7

896 37 0
                                    

Dylan

Nie chciałem pobić tego chłopaka aż tak bardzo, ale Thomas nigdy nie zrozumie, że takie rzeczy, które on robi tylko pobudzają moją agresję.

Jestem też zdumiony tym, że blondyn zaczął całować się z tym chłopakiem zaledwie chwilę po poznaniu. No chyba, że znali się wcześniej.

Czekałem w gabinecie dyrektora na konsekwencje, które miałem ponieść za to co zrobiłem. Szczerze mówiąc trochę się ich obawiam, bo w końcu ten chłopak stracił przytomność na chwilę.

Może trochę mnie poniosło, ale nie róbmy z tego jakiejś wielkiej dramy. Chociaż z drugiej strony kiedy zobaczyłem przestraszoną twarz Thomasa, a potem Minho to może jednak trochę przesadziłem.

- Dobrze, Dylan. Prosiłem cię wiele razy o to abyś trzymał ręce przy sobie.  Mówiłem ci, że za każde przewinienie twoje konsekwencje będą coraz gorsze, ale dzisiaj przesadziłeś. Ten chłopak stracił przytomność! Rozumiesz?! Mogłeś sprawić, że będzie niepełnosprawny lub co gorsza mogłeś go zabić! Przykro mi Dylan, ale zostajesz zawieszony w prawach ucznia na miesiąc.

To nie może być prawda. Nie mogę być zawieszony.

- Dyrektorze.. - chciałem coś powiedzieć, ale nie bardzo wiedziałem co mógłbym w tej sytuacji zrobić.

- Jesteś sam sobie winny, Dylan. Do zobaczenia za miesiąc.

***

Bałem się wrócić do domu. Mój ojciec pewnie już o wszystkim wie. Jestem beznadziejny.

- Kurwa! - wykrzyczałem na głos.

Po chwili zdałem sobie sprawę co zrobiłem i rozejrzałem się wokół czy aby przypadkiem nikt tego nie słyszał.

Na szczęście nikogo nie było w pobliżu.

Dochodziła już godzina dwudziesta a ja nadal krążyłem po mieście i zastanawiałem się co robić.

Tak czy inaczej kiedyś będę musiał wrócić do domu, ale bałem się tego jak cholera.

Zdecydowałem się, że wejdę do sklepu po jakieś piwo na odwagę i dopiero wtedy pójdę porozmawiać z ojcem.

***

Po zakupieniu piwa otworzyłem je od razu pod sklepem i poszedłem do parku je na spokojnie wypić. Kiedy została mi tylko połowa zobaczyłem jak dwójka funkcjonariuszy idzie w moją stronę. Chciałem szybko odejść, ale nie zdążyłem.

- Dobry wieczór. Dowód osobisty poproszę. - odezwał się wyższy mężczyzna.

Większego pecha chyba nikt w życiu nie ma.

Wyciągnąłem portfel, a z niego dowód i podałem policjantowi.

Kiedy on mnie spisywał to ja w tym czasie zastanawiałem się czy nie powiesić się na jakimś drzewie w tym parku.

- Dobrze, dziękuję. Tutaj ma pan mandat o wysokości stu złotych. Proszę zgłosić się na komisariat jutro po południu w celu zapłaty.

- Jasne. - odrzekłem.

Patrzyłem jak mężczyźni się oddalają i myślałem nad sowim beznadziejnym życiem.

***

Chyba jeszcze nigdy w życiu się tak nie stresowałem jak teraz. Już za kilka minut dotrę do swojego domu i czeka mnie spotkanie z ojcem.

Powoli otworzyłem drzwi, a to co zobaczyłem mnie zszokowało.

W całym mieszkaniu było pełno butelek po alkoholu. Znowu. Obiecał przecież, że przestanie pić.

Na ludziach jednak nie można polegać.

- Tato? - zawołałem, ale nikt się nie odezwał.

Wolnym krokiem przeszedłem do salonu i właśnie tam zastałem pijanego ojca leżącego na kanapie. W ręku trzymał pół butelki wódki.

Podszedłem do niego i chciałem zabrać mu butelkę, ale właśnie wtedy się obudził.

- O, wróciłeś.. - wybełkotał.

- Tato.. obiecałeś, że już nie będziesz więcej pić.

- Tak, wiem, ale mam tak chujowego syna, że musiałem się czegoś napić.

Nie przejąłem się jego słowami. Nawet do tego przywykłem. Zawsze po alkoholu mnie krytykuję i poniża. Później, kiedy jest już trzeźwy zaczyna mnie przepraszać, ale jak to ludzie mówią. Czyny pijanego, myśli trzeźwego.

- Jak mogłeś tak pobić tamtego chłopaka?! - uniósł głos co mi się nie podobało.

- Emocje mnie poniosły.. - powiedziałem cichym głosem.

- Jak mnie kurwa zaraz emocję poniosą to pożałujesz, że nadal ze mną rozmawiasz! - tym razem się przestraszyłem.

W końcu przedwczoraj mnie uderzył, więc teraz może zrobić to samo.

Zdecydowałem się już nie odzywać. Zawróciłem i skierowałem się do swojego pokoju.

Na dzisiaj mam już dość wrażeń.

Mój ojciec ma w stu procentach rację. Jestem chujowym człowiekiem i wątpię, żeby cokolwiek zmieniło mnie na lepsze. Nie ma już dla mnie nadzieji.

Pokochać wroga // DylmasWhere stories live. Discover now