29.

43 2 0
                                    

GREG






Musiałem na jakiś czas wyjechać. Dwa dni. Udało mi się znaleźć Malika i nie zamierzałem odpuścić, skoro policja ociągała się w działaniach. Nie mogłem pozwolić, żeby znowu zniknął. Odpowie za krzywdę, którą wyrządził mojej córce. Nie sądziłem tylko, że zostanę zmuszony, żeby prosić Caleba o pomoc. Bardzo nie chciałem tego robić. Niestety nie miałem wyjścia. Zaufana opiekunka nie przyjedzie tutaj, żeby zająć się moimi dziećmi. Nie mogłem zostawić ich z nikim obcym. Polly nie mogła zostać sama. Podejrzewałem, że doskonale o tym wiedział. Przynajmniej znała Caleba.

– Zajmiesz się nimi? - Spojrzałem na niego.

Oby tylko nie wspominał mojej córce nic o jej matce ani o Zoe. Powinienem go uprzedzić. Były tematy, do których nie powinniśmy wracać. Zastanawiałem się, czy wiedział o tym, co spotkało Polly. Wolałbym nie opowiadać o krzywdzie, która spotkała moją córkę. Chciałem o tym zapomnieć. Pewnie mężczyzna wiedział, bo kontaktował się z Naną. Chociaż nie miałem pewności, że rozmawiali o naszych dzieciach. Moją niedługo byłą żonę nie obchodziła córka ani syn. Ważniejsze były romanse i wygląd. Jej próżność niszczyła wszystko. Nie wiedziałem, czemu uznałem, że ktoś taki, jak ona zechce spokojnego rodzinnego życia. Omotała mnie. Dobrze, że nie byłem na tyle zaślepiony, żeby pozwolić zostawić mnie z niczym. Z tego małżeństwa to Nana wyjdzie biedna.

– Jednak? – spytał z satysfakcją.

Myślałem, że Caleb zgodzi się bez gadania na moją prośbę. Nic nie zamierzałem mu tłumaczyć. Poza tym nie miałem na to czasu. Zaczynałem żałować swojej decyzji. Może w ogóle nie powinienem przychodzić do dawnego przyjaciela. Nawet nie zamierzałem mu wybaczyć. Przecież dzieciom nic się nie stanie jak zostaną na jeden dzień same. Polly była dorosła. Nie potrzebowała niańki. Pewnie wkurzy się na mnie, gdy wspomnę o opiece dla niej i brata.

– Robię to ze względu na Josha.

Nie chciałem wspominać o problemach córki. To nie najlepszy moment. Jednak nie mogłem zostawić jej samej z Joshem. Obawiałem się, jak dałaby sobie radę. Nie pamiętała, co się stało, ale miała też częste bóle głowy. Wolałbym uniknąć momentu, kiedy położy się spać, a jej brat wpadnie na jakiś głupi pomysł. Nie mógł wychodzić nigdzie sam, a kto wie, czy pod moją nieobecność nie spróbowałby się udać za teren naszej działki.

– Jasne. - Zaśmiał się.

– Jeden dzień.

Obym się wyrobił. Nie chciałem marnować więcej czasu. Musiałem dopilnować kilku rzeczy. Bardzo ważnych dla mnie i mojej rodziny. Musiałem zadbać o to, żeby facet, który skrzywdził moje dziecko, nie zrobił tego nigdy więcej. Nie zbliży się do Polly w przyszłości i jak dobrze pójdzie, resztę życia spędzi w więzieniu. Malik musiał odpowiedzieć za swoje czyny. Nie odpuściłem mu i nigdy tego nie zrobię. Zadarł z nieodpowiednią osobę. Miałem jedyną okazję, żeby go dorwać i spróbować wpakować do więzienia, bo inaczej sam wymierzyłbym mu karę. Nie zamierzałem odpuścić. Tym bardziej że miałem świadomość, że mógł zrobić krzywdę komuś jeszcze. Tacy ludzie jak on się nie zmieniali. Nie wierzyłem w resocjalizację.

– Dobrze. Dam sobie radę.

W to akurat nie wątpiłem. Też kiedyś był sam. I to przed długi czas. W sumie teraz chyba też. Nie zauważyłem, żeby kręciła się tutaj jakaś kobieta. Chociaż spodziewałem się, że gdy ponownie spotkam Caleba, będzie w towarzystwie Nany. Był moment, kiedy podejrzewałem, że żona zostawiła mnie dla niego. Później zwątpiłem, bo przecież nie zostawiłaby własnych dzieci, żeby wychowywać cudze. Nie byłaby do tego zdolna. Nana była egoistką. Głównie myślała o sobie. Czasami tylko szukała sposobu, żeby skrzywdzić mnie. To sprawiało jej przyjemność.

Skrzywdzeni.Where stories live. Discover now