17

760 37 6
                                    

Dylan

Czy tego chciałem? Nie mam pojęcia. Zrobiłem to co uważałem za słuszne, później wyjdą z tego konsekwencję lub nie.

Polubiłem tego chłopaka pomimo tego kim jest. W zasadzie nie wiem dlaczego zerwałem z nim kontakt, ale coś w głębi duszy kazało mi to zrobić.

Wyjąłem telefon z kieszeni bluzy i wybrałem numer do Brett'a. Odebrał po drugim sygnale. Kazałem mu przyjść, na co się zgodził. Właśnie czekam na niego dziesiątą minutę. Chwila samotności dobrze mi zrobi.

- Siema. - powiedział chłopak tuż obok mnie. Lekko się wystraszyłem.

- Cześć. - odpowiedziałem i głową wskazałem na miejsce obok siebie.

Usiadł.

- Przepraszam za to co się stało w szkole. 

- Nie ma sprawy, rozumiem.

Nastała cisza. Nie taka niezręczna. Była taka spokojna. Dało się w niej spokojnie pomyśleć.

- Dobra mów co się stało. - westchnął Brett.

Spojrzałem na niego w lekkim szoku. Nie dlatego, że zapytał, ale dlatego, że tak szybko mnie przejrzał. 

- Nic takiego się nie stało. - powiedziałem spuszczając głowę.

- Tak a ja jestem księdzem. - powiedział przewracając oczami. - Gadaj. 

- Wiesz rzuciłem szkołę. - zacząłem. - Bardzo tego żałuję. Jestem jebanym idiotą.

- No jesteś. - odpowiedział.

- Oh, ty naprawdę potrafisz pocieszać. - powiedziałem z sarkazmem uśmiechając się przy tym.

- Przepraszam bardzo, ale czy właśnie nie sprawiłem, że się uśmiechasz? - zapytał retorycznie.

Patrzyłem na chłopaka nadal się uśmiechając i w myślach dziękując za tak wspaniałego przyjaciela. To właśnie ten moment w życiu, w którym jesteś wdzięczny za ludzi którzy cię otaczają. Po prostu na nich patrzysz i niedowierzasz, że masz ich przy sobie.

- Jest jeszcze coś, prawda? - zapytał.

Westchnąłem. Jak on dobrze mnie zna.

- Taa. Wiesz ostatnio jakoś często rozmawiałem z Thomasem.

- Zakochałeś się?! - krzyknął radosny.

- Co?! Oczywiście, że nie! Nie jestem gejem, debilu!

- Eh, a już myślałem. - powiedział jakby zawiedziony.

A mi do głowy przyszła pewna myśl.

- Brett. Czy ty... lubisz chłopaków? - zapytałem niemal szeptem.

Chłopak spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami i lekko westchnął.

- Dylan. Ja... jestem chyba bi.. - powiedział a w jego oczach ujrzałem łzy.

Nie rozumiem dlaczego płaczę. A co gorsza dlaczego mi to nie przeszkadza.

- Rozumiem. - odpowiedziałem.

- Co? Naprawdę? 

Przytaknąłem głową.

- Wow, ale przecież ty tak bardzo nienawidzisz homoseksualistów..

- No właśnie teraz jakoś mi nie przeszkadzają. - powiedziałem i popatrzyłem na niebo.

Po chwili uśmiechnąłem się i znów spojrzałem na chłopaka. 

- Kto? - zapytałem.

Brett spojrzał na mnie na początku nie rozumiejąc o co mi chodzi.

- Nie chcesz wiedzieć, stary. Ja sam w to niedowierzam.

- Właściwie to dogadałem się z Thomasem, więc już nic mnie nie zdziwi. Mów.

Blondyn podrapał się po karku.

- Liam.. - powiedział cicho.

- Dunbar? - zapytałem.

Chłopak przytaknął głową. Mówiłem, że nic już mnie nie zdziwi, ale myliłem się. Jestem mega zdziwiony.

- Wo, stary. Myślałem, że wy się nie lubicie i przy każdej możliwej okazji byście się bili.

Blondyn popatrzył na mnie z politowaniem.

- Nie jestem tobą stary.

Zaśmiałem się bo miał rację. Ja i Thomas biliśmy się przy każdej możliwej okazji.

Na jego wspomnienie aż zrobiłem się trochę smutny.

- Ej, co jest? - szturchnął mnie blondyn.

- Zanim przyszedłeś to zerwałem z nim kontakt.

- Ja pierdole. Co ty masz w głowie kurwa? - zapytał nad wyraz spokojnie, ale wiedziałem, że w środku był zdenerwowany.

- Dzisiaj tyle się wydarzyło, że mogę się już wieszać. 

-  Nie mów tak. Ogarniemy to.

Mam nadzieję. 

***

Wróciłem do domu Minho po dwudziestej trzeciej. Nie byłem pijany i  też nic nie piłem. Po prostu zagadałem się z Talbotem. Dawno z nikim nie przeprowadziłem tak szczerej rozmowy. Bardzo mi pomogła, dzięki niej czuję się lżejszy. 

Wszyscy już spali, więc nie chciałem hałasować. Po cichu wszedłem do pokoju Minho i położyłem się na przygotowanym przez niego materacu żebym miał gdzie spać.

Znowu nastał ten moment, za który jestem wdzięczny za to, że mam takiego przyjaciela jakim jest śpiący obok mnie chłopak.

Położyłem się na materacu i patrzyłem w sufit.

Zastanawiam się czy mój ojciec teraz piję. Jest mi naprawdę przykro, że tak się stoczył i, że mnie traktuje jak śmiecia. 

A może na to zasługuję? Może jestem śmieciem?

Z tymi myślami zasnąłem.

Pokochać wroga // DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz