35.

34 3 0
                                    

GREG







Rozmowa z Calebem nic nie zmieniła. Przynajmniej dla mnie. Wcale nie interesowało mnie, jak wyglądała jego relacja z Naną. Kobieta nic dla mnie nie znaczyła. Przynajmniej zniknęła z mojego życia. Szkoda, że Caleb nie mógł się odczepić. Nie byłem w stanie mu wybaczyć, nawet jeśli pilnował moich dzieci. Niestety musiałem go o to poprosić jeszcze kilka razy. To jednak niewiele. Zdrady nie da się zrekompensować niczym. Mogliśmy być kumplami, ale nie było mowy, żeby znowu traktował go jak brata. Nie był już moją rodziną. Sam o to zadbał. Powinien się zastanowić, kto był dla niego ważniejszy, zanim przeleciał moją żonę. W ten sposób właśnie dokonał wyboru. Wcześniej wcale nie żałował. Zapewne nawet miał ze mnie ubaw. Albo czuł się lepiej, że kobieta wolała jego niż mnie.

Minęło kilka dni, od kiedy dowiedziałem się o śmierci żony. Nie zrobiło to na mnie żadnego znaczenia. Nic do niej nie czułem, dlatego też nie opłakiwałem Nany. Musiałem jednak powiedzieć Polly i Joshowi o śmierci matki. Powinni dowiedzieć się tego ode mnie. Nie mogłem przed nimi tego ukrywać. Chociaż już od dłuższego czasu jej z nami nie było. Odeszła nie przejmując się dziećmi. Wcześniej mogła wrócić, a one miały nadzieję. Zwłaszcza Josh. On nie wiedział o matce wszystkiego. Kochał ją, mimo że go porzuciła. Za to nienawidziłem jej jeszcze bardziej.

– Musimy porozmawiać.

Będzie trudno. Nie wiedziałem, jak zacząć. Bałem się, że dzieci zaczną panikować. Chociaż wydawało mi się, że Polly nie zareaguje zbyt emocjonalnie. Po powrocie ze szpitala niewiele rozmawiała z Naną. Kobieta nawet nie wypytywała o zdrowie córki. Unikała jej. Z czasem i dziewczyna przestała zabiegać o zainteresowanie matki. Było tak samo, jak przed wyprowadzą Polly. Gorzej będzie z synem. Czasami jeszcze wypytywał o mamę. Chyba liczył, że do nas wróci, mimo że wcale tego nie chciałem.

– Polly, narozrabiała? - Josh zerknął na nią. – To twoja wina!

O nie, nie potrzebowałem teraz żadnej kłótni. Nawet nie chciałem zastanawiać się, o co ją oskarżał. Miałem nadzieję, że nie chodziło o nic poważnego. Zajmiemy się tym później. Teraz mieliśmy większy problem. Nie wiedziałem, że tak ciężko będzie mi się zmierzyć z codziennością, z samotnym wychowaniem dzieci. Mogłem znaleźć sobie kogoś, kto by mi w tym pomógł. Jednak małżeństwo z Naną sprawiło, że straciłem zaufanie do kobiet. Nie chciałem kolejny raz zostać oszukany. Wystarczająco cierpiałem przez to, że się zakochałem. Wolałem być sam niż znowu przez to przechodzić. Postanowiłem, że skupię się na dzieciach. One były dla mnie najważniejsze. Wiele mogłem dla nich poświęcić.

– A skąd wiesz, że nie twoja? - Szturchnęła go lekko. – Zżerasz słodycze, gdy wydaje ci się, że nie widzę. Nie jestem ślepa.

– To skąd wiesz, że to ja?

– A niby kto?

– Możecie się uspokoić? - Musiałem to przerwać.

Mogli kłócić się w nieskończoność, a nie mieliśmy całego dnia. Musiałem jeszcze popracować. Chociaż nie wiedziałem, jak zareagują dzieci. To nimi powinienem się zająć. Uprzedziłem swoją sekretarkę, że w najbliższym czasie kontakt ze mną będzie utrudniony. Zaplanowałem czas dla Josha. On najbardziej będzie mnie teraz potrzebował. Polly na pewno zrozumie, co się stało z matką. Miałem nadzieję, że zajmie się ze mną bratem. Chciałem, żeby jak najmniej odczuwał stratę Nany. Nie zastąpię mu mamy, ale wcale nie musiał czuć, że czegoś mu brakowało.

– O co chodzi? – spytała.

– Mama nie żyje. - Patrzyłem na swoje dzieci, czekając na ich reakcję.

Skrzywdzeni.Where stories live. Discover now