59.

33 3 0
                                    

POLLY








Musiałam porozmawiać z Calebem. Był ze mną szczery, więc ja też powinnam. Zasłużył na to. Bardzo starał się, żebym czuła się dobrze. Nie zostawił mnie, chociaż to nie jego rolą było się mną zaopiekować. Tym bardziej że go odrzuciłam. Chciałabym się mu jakoś odwdzięczyć za to, co dla mnie zrobił. Nawet nie zdawał sobie spraw, jakie to dla mnie ważne. Ostatnie dnie były spokojne, ale bałam się, że znowu zawiodę. Zazwyczaj przeze mnie wszystko się komplikowało. Wiele myślałam o naszym związku. Oczywiście nie chciałam odejść od Caleba. Wcześniej popełniłam błąd, którego żałowałam. Zraniłam go, ale byłam zagubiona. Nie umiałam poradzić sobie ze swoimi problemami. Brak pamięci sprawiał, że robiłam głupie rzeczy, ale nie chciałam zwalać winy na to. Przy Camdenie czułam się bezpiecznie. Dostałam od niego dużo zrozumienia i wsparcia.

– Wiem, że trochę na to za późno – spojrzałam na niego – podjęłam złą decyzję.

– Co?

Bał się, co usłyszy, ale nie miałam na myśli nic złego. Nie musiał się martwić. Po prostu chciałam porozmawiać. Czekało nas jeszcze wiele poważnych rozmów. Przecież planowaliśmy razem życie i wcale mnie to nie przerażało. Chyba Caleb wiedział już, że przy nim czułam się spokojna. Mało rzeczy mi w nim przeszkadzało. Musiałam się przyzwyczaić do jego nawyków. Czasami tylko było dziwnie. Wkroczyłam do życia Camdena, mimo że nie wiedziałam, jak funkcjonował na co dzień. Tylko tyle że zajmował się małym Milesem, z którym musiałam się dzielić jego ojcem. Przywyknę. Różnica wieku wcale mi nie przeszkadzała. Na co dzień w ogóle jej nie dostrzegałam. Tylko ludzie mieli z tym problem, ale nimi nie zamierzałam się przejmować. Oni nie byli w stanie zrozumieć naszych uczuć. Nikt nie był w stanie tego zrobić, dopóki nie znajdzie się w naszej sytuacji.

– Byłam zagubiona. Wtedy nie chciałam dziecka, ale teraz żałuję.

Chociaż to nie do końca prawda. Jednak nie chciałam wyjść na jakąś egoistyczną sukę, której to dziecko przeszkadzało. Chodziło o coś zupełnie innego. Może gdybym porozmawiała z Calebem od razu, nie byłabym przestraszona jak wtedy, gdy dowiedziałam się o ciąży. Nie powinnam być zaskoczona. Przecież tak kończyło się zapominanie o antykoncepcji, a ja ani razu o niej nie pomyślałam. Jednak wiadomość o dziecku zwaliła mnie z nóg. Nie widziałam innego wyjścia. W tamtej chwili byłam zagubiona bardziej niż kiedykolwiek, ale nie potrzebowałam nikogo, kto by mi pomógł. Musiałam to zrobić. Wcale nie chciałam być matką. W ogóle nie nadawałam się do tej roli. Nie czułam żadnego instynktu. Nie mogłam zniszczyć temu dzieciakowi życia, jak zrobiła to moja matka.

– To nieważne – starał się brzmieć lekceważąco.

Próbował udawać, że było dobrze. Nie musiał tego dla mnie robić. Chciałam, żeby traktował mnie na równi ze sobą, a nie jak dziewczynę, którą ciągle trzeba było niańczyć. Byłam jego partnerką, a nie kolejnym dzieckiem do wychowania. Musiał zdawać sobie sprawę z tego, że jego zachowanie względem mnie miało wpływ na nasz związek. Czekała nas długa droga, ale się nie poddam. Wiedziałam, że Caleb był zraniony. Ten ból nadal w nim tkwił. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek mi wybaczy. Chciałabym zapomnieć o tym, co się stało. Ruszyć do przodu. Czułam się złą partnerką dla Caleba, skoro nie chciałam z nim dziecka. Może on chciałby zostać kolejny raz ojcem. Chociaż dla mnie to było zbyt wiele. Miałam nadzieję, że mnie o to nie poprosi.

– Ważne. - Patrzyłam na niego. – Czy nadal chcesz być ojcem? Znaczy, nie wiem, czy dam radę, ale...

Nie byłam pewna, co chciałam powiedzieć. Żadne słowa nie były w stanie opisać, co czułam. Strach, że powie tak, że nie będę zdolna go zadowolić. Przecież nie zmieniłam zdania w kwestii macierzyństwa. A może? Powinnam to jeszcze raz przemyśleć, zanim zaczęłam naszą rozmowę. Musiałam być pewna tej decyzji. Miała ogromny wpływ na naszą przyszłość. Skoro Caleb chciał kolejnego dziecka, powinnam bez problemu się na to zgodzić. Kochałam swojego faceta, więc uszczęśliwienie go nie mogło być trudne. A jednak miałam wątpliwości. Czy w innych kwestiach też? Nie bardzo. Myśl o dzieciach nie wywoływała we mnie żadnych pozytywnych emocji. Nie potrafiłam się cieszyć z ich powodu. Wolałabym nigdy nie zostać matką, jeśli zależałoby to tylko ode mnie.

Skrzywdzeni.Where stories live. Discover now