nie mogliśmy mieć dziecka. Obwiniała mnie, ale nie wzięła pod uwagę, że problem leżał po drugiej stronie. Gdyby trochę odpuściła, może udałoby mi się w końcu ją zapłodnić. Powinienem wytknąć to swojej żonie. Chociaż nie przyniosłoby mi to spokoju, a więcej pretensji.

– Dziecka. Do cholery bądź facetem!

Często mnie raniła. Wiele razy złość Nany tłumaczyłem stratą, ale przesadzała. Przydałaby jej się wizyta u psychologa albo psychiatry. Nie mogła się na mnie wyładowywać. Czy nie zdawała sobie sprawy, że też musiałem sobie radzić ze stratą dziecka? Miałem wrażenie, że nie. Myślała tylko o sobie. Nawet nie zapytała, jak się czułem. Cała Nana. Nic się nie zmieniła.

– Przestań.

Wyszedłem, nie chcąc jej dalej słuchać. Nic nowego nie miała do powiedzenia. Niech przemyśli swoje zachowanie. Chociaż do niej i tak nic nie docierało. Prędzej czy później dojdzie do naszego rozwodu. Niepotrzebnie to przedłużaliśmy. Wątpiłem, żeby udało nam się jeszcze uratować nasze małżeństwo, nawet jeśli pojawiłoby się dziecko. Nie złączy naszej rodziny.

Wolałem wyjść z córką na spacer niż zostać z żoną. Potrzebowałem odetchnąć. Świerze powietrze dobrze mi zrobi. Polly przynajmniej cieszyła się na spędzenie czasu w moim towarzystwie. Chciałbym, żeby jej matka też doceniła, że byłem wartościowym człowiekiem. Starałem się być dobrym mężem. Przez lata spełniałem zachcianki Nany. Nie narzekałem. Ona wynajdowała problemy i wymówki, by spędzać czas poza domem. Bez nas.

– Gdzie pójdziemy? - Spojrzałem na córkę.

– Do kina. - Uśmiechnęła się zadowolona. – Na bajkę.

Nie miałem wyboru. Cieszyłem się, że córka była szczęśliwa. Jej dobro było dla mnie najważniejsze. Dałbym jej wszystko. Miałem nadzieję, że kiedyś doceni, co dla niej robiłem. Liczyłem na to, że gdy dorośnie i zechce wyprowadzić się z rodzinnego domu, nadal będzie utrzymywać ze mną kontakt. Nie chciałbym, żeby się ode mnie odcięła.

Skrzywdzeni.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz