62.

32 2 0
                                    

POLLY








Rozumiałam złość Zoe. Nie podobało jej się, że chciałam należeć do rodziny Camdena. Miała prawo do wyrażenia swojego zdania w tej sprawie. Przynajmniej była szczera. Zapewne liczyła, że jej ojciec zwiąże się z kimś w swoim wieku. Z kobietą, która stanie się dla niej matką, której potrzebowała. Niestety musiała pogodzić się z jego wyborem. Miałam tylko nadzieję, że się przeze mnie nie pokłócą. Przecież nie musiałam spędzać czasu z Zoe, skoro tego nie chciała. Przyjaźniłyśmy się jako małe dziewczynki, ale od tamtego czasu dużo się zmieniło. Nie wiedziałam nawet, czy miałybyśmy o czym jeszcze ze sobą rozmawiać. Nasze życia bardzo się różniły. Zapewne córka Caleba miała duże grono znajomych i lubiła wychodzić z nimi na miasto i to dość często. Ja wolałam przesiadywać w domu sama. Teraz częściej siedziałam ze swoim facetem, ale nie miałam problemu, z tym że nie wychodziłam nigdzie ze znajomymi.

– Przepraszam za nią. - Głaskał mnie po plecach.

Wcale nie musiał mnie przepraszać za swoją córkę. Chciałam go uspokoić. Za bardzo przejmował się tym, że Zoe mogła mnie zranić. Nie liczyłam, że dziewczyna spokojnie przyjmie to, że związałam się z jej ojcem. Miała wiele powodów do nerwów. Chociażby mój wiek i to, że byłam córką Nany, która zniszczyła jej rodzinę. Chociaż to ja i ojciec oberwaliśmy najbardziej. Jednak tego nie była w stanie dostrzec. Poza tym nadal była zła za to, co zrobiła moja matka. Akurat tego nie mogłam zmienić. Nawet jeśli bym chciała. Sama czułam złość. Jednak nawet już jej tego nie wykrzyczę. Nie żyła. Nie poczułam ani trochę żalu, gdy dowiedziałam się o śmierci matki. Nawet nie byłam na jej grobie. Nie wiedziałam, gdzie została pochowana. Wcale mnie to nie interesowało. Zasłużyła sobie na to po tym, jak przez lata mnie od siebie odpychała. Zapracowała sobie na to, żeby o niej zapomnieć.

– Ma prawo tak czuć.

– Ale nie może cię obrażać.

Nie musiał się mną przejmować. Poradzę sobie z tym. Wystarczyło, że będzie obok. Potrzebowałam go bardziej, niż chciałam się do tego przyznać. Chociaż nie powinnam mieć z tym problemów. Przecież w końcu mogliśmy być razem. Popełniłam błąd, zostawiając Caleba, ale dzięki temu zdałam sobie sprawę, jak bardzo ważny dla mnie był. Ojciec też z czasem to zrozumie. Nie rozmawialiśmy jeszcze o moim związku. Łatwiej było się wyprowadzić niż słuchać, jak tata próbował mnie zniechęcić do Camdena. Wiedziałam, że nie pogodził się z tym, że związałam się z facetem starszym od siebie o dwadzieścia lat, ale wcale mi to nie przeszkadzało. Przynajmniej Caleb był odpowiedzialny. Czułam się przy nim bezpieczna. Wierzyłam, że mnie nie skrzywdzi. Ufałam mu.

– Caleb, naprawdę nic się nie stało.

Zoe miała prawo być zła. Pewnie zachowałabym się tak samo na jej miejscu. Młoda dziewucha zawróciła w głowie starszemu facetowi. Zapewne zastanawiała się, co ja takiego widziałam w jej ojcu. Nie chciałam wykorzystać Caleba. Po prostu dobrze się przy nim czułam. Miałam wrażenie, że tylko on był w stanie mnie zrozumieć. Tylko jemu zaufałam. Chociaż zraniłam go kilka razy, nie poddał się. Dał mi kolejną szansę. Nie wyobrażałam sobie związku z nikim innym. Tym bardziej po tym, co przeszłam z Malikiem. Miałam nadzieję, że już nigdy go nie spotkam. Byłam przerażona myślą, że mógłby się do mnie zbliżyć. Tamtego dnia byłam w okropnym stanie. Nie wiedziałam, jak długo zniosę jego bliskość. Tak naprawdę zeszłam na dół po nóż, gotowa się bronić. Zadzwoniłam do taty, żeby przeprosić go za to, co zrobię i licząc, że pomoże mi się z tego wyplątać. Nie przewidziałam, że nie dam rady, że Malik dorwie mnie pierwszy. Chciałam o tym zapomnieć. Jednak czekała mnie długa droga, zanim to się stanie.

– Mam prawo być szczęśliwy.

– I jesteś? - Spojrzałam na niego. – Ze mną?

Wiele razy go skrzywdziłam. Myślałam wtedy tylko o sobie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że Caleb mógł cierpieć z mojego powodu. Przecież radził sobie z uczuciami o wiele lepiej ode mnie. Musiałam to zmienić. Chciałam być dla niego lepszą partnerką. Caleb nigdy nie ukrywał przede mną swoich uczuć. Chciałabym mu się odwdzięczyć. Był przy mnie, gdy go potrzebowałam, nawet jeśli nie wiedział, co nas czekało. Zaryzykował. Miałam nadzieję, że będę mogła mu się jakoś odwdzięczyć, pokazać, jak bardzo go kochałam, ile znaczyło dla mnie, to co robił. Nie powinien przejmować się tym, że jego córka za mną nie przepadała. Nie potrzebowałam jej akceptacji. Poradzę sobie, nawet jeśli dziewczyna będzie mnie obrażać przy każdym naszym spotkaniu. Nie mogłam pozwolić, żeby przeze mnie Caleb stracił kontakt z dziećmi. One też go potrzebowały. Nie mógł rezygnować ze spotkań z Zoe.

Skrzywdzeni.Where stories live. Discover now